Opozycja to dla nich tacy sami dziadersi, jak członkowie partii rządzącej, a Kaczyński przebrany za Wojciecha Jaruzelskiego nie jest obrazoburczy tylko śmieszny. Nie boją się braku „Teleranka”, bo oni i tak nie oglądają telewizji. Ich wspólnym pokoleniowym doświadczeniem jest rozwój technologiczny: wejście internetu do mainstreamu, a potem jego przemiany, powstawanie kolejnych mediów społecznościowych i aplikacji – Naszej Klasy, YouTube’a, Facebooka, Instagrama, Snapchata, Tik Toka. A w sieci każdy głos może mieć taką samą wartość i często, choć nie zawsze słusznie, jego miarą jest to, przez ilu odbiorców zostanie usłyszany.
I co ważne, choćby i millenialsi byli częścią pokolenia nazywanego „Pokoleniem JPII”, to dziś śladem młodszych o dekadę czy dwie mówią raczej, że ten skrót należy rozszyfrować jako: „Jebać PiS po dwakroć”. Takie obrazoburcze nawiązanie jeszcze kilka lat temu budziłoby powszechne oburzenie. Nawet cenzopapy czy słynne już „odjaniepawlić” długo pozostawały tylko w odmętach internetu bliższego 4chanowi niż masowym mediom społecznościowym.