REKLAMA
  1. bizblog
  2. Emerytury

Złapali cię na autozapis PPK? Nie daj się nabrać, nie rezygnuj

Ostatnie dane na temat PPK mówią, że w programie uczestniczy ok. 35 proc. Polaków. Ale to dane sprzed łapanki, która ruszyła 1 marca, czyli automatycznego zapisu 8 mln pracowników. Kto nie chce odkładać na emeryturę w PPK, ten znów musi się wypisać. Ilu Polaków dało się złapać na ten trik i zostało w PPK? Dane niby będą znane dopiero w maju, ale my już wiemy.

23.04.2023
10:55
Złapali cię na autozapis PPK?  Nie daj się nabrać, nie rezygnuj
REKLAMA

Ostatnio były dwa momenty, w których nasłuchaliście się w mediach strasznych bzdur o PPK, albo raczej należałoby powiedzieć, że byliście dwukrotnie manipulowani. Najpierw na początku marca, a później jeszcze na koniec marca. Media histeryzowały: „To już! Od dziś możecie się wypisać znów z PPK” albo w wariancie na koniec miesiąca: „To ostatni dzień, żeby wypisać się z PPK!”.

REKLAMA

Na rezygnację z PPK nigdy nie jest za późno

Bo po pierwsze, z PPK można wypisać się w każdej chwili i ostatni dzień marca wcale nie był na to ostatnią szansą. A po drugie, media - nawet te, które na co dzień piszą, że PPK to bardzo korzystne rozwiązanie dla pracowników - postanowiły nagle zmienić narrację, sugerując wam, że warto się wypisać i żebyście koniecznie pamiętali, że to jest najlepszy moment.

I ta zabawa czeka nas co cztery lata, to autozapis do PPK właśnie co cztery lata będzie powtarzany. To po to, żeby jak najwięcej Polaków uczestniczyło w programie dodatkowego oszczędzania na emeryturę i nie musiało żyć na starość jedynie ze świadczenia wypłacanego przez ZUS, bo ono będzie stanowić w przyszłości zaledwie 25 proc. waszej ostatniej pensji. Wyżylibyście za to?

Dla porównania dodam, że dziś już pochylamy się nad emerytami, bo często nie wystarcza im nie tylko na leki, ale i na jedzenie, a stopa zastąpienia dziś wynosi średnio 55 proc. 

Ilu Polaków dało się złapać?

Wróćmy jednak do autozapisu. Przy każdej takiej akcji ktoś zawsze zostanie w PPK, choć nie planował się zapisywać, bo zapomni o tym, albo nie będzie mu się chciało, albo uzna, że spróbuje, a wypisać może się przecież za jakiś czas, a w międzyczasie może zerknie na konto w PPK i zorientuje się, że ma tam kawał grosza - zwykle około dwa razy więcej niż odpływa na PPK z jego pensji, bo drugie tyle dokłada mu pracodawca i rząd. A to skapywanie kolejnych członków do PPK jest bardzo ważne, bo obecnie do tego programu należy jedynie ok. 35 proc. uprawnionych do tego pracowników, a rząd miał znacznie bardziej optymistyczne plany, kiedy PPK startowały niemal trzy lata temu i myślał, że poziom partycypacji na dzień dobry sięgnie 75 proc.

Pytanie, czy ten autozapis rzeczywiście coś daje, skoro Polacy już na samym początku byli tak zdeterminowani, żeby z PPK uciekać, bo nie mają zaufania do państwa i sparzyli się na likwidacji OFE?

Eksperci w ostatnich tygodniach mówią, że na wiadomości o skuteczności pierwszego autozapisu musimy jeszcze sporo poczekać. Antoni Kolek, Prezes Instytutu Emerytalnego w Polsat News mówił nawet, że to potrwa rok, bo dopiero wtedy znana będzie liczba osób uprawnionych do dopłaty rocznej i to będą dopiero najbardziej precyzyjne dane.

Inni wskazują, że poczekać trzeba przynajmniej do maja. Dlaczego? Bo wielu pracowników mogło zapomnieć o autozapisie i nie zrobić nic, więc w PPK zostać, ale kiedy pracodawcy odliczą im od kwietniowej pensji składkę na PPK, natychmiast się zorientują, że ich pensja trochę się skurczyła i deklarację o odstąpieniu złożą w kwietniu, uciekną więc z miesięcznym poślizgiem.

A jak ktoś w kwietniu zostanie, to już raczej zostanie na dłużej.

Ale przedstawiciele Towarzystw Funduszy Inwestycyjnych, które zarządzają pieniędzy zgromadzonymi na kontach PPK już z grubsza wiedzą. Podczas konferencji na temat PPK zorganizowanej przez PFR Portal PPK i GPW mówili dość jasno, że przybędzie im dzięki autozapisowi ok. 15-20 proc. nowych klientów i to już z poprawką, że w kwietniu pewnie część nabytku z marcowej łapanki jeszcze ucieknie. Kiedy mówię o klientach, to mam na myśli Polaków oszczędzających w PPK, a nie nowych pracodawców, którzy podpisują z TFI kolejne umowy na zarządzanie emerytalnymi pieniędzmi.

REKLAMA

Co oznacza taki przyrost o 15-20 proc.? To przełoży się na wzrost poziomu partycypacji Polaków w PPK z ok. 35 proc. sprzed zapisu o ok. 7 pkt proc. do 42 proc.  To już coś. Ale gdyby utrzymać takie tempo przy każdym autozapisie PPK co cztery lata, wymarzony przez polityków poziom ok. 70 proc. osiągnęlibyśmy w 2039 r., czyli za 16 lat.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA