REKLAMA
  1. bizblog
  2. Felieton /
  3. Gospodarka

Słowa Trumpa przeraziły świat. Na giełdach zrobiło się czerwono, a to jeszcze nie koniec atrakcji

Jesteśmy po pierwszej z trzech debat prezydenckich w ramach kampanii wyborczej w Stanach Zjednoczonych i sytuacja wygląda źle. Z punktu widzenia gospodarki i rynków finansowych ma oczywiście znaczenie, kto te wybory wygra, ale tymczasowo ten dylemat schodzi na drugi plan, bo pojawił się znacznie poważniejszy problem. Tuż po debacie można było łatwo dostrzec, że rynek tego problemu się obawia.

30.09.2020
14:32
Słowa Trumpa przeraziły świat. Na giełdach zrobiło się czerwono, a to jeszcze nie koniec atrakcji
REKLAMA

Chodzi o to, że Donald Trump coraz wyraźniej sugeruje, że jeśli przegra, to uzna wybory za sfałszowane. Tak po prostu. Jest to tak szokujące, że aż trudno w to uwierzyć, ale właśnie w czasie debaty kolejny raz dał do zrozumienia, że tak właśnie będzie.

REKLAMA

Prezydent USA najpierw powiedział, że wybory będą oszustwem, jakiego jeszcze nie oglądaliśmy (“There is going to be a fraud like you’ve never seen,” “It’s a fraud. And it’s a shame.”), odnosząc się do możliwości głosowania korespondencyjnego, które od lat jest w USA bardzo popularne. Potem na pytanie prowadzącego debatę o to, czy jeśli liczenie głosów będzie się przedłużać, to nie ogłosi się zwycięzcą i zaapeluje do wyborów o spokój, odpowiedział, że jeśli zobaczy dziesiątki tysięcy manipulacji, to nie będzie mógł tego zaakceptować („ If I see tens of thousands of ballots being manipulated, I can’t go along with that”)

Zapowiedź Trumpa wystraszyła rynki

Kiedy padły te słowa rosnące do tej pory indeksy giełdowe w Azji i kontrakt terminowy na indeks S&P 500 w USA zaczęły iść w dół. Wystarczyło 45 minut, aby kontrakt na indeks S&P 500 spadł o 1 procent. Na rynku walutowym dolar umocnił się do euro, co zazwyczaj dzieje się, gdy nadchodzi tak zwany risk-off, czyli ucieczka od aktywów ryzykownych w związku z tym, że rynek zaczyna się czegoś bać.

Cytowani przez Reutersa analitycy wspominają o tym, że w okresie do wyborów, czyli do pierwszego tygodnia listopada rynek może bać się ewentualnych zawirowań politycznych w USA w sytuacji przedłużającego się liczenia głosów i zwycięstwa jednego z kandydatów niewielką przewagą głosów. Prawdopodobieństwo takiego scenariusza ostatnio rośnie, bo w większości sondaży Trump powoli dogania Bidena. Najbliższych kilka tygodni może więc na rynkach wyglądać niezbyt optymistycznie.

Co do tego, który kandydat jest lepszy z punktu widzenia giełd i gospodarki, w ostatnich dniach dochodzi do ciekawej ewolucji poglądów. Do tej pory większość analityków twierdziła, że rynek woli Trumpa, bo pomimo swoich oczywistych minusów jest on skłonny obniżać podatki najbogatszym, a giełda to przecież miejsce, gdzie stosunkowo łatwo ich spotkać. Biden z kolei kojarzył się z niechybnym podnoszeniem tych podatków, co zresztą potwierdził w debacie. Szerokim echem odbiła się też czerwcowa analiza banku Goldman Sachs, zgodnie z którą zwycięstwo Bidena będzie oznaczać w 2021 roku spadek zysków spółek wchodzących w skład S&P 500 o 12 procent.

Ameryka czeka na nową tarczę antykryzysową

Dziś Goldman Sachs zauważa, że Biden jako prezydent zapewne poparłby znacznie większy niż Trump program stymulujący gospodarkę w czasie pandemii koronawirusa,. Zwłaszcza jeśli w tym samym czasie Partia Demokratyczna przejmie kontrolę i nad Izbą Reprezentantów, a także nad Senatem, w którym dzisiaj stanowi mniejszość.

Sondaże sugerują, że to bardzo prawdopodobny scenariusz, ale rynek przestaje się go bać, bo panuje na nim szeroka zgoda, że gospodarka amerykańska teraz właśnie tego potrzebuje: kolejnej dużej tarczy antykryzysowej, na którą Republikanie od tygodnie nie chcą się zgodzić. Kwestie podatkowe w tym momencie schodzą na drugi plan.

Według ostatniej analizy banku Credit Suisse najlepszy scenariusz dla rynków dzisiaj to totalne zwycięstwo Demokratów – i w Kongresie, i w Białym Domu. Z drugiej strony pozytywne dla rynków i gospodarki mogłoby być też przejęcie obydwu izb amerykańskiego parlamentu przez Republikanów po zwycięstwie Trumpa. Kluczowe jest to, żeby po wyborach nie było tak, jak jest dzisiaj, kiedy mamy dwie izby w klinczu, bo jedną kontroluje jedna partia, a drugą inna. Prowadzi to do paraliżu prac nad ustawami, co w kryzysie jest dla gospodarki gorsze niż Trump albo Biden jako prezydent.

Jak zareaguje rynek, gdy wygra Joe Biden

Ewentualne zwycięstwo Bidena powinno też wywołać spadek cen amerykańskich obligacji, ponieważ po pierwsze będzie ich jeszcze więcej, gdyż Stany będą musiały się jeszcze bardziej zadłużać, aby sfinansować nową tarczę. Ale też większa tarcza zwiększy szanse na powrót trwałego wzrostu gospodarczego, a więc także przybliży perspektywę ewentualnych podwyżek stóp procentowych w USA. Obligacje mogą na taki scenariusz reagować z wyprzedzeniem wzrostem rentowności i spadkiem cen.

Tak naprawdę jednak po wyborach największy wpływ na gospodarkę i rynki finansowe będzie mieć to, co teraz, czyli przebieg epidemii koronawirusa. W tym kontekście rynek też skłania się w stronę Bidena, bo Trump w ostatnich miesiącach pokazał wyraźnie, że z zarządzaniem kryzysowym w czasie epidemii radzi sobie bardzo słabo.

REKLAMA

Wybory dopiero za pięć tygodni. Na rynkach mogą to być tygodnie bardzo nerwowe.

Rafał Hirsch – dziennikarz ekonomiczny, nagradzany między innymi przez NBP (Najlepszy dziennikarz ekonomiczny 2008) i Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych (Heros Rynku Kapitałowego 2012). Współtwórca m.in. TVN CNBC i next.gazeta.pl. Obecnie współpracownik Business Insidera i Tok FM. 

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA