REKLAMA
  1. bizblog
  2. Felieton

Czy ślepe umiłowanie wolnego rynku zabiło nam 7 mln ludzi?

Jeszcze na początku lat 80. długość życia Polaków, Czechów i Słowaków była podobna. Aż coś się nagle zmieniło i mimo że gospodarczo przez ostatnie 30 lat Polska radzi sobie w regionie doskonale, to nasza długość życia coraz bardziej odstaje od Czechów. Czyżby to miało coś wspólnego z transformacją przeprowadzoną boleśnie przez prof. Balcerowicza? A może raczej z kulturą picia piwa i wiarą w 16-godzinny dzień pracy?

15.04.2023
9:02
Czy ślepe umiłowanie wolnego rynku zabiło nam 7 mln ludzi?
REKLAMA

Są nowe badania, pokazujące, że w Europie Środkowo-Wschodniej ponad siedem milionów ludzi zmarło przedwcześnie z powodu zbyt drastycznego tempa deindustrializacji. Dlaczego? Tracili miejsca pracy, tracili możliwości utrzymania rodziny, pojawił się alkoholizm, depresja, samobójstwa. W większości to młodzi mężczyźni, ci sami, którzy dzisiaj wierzą, że to jest dobry kierunek

- mówił mi niedawno w podcaście Forum IBRiS Jan Zygmuntowski, ekonomista, wykładowca Akademii Leona Koźmińskiego, współprzewodniczący Polskiej Sieci Ekonomii.
REKLAMA

O jakim kierunku, w którym i dziś młodzi mężczyźni zmierzają, mówił? O ślepym umiłowaniu wolnego rynku jako najwyżej wartości. O sukcesie sondażowym Konfederacji oraz o tym, że jej młody lider Sławomir Mentzen staje się już niemal pupilkiem prof. Leszka Balcerowicza.

Siedem milionów ludzi to jest skala, przy której normalnie byśmy mówili o ludobójstwie. Ponieważ się to dzieje w rozproszony sposób rynkowy, wszyscy mogą umyć ręce i powiedzieć: to nie my

- mówił Zygmuntowski.

To ostre słowa, ale Zygmuntowski znany jest z tego, że nie bierze jeńców w debacie publicznej. I z prof. Leszkiem Balcerowiczem też, delikatnie mówiąc, nie jest mu po drodze.

To stres zabił, a nie bieda

Ale tych badań sobie nie wyssał z palca. Mówił o dokumencie opublikowanym niedawno przez Uniwersytet Bocconiego w Mediolanie, który rzeczywiście jednoznacznie wskazuje, że winnym tych 7 mln śmierci nie tyle była bieda, ile stres związany z okresem transformacji, a deidustrializacja bezpośrednio wpłynęła na wzrost umieralności mężczyzn.

I na razie mówimy jeszcze o całym regionie Europy Środkowo-Wschodniej, więc trudno za to obwiniać tego czy innego ówczesnego polityka.

Aż tu nagle wjeżdżają nowe dane. Michał Gulczyński, ekonomista i doktorant w dziedzinie polityki publicznej i administracji na wspomnianym mediolańskim uniwersytecie zwraca uwagę, że Polska różni się od Czech i Słowacji.

Jeszcze na początku lat 80. ludzie w Polsce, Czechach i na Słowacji żyli podobnie długo. W latach 70. Polacy i Słowacy żyli wręcz dłużej niż Czesi. Po czym nagle coś się zmieniło i to o 180 stopni, bo już w 1989 r. to Czesi, czyli przeciętnie dłużej o 1,3 roku niż Polacy.

Ta różnica zresztą potem jeszcze się zwiększała, by dziś wynosić 2,7 roku.

Szpital zamiast kościoła czy piwo zamiast drugiego etatu?

Ktoś napisał na Twitterze: „W Czechach zamiast kościołów mają szpitale”. Zabawne, ale co ciekawe, te zmiany w długości życia względem Czechów na naszą niekorzyść zupełnie nie dotyczą kobiet, więc opowieści o dysfunkcjach systemu ochrony zdrowia można schować między bajki, bo dotyczyłoby to obu płci. 

Czesi łagodniej przeszli proces transformacji gospodarczej, więc to wina prof. Balcerowicza? Niektórym pewnie idealnie to wejdzie pod tezę. Ale razem z Polakami Słowakom też skróciło się życie względem Czechów? Oni też mieli swojego Balcerowicza, który chciał za szybko i za mocno, nie oglądając się zanadto na czynnik ludzki?

A może po prostu Czesi po pracy idą do karczmy na piwo i knedliki, a my do drugiej pracy?

REKLAMA

Wnioski? Mnie najbardziej przekonuje teoria z piwem i knedlikami, bo w Czechach chyba nie mają w mainstreamie takiego profesora nauk prawnych, co regularnie wyskakuje z każdej lodówki i śmiertelnie poważnie powtarza, że jak komuś nie chce się pracować 16 godzin na dobę, ten leń. I kawał Polski mu przyklaskuje zachwycony, nie zważając, że mamy już lata 20. XXI wieku, a nie XIX w.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA