REKLAMA
  1. bizblog
  2. Biznes

Wirtualna klinika dla chorych na Hashimoto. Hashiona ma spopularyzować telemedycynę

Hashiona ma być platformą, gdzie chorzy na Hashimoto śledzą swoje objawy oraz ich przyczyny, łączą się ze specjalistami i tworzą społeczność.

20.07.2020
8:07
Wirtualna klinika dla chorych na Hashimoto. Hashiona ma spopularyzować telemedycynę
REKLAMA

Aplikacja ma trafić na Androida już za kilka miesięcy, ale w czym tak naprawdę ma pomagać?

REKLAMA

Ewa Galant na Hashimoto choruje od ponad 14 lat, ale o chorobie wie dopiero od 6. Rozpoznanie jest bowiem trudne, a początkowe objawy dość ogólne; to m.in. zmęczenie, senność, spadek nastroju.

- Już jako nastolatka miałam poziom krwinek czerwonych na poziomie graniczącym z anemią, na studiach skarżyłam się na brak energii i wieczne zmęczenie, ale większość lekarzy słysząc, że prowadzę aktywny tryb życia, zalecało mi witaminy i urlop. Dziś wiem, że to były pierwsze objawy choroby - wspomina Galant, która na pomysł aplikacji wpadła w momencie diagnozy.

Zapalenie tarczycy Hashimoto po raz pierwszy opisał Hakaru Hashimoto w 1912 roku. W skali medycyny to więc stosunkowo nowa jednostka chorobowa, o której w ostatnich lata mówi się jednak coraz więcej. Problemy z tarczycą uznawane są przez WHO za chorobę cywilizacyjną. Nawet 4 proc. populacji światowej dotyczy niedoczynność tarczycy, w tym Hashimoto.

Medicover ocenia, że problemy z tarczycą na całym świecie ma już ponad 300 milionów ludzi. Połowa z nich choruje nieświadomie. W Polsce problem dotykać może ok. 22 proc. społeczeństwa.

Gdy byłam diagnozowana, rzetelnej wiedzy było bardzo mało, a Hashimoto to skomplikowana choroba autoimmunologiczna, która dotyka prawie cały organizm

- dodaje Galant.

Nieleczona choroba Hashimoto sieje spustoszenie w organizmie. Niszczy tarczycę, szkodzi nadnerczom, jelitom, wątrobie czy przysadce. Choroba może prowadzić również do innych autoimmunologiczną dolegliwości - insulinoodporności czy zespołu policystycznych jajników.

Diagnoza jest kluczowa w przypadku Hashimoto.

Hashiona ma wspierać diagnozę i łączyć telemedycynę, wiedzę i edukację oraz samośledzenie związane z codziennymi aktywnościami, przyjmowaniem leków czy badaniami. - Chcemy pomagać w osiągnięciu remisji, czyli uśpieniu symptomów i prowadzeniu życia zbliżonego do tego z czasów sprzed choroby. Nie zawsze się to uda, ale są duże szanse – podkreśla Galant.

 class="wp-image-1203380"

Aplikacja ma tworzyć ekosystem w wokół chorób tarczycy, gdzie pacjenci kontaktują się nie tylko z lekarzami, ale również między sami sobą. W przyszłości do aplikacji mają dołączyć również osoby z najbliższego otoczenia pacjentów, którzy poszukują informacji o wspieraniu chorego.

Wirtualna klinika

Kluczowe dla powodzenia aplikacji będzie zaangażowanie endokrynologów. Aplikacja ma im pomóc w śledzić symptomy choroby prowadzonych pacjentów i monitorowaniu zwyczajów takich jak sen, aktywność sportowa, dieta czy ilość przyjmowanych płynów i hormonów. Jest wśród nich np. lewotyroksyny, której uszkodzona tarczyca nie produkuje w wystarczającej ilości. Pierwsze tygodnie terapii polegają więc na dobraniu jej dawki, aby tarczyca działała poprawnie.

Tarczyca działa jak silnik organizmu: bez niego wszystkie procesy zwalniają, zwalnia też nasz metabolizm, a my nie mamy na nic siły, stale jesteśmy senni. Można ten stan porównać do poczucia permanentnego kaca.

- zauważa Galant.

Hashiona pośredniczyć ma również w wideokonferencjach, które zastąpią wizyty w gabinecie, co ma pozwolić na oszczędność czasu z obu stron.

- Kiedyś problemem niedoczynności tarczycy zajmowali się wyłącznie lekarze endokrynolodzy, dzisiaj ten problem jest tak powszechny, że został “przerzucony” na lekarzy ogólnych z racji braku specjalistów. Tak się dzieje na całym świecie, nie tylko w Polsce. A lekarz ogólny często ma tylko 8 minut na jednego pacjenta więc jak może pomóc komuś kto choruje na chroniczną chorobę i może mieć nawet do 45 różnych symptomów fizycznych i czy psychicznych?

W podejmowaniu decyzji specjalistów wspierała będzie wspierała więc sztuczna inteligencja. Zasugeruje optymalizację suplementów czy zmianę codziennych nawyków. - Jeśli 40 tys. osób o podobnym stadium i przebiegu choroby czuje się lepiej, jeśli nie spożywa glutenu, zasugerujemy artykuł omawiający tę zależność. Nasz silnik będzie agregować duże ilości danych, porównywać je, a następnie wyłapywać zależności i funkcjonujące schematy – zdradza Konrad Koniarski, współzałożyciel Hashiony i projektant aplikacji.  

W projektowaniu systemu biorą udział lekarze i dietetycy, którzy mają czuwać nad jakością wskazówek medycznych i poradników.

Agregacja danych o Hashimoto może pomóc w opracowaniu nowych terapii.

Jednym z dalszych celów zespołu tworzącego aplikację jest partnerstwo z ośrodkami badawczymi i wspieracie rozwoju nauki. Aplikacja zbiera przecież mnóstwo informacji o tym, jak pacjenci reagują na różne terapie. Jeśli podda się je anonimizacji, algorytmy uczenia maszynowego z pewnością będą mogły wyciągać wnioski o tym co działa, a co nie.

- Ośrodki badawcze za pomocą naszej aplikacji będą w przyszłości mogły docierać do pacjentów chętnych do wzięcia udziału w badaniach klinicznych. Na taki kontakt pacjent będzie oczywiście musiał uprzednio wyrazić zgodę - mówi Ewa, która podkreśla również różnice prawne pomiędzy krajami, związane z przechowywaniem danych medycznych.

Hashiona wygrała ReaktorX.

Siódma edycja programu pre-akceleracyjnego ReaktorX zakończyła się w ubiegłym tygodniu. Tym razem w całości zdalnie. Podobnie, jak i wcześniej, połączyła początkujące startupy z doświadczonymi mentorami. Hashionie przypadła w udziale współpraca z Uldisem Leitertsem, mieszkającym w Dolinie Krzemowej twórcą Inforgram.com, a także z Anną Łabno z departamentu zdrowia w Boston Consulting Group Chicago. Ten pierwszy jest dziś udziałowcem startupu. Hashiona wciąż jednak poszukuje kapitału zewnętrznego – w Polsce, Londynie i w Stanach Zjednoczonych.

Ilustruje to globalne ambicje Hashiony, która nie chce zamykać się w polskich realiach.

Chcemy pomagać pacjentom na całym świecie, bo niestety ich liczba wciąż rośnie. Wypuszczenie aplikacji na globalny rynek planujemy na wrzesień 2020

- podkreśla Galant.

Aplikacja trafi na Androida, ze względu na większy udział procentowy w rynku.

Ewa Galant łączy doświadczenie z consultingu i świata startupów.

Przed założeniem Hashiony przez dwa lata związana była z WeWorkiem, gdzie odpowiadała za międzynarodową ekspansję. To ona wprowadziła firmę do Polski, a później do Australii Zachodniej, gdzie budowała struktury od zera.

Była to fascynująca przygoda, która nauczyłą mnie typowo amerykańskiego, startupowego podejścia hustle, czyli szybkiego działania, ciężkiej pracy i dążenia do dominacji rynku

- wspomina.

Z WeWork odeszła w styczniu 2020, po tym jak spółka wycofała się z IPO. - Międzynarodowa ekspansja, która była specjalizacją mojego zespołu, straciła wtedy na znaczeniu i miałam do wyboru albo zająć inne stanowisko, nie do końca związane z moimi zainteresowaniami i ambicjami, albo odejść z firmy.

Wybrała drugą opcję – pójście na swoje.

Dziś już 600 osób zapisało się w kolejce na testy Hashiony.

Głównym celem aplikacji ma być pomoc pacjentom w remisji choroby, co może być czasochłonnym procesem, trwającym nawet kilka lat. Kiedy uda się to osiągnąć stabilny hormonalnie pacjent może prowadzić normalne życie, zapominając o tym, że choruje. Pojawia się u lekarza raz na kilka miesięcy, aby skontrolować krew i dawkę leku. Musi jednak przyzwyczaić się do zdrowego trybu życia, co wcześniej przechodziła sama Ewa:

REKLAMA

- Zrezygnowałam ze słodyczy, produktów pszennych, rzuciłam palenie, ograniczyłam spożywanie alkoholu, zmieniłam sport, który uprawiałam i przestałam pracować po nocach. Te zmiany wcale nie są łatwe do wprowadzenia, szczególnie jeśli próbuje się zrobić to wszystko na raz.

Dla zdrowia - chyba warto.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA