REKLAMA
  1. bizblog
  2. Pieniądze

WIBOR właśnie przebił 5 proc. Już wiecie, co się stanie w przyszłym tygodniu, prawda?

NBP podniesie stopy – to pewne. O ile? O 0,5 pkt proc. A za miesiąc jeszcze raz o 0,5 pkt proc. I jeszcze w czerwcu o 0,25 pkt proc. I wtedy już stop – to prognoza PKO BP, który uważa, że cykl stóp zakończy się na poziomie 4,75. Ale za to ING Bank Śląski idzie dużo dalej i szacuje, że cykl skończy się dopiero przy poziomie 7,5 proc. Pod warunkiem w takim dramatycznym już scenariuszy skoczyłyby raty kredytów?

01.04.2022
7:07
WIBOR właśnie przebił 5 proc. Już wiecie, co się stanie w przyszłym tygodniu, prawda?
REKLAMA

Popatrzcie, jak wzrosłyby raty, gdyby WIBOR wzrósł do 8 proc. Najpierw kredyt na 200 tys. zł. We wrześniu, kiedy stopy proc. były historycznie niskie (WIBOR był na poziomie poniżej 0,3 proc.) rata wynosiła zaledwie 900 zł. Na koniec marca, kiedy WIBOR 6M przekroczył właśnie 5 proc. (5,02 dnia 30 marca), rata wynosi już 1450 zł. A jeśli WIBOR skoczyłby do 8 proc., wówczas rata do 1860 zł

REKLAMA

To jeszcze kredyt na 500 tys. zł: wrzesień 2021 r. - 2260 zł, marzec 2022 r. - 3630 zł, i najgorszy scenariusz: 4650 zł – wylicza serwis 300Gospodarka.

I tego właśnie spodziewają się analitycy ING Banku Śląskiego, którzy straszą, że stopy procentowe mogą dojść nawet maksymalnie do 10 proc., ale ich podstawowy scenariusz to 7,5 proc. w przyszłym roku. W tym jeszcze zatrzymamy się na 6,5 proc.

I te raty uwzględniające WIBOR bliski 8 proc. trzeba by było wkalkulować w domowe budżety jeszcze w tym roku, bo stawka WIBOR jest wyższa niż stopa referencyjna NBP. I to sporo wyższa. Właściwie ostatnio ta różnica idzie na rekord i WIBOR 3M przewyższa stopę referencyjną NBP już o 1,24 pkt proc. (4,74 proc. vs. 3,5 proc.). - to różnica największa od ponad 20 lat. 

Spokojnie, to tylko panika na rynku kredytowym

ING ze swoimi prognozami idzie najdalej i raczej szokuje. Daleko idące zapędy mają też inwestorzy, bo kontrakty terminowe na WIBOR 6M są już sporo powyżej 6 proc.

Ale mam też dobre wiadomości. Większość ekonomistów obstawia raczej, że stopy procentowe zatrzymają się poniżej 5 proc. NBP właśnie opublikował swoją ankietę dotyczącą prognoz, z której wynika, że w 2022 r. stopy będą na poziomie 4,4 proc. W 2023 r. jeszcze wzrosną do 4,8 proc., a w 2024 r. zaczną spadać do 4 proc. To oczywiście mediany prognoz.

I ta perspektywa trochę uspokaja. Bo pamiętajmy jednak, że wojna zmieniła wszystko, w tym osłabi z pewnością wzrost gospodarczy, a wysokie stopy mogłyby być dodatkowo dla niego bardzo szkodliwe. I co z tego, że nawet przy nominalnych stopach proc. na poziomie 10 proc. realne stopy nadal będą ujemne, kiedy inflacja będzie dwucyfrowa?

Poza tym, jak wskazują w raporcie kwartalnym ekonomiści PKO BP:

Dalsze podwyżki stóp mogłyby ograniczyć narastanie krajowej presji inflacyjnej (mającej swe źródła m.in. w rozgrzanym rynku pracy), ale nie ograniczą skali wzrostów światowych cen surowców i żywności

Wniosek? Prognoza PKO BP to wzrost stóp do 4,75 proc., czyli jeszcze „tylko” o 125 punktów bazowych. I to wcale nie gwałtownie.

Zakładam, że na najbliższym posiedzeniu w kwietniu Rada Polityki Pieniężnej podniesie stopy o 50 pb, w maju o kolejne 50 pb, a w czerwcu już tylko o 25 pb.

– mówi Piotr Bujak, główny ekonomista i dyrektor Departamentu Analiz Ekonomicznych PKO BP.

Bujak bierze pod uwagę nawet jeszcze wolniejsze tempo w zamian za wydłużenie cyklu podwyżek, a więc 50 pb w kwietniu, a potem do lipca już tylko po 25 pb.

Wobec tego, czym w ostatnich tygodniach się straszymy, to jeszcze nie taki przerażający scenariusz. Czy prawdziwy? Okaże się na najbliższym posiedzeniu RPP już 6 kwietnia.

Kto najbardziej cierpi na podwyżce stóp procentowych?

Pozostaje jeszcze przy okazji pytanie, na kim te podwyżki stóp robią wrażenie, bo ostatnio w debacie publicznej coraz częściej pojawia się argument, że nie trzeba było brać tyle kredytów na kawalerki na wynajem. Braliście, to teraz macie.

Otóż z badań NBP wynika, że podwyżki stóp procentowych w Polsce w znacznie wyższym stopniu dotykają osoby, które kupiły mieszkanie na własne potrzeby niż te, które traktują to jako inwestycję. Badanie zostało przeprowadzone co prawda wyłącznie co do zakupów na rynku pierwotnym, bo ankietę wypełniali deweloperzy, ale to już sporo pokazuje.

REKLAMA

Okazuje się, że wśród kupujących mieszkania na własne potrzeby, 18 proc. płaciło gotówką, a 82 proc. posiłkowało się kredytem w całości lub choć częściowo.

W grupie kupujących mieszkania na wynajem, kredytem w całości lub części posługiwało się już tylko 49 proc., a 51 proc. sfinansowała zakup ze środków własnych. Natomiast w grupie, która kupowała mieszkania, by odsprzedać je z zyskiem, 40 proc. korzystało z kredytu bankowego.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA