Świat po koronawirusie. Węgiel to symbol polexitu
Opuszczenie Unii Europejskiej nie tylko nie poprawiłoby sytuacji polskiego górnictwa, ale wręcz utrwaliłoby anachroniczny charakter polskiej gospodarki, która dziś ma szansę dokonać skoku generacyjnego. Hasła populistów wzywających do polexitu pod znakiem węgla i zrzucenia jarzma polityki klimatycznej przeczą logice i podstawowym faktom.
Fot. Thorsten Jahn/Pixabay
W 2018 r. ukazała się moja książka pt. „Stawka większa niż gaz”. Jedna z mocniejszych tez, jaką w niej postawiłem, dotyczyła węgla i klimatu. Stwierdziłem mianowicie, że polskie „czarne złoto” stanie się w kolejnych latach symbolem polityków eurosceptycznych i ruchów dążących do polexitu.
Dwa lata później pandemia koronawirusa nadwyrężyła gospodarkę światową, a w Polsce wielu polityków coraz głośniej domaga się złagodzenia polityki klimatycznej UE. To już nie tylko marginalne z perspektywy Sejmu środowisko Konfederacji, ale także członkowie rządu.
Bizblog.pl poleca
- Rząd szykuje politykę energetyczną do 2040 r. I tak grzecznie posłucha górników i BrukseliPolityka energetyczna Polski do 2040 r. ma być przyjęta przez rząd do końca pierwszego kwartału 2021 r. Decydujące będą rozmowy z górnikami.
- Górnicy pokazali swoją wersję umowy społecznej. Rządową wyrzucili do koszaUmowa społeczna od górników dla rządu może być problem. Padają tam m.in. żądania dotyczące konkretnych inwestycji i jednorazowych odpraw.
- Huuuge podjął decyzję w sprawie IPO. Producent gier liczy na pozyskanie 150 mln dol.Huuuge na całym świecie zatrudnia ponad 600 pracowników. Wywodzi się […]
Oceniam to zjawisko jednoznacznie negatywnie i od lat przed nim przestrzegałem. Leciwe hasło „obrony polskiego węgla” skorelowane z krytyką polityki klimatycznej, merytorycznie nie broni się na właściwie żadnej płaszczyźnie.
Groźne mity populistów
Niszcząca naszą gospodarkę polityka klimatyczna narzucana przez UE”
– to pierwszy z popularnie funkcjonujących mitów, którymi żywią się populiści.
Przede wszystkim należy zaznaczyć, że poparcie dla transformacji naszej gospodarki w kierunku niskoemisyjnym zostało udzielone przez najważniejsze siły polityczne w Polsce. Wszystkie rządy RP od momentu powstania europejskiej polityki klimatycznej dawały jej zielone światło i współdecydowały o jej kształcie. Zwykle wymienia się w tym kontekście gabinety Donalda Tuska i Ewy Kopacz, ale to przecież Beata Szydło jako premier poparła porozumienie paryskie oraz reformę EU ETS (negocjował ją świętej pamięci Jan Szyszko jako ówczesny minister środowiska). Nikt nam tych rozwiązań siłą nie narzucał z prostej przyczyny: polskie elity doskonale zdawały sobie sprawę ze światowych trendów. Czas węgla dobiega końca, a RP potrzebuje pieniędzy na modernizację. Te środki cały czas do nas płyną.
Jak informuje Ministerstwo Klimatu, od początku aukcyjnej sprzedaży uprawnień do emisji gazów cieplarnianych (to żelazny element polityki klimatycznej UE) wpływy do budżetu Polski z tego tytułu sięgnęły 20,5 mld zł. W kolejnych dziesięciu latach będzie to łącznie 100 mld. Bez tych pieniędzy, stanowiących tylko drobną część różnych form wsparcia unijnego, nie byłoby modernizacji. W ten sposób sfinansowano program „Mój prąd”, wsparcie dla niskoemisyjnego transportu, poprawianie efektywności energetycznej budynków czy inwestycji w OZE. Tymczasem to tylko jeden z aspektów polityki klimatycznej, stanowi ona przecież także wyraz naszej troski o planetę, zdrowie obywateli, a także łagodzi koszty ponoszone w wyniku kryzysów wywołanych globalnym ociepleniem (ruchy migracyjne, terroryzm, gwałtowne zdarzenia pogodowe, susze etc.).
Ratujmy polski węgiel
– to hasło to kolejny mit populistów.
Również ono przeczy ono podstawowym danym, które są dostępne na wyciągnięcie ręki – również w licznych artykułach na łamach Bizblog.pl.
Najpierw zastanówmy się, czy jest co ratować
Kopalnie są źle zarządzane, nieefektywne, niedoinwestowane – to wszystko prawda. Jednak nie tylko z tego powodu węgiel ma się w Polsce źle. Nasze zakłady wydobywcze są głębinowe, co podnosi koszty logistyczne (większość światowych koncernów pracuje na odkrywkach), najlepsze złoża zostały zabudowane z powodu braku planów zagospodarowania przestrzennego, mają także kłopoty natury transgranicznej jak Turów. Rośnie problem z kredytowaniem inwestycji węglowych, bo większość banków komercyjnych nie chce już tego robić. Wielką kumulacją tych wszystkich zjawisk jest obecna sytuacja w największej firmie górniczej w Europie PGG, która traci płynność i zaczyna wprost komunikować o ryzyku upadłości.
Wyjście z Unii Europejskiej nie rozwiąże tych problemów. To nie Bruksela uniemożliwia nam możliwość zablokowania olbrzymiego importu węgla z Rosji czy innych kierunków. Winnym jest globalny system handlu zorganizowany pod egidą WTO, którego elementem nie jest dziś chyba jedynie Korea Północna. Przyjmijmy także do wiadomości, że rozwiązania pośrednie, jak przepisy krajowe faworyzujące węgiel z Polski, pozostają w sferze fantazji mimo zmieniających się rządów i opcji politycznych.
Dlaczego? Ponieważ nasze krajowe „czarne złoto” jest gorszej jakości, aniżeli jego zagraniczna konkurencja w każdej kategorii podlegającej legislacyjnej parametryzacji. Wie to większość emerytów wybierających węgiel z Rosji. „Bo jest tańszy i lepiej się pali” (ma większą kaloryczność).
Potrzebny zdrowy rozsądek
Polski sukces ekonomiczny ostatnich trzech dekad pokazuje, że my, Polacy, jesteśmy mądrym i zaradnym narodem. Z powodzeniem rozwijamy nasze państwo, doganiając rozwinięte kraje Zachodu w bezprecedensowym tempie. Warto kontynuować ten sprint, ale do tego potrzebne jest patrzenie w przyszłość, a nie przeszłość.
Kochamy rozmowy o historii, jest ona dla nas tak żywa, jak teraźniejszość, ale myśląc o gospodarce i budowaniu dobrobytu dla nas, dla naszych dzieci musimy z równie dużą pasją odgadywać, co będzie napędzać kolejne dekady.
Świat pędzi, a jednym z kluczowych elementów tego pędu, jest rozwój nowych technologii, które zastąpią paliwa kopalne. Nie możemy odwracać oczu i udawać, że to się nie dzieje. Zachodnie koncerny nie bez powodu inwestują w OZE, elektromobilność, wodór. Przyszłość ma dwa kolory – zielony i niebieski. Przeszłość tylko jeden – czerń.
Piotr Maciążek: publicysta specjalizujący się w tematyce sektora energetycznego. W 2018 r. nominowany do najważniejszych nagród dziennikarskich (Grand Press, Mediatory) za stworzenie fikcyjnego eksperta Piotra Niewiechowicza, który pozyskał wrażliwe informacje o projekcie Baltic Pipe z otoczenia ministra Piotra Naimskiego. Autor książki „Stawka większa niż gaz” (Arbitror 2018 r.), współautor książki Młoda myśl wschodnia (Kolegium Europy Wschodniej 2014 r.). Obecnie pracuje nad kolejnym tytułem – tym razem dotyczącym polskich służb specjalnych.
Jak czytam takie bzdury, to się gotuję. I nie dlatego, że nie kocham natury. Fakty są natomiast twarde. Najwięcej węgla spalają w UE – Niemcy. I to najgorszej jakości – bo brunatnego. Może dlatego, jak zawieje od Zachodu, to mamy gorsze powietrze. Francja – jedzie na atomie. Fatalnie. Tylko Skandynawia ma energetykę opartą na OZE (głównie wody). Niestety, ani Francja, ani Niemcy, ani Polska nie mają takich warunków i dlatego na OZE długo nie pociągnie. Pozostaje spalanie węgla? Nein!!! Gazu – charaszo. Co to ma wspólnego z ekologią? Spalanie, to spalanie. Skumulowana energia słońca, wiatru i wody nie zaspokoją rosnącego zapotrzebowania na prąd. A co będzie jak cały transport będzie tzw. eko na prąd? Nie bez kozery Gazprom próbuje dokończyć drugą nitkę gazociągu przez Bałtyk jako główny energetyczny lobbysta w UE. A sny autora o wodorze….? Nie będę się wyrażał.
Niemcy już połowę energii czerpią z OZE, Francja zamyka bloki atomowe, a ciemna plama smogu jest nad terytorium Polski, a nie Niemiec…
Gazprom może i lobbuje ale mamy już chyba gaz amerykański więc nic tylko spalać. Skoro trzeba coś spalać to może lepiej czysty gaz niż syfiaty węgiel?
Problem z tym, że poza gospodarstwami domowymi, można go spalać tak czysto jak gaz…
Włos się na głowie jeży skoro taki poziom niekompetencji serwuje ktoś kto jest przedstawiany jako „publicysta specjalizujący się w tematyce sektora energetycznego. W 2018 r. nominowany do najważniejszych nagród dziennikarskich”
Pomijając już oczywiste błedy merytoryczne jak chcociażby ten gdy autor pisze o głębinowych złożach ekploatowanych w Polsce a za chwilę przywołuje Złoczew (złoże odkrywkowe) i jeszcze pisze o nim, że ma „problemy transgraniczne”… ciekawe jakie, skoro jest zlokalizowane niemal w centrum Polski. No litości!
Na szerszą krytykę zasługują bezsensowne tezy stawiane w tekście. Niby dlaczego domaganie się odstępstw w mechaniźmie EU ETS ma się równać Polexitowi? Wśród rzekomo „żelaznych zasad” rządzących EU pełno jest wyłomów, derogacji, odstępstw itp. wobec różnych krajów z uwagi na szczególne uwarunkowania, interesy. Podawać przykłady? A chociażby zasady dotyczące deficytu budżetowego, zadłużenia, składki członkowskiej…. można mnożyć. Dlaczego tak trudno jest pojąć, że EU to ma być współnota interesów gdzie każdy twardo walczy o jak najlepsze zabezpieczenie swoich interesów? I to własnie stąd te wszystkie odstępstwa.
Poza wszystkim warto zauważyć, że na EU świat się nie kończy. W kwestiach klimatycznych to właśnie EU jest osamotnionym dziwakiem, podczas gdy świat podchodzi do tematu racjonalnie! czyli jak? Owszem odchodzi od węgla ale nie w sposób szokowy. Chiny, Indie, JAponia, USA wszędzie tam jeśli węgiel jest zastępowany innymi źródłami to wynik to z rachunku ekonomicznego a nie nowych podatków nakładanych na emisję CO2. W USA spada zużycie węgla? ok ale to na skutek taniego gazu łupkowego – jeśli w Polsce będziemy mieli tak tani gaz to czemu nie? a mamy? Czym w skali świata jest Don Kichotowska walka EU? niczym, dlaczego mamy ją wychwalać? Piszmy prawdę.
Nie ma mowy o żadnym renesansie węgla i każdy rozsądnie myślący człowiek to wie. Natomiast przedwczesne zaoranie naszej energetyki (tej już istniejącej) to czysta głupota a do tego prowadzi podatek w postaci opłaty za emisję CO2 na zbyt wysokim poziomie. Jaki my jako państwo mamy wpływ na wysokość tego podatku? żaden. I proszę nie pisać o zbawiennym wpływie tego podatku na modernizację kraju. Bo to jest idiotyczna logika wedle której możemy obłożyć wysokimi podatkami każdą działalność i cieszyć się z „wpływów” bo możemy potem rozdawać pieniądze. Tak notabene działą „Mój prąd” – zabieramy środki od wszystkich, najwięcej od najbiedniejszych bo oni relatywnie przeznaczają najwięcej na prąd w skali do dochodu i dajemy je bogatym, którzy i bez tego są w stanie pozwolić sobie na panele na dachu – prawda, że debilne?
Wpływy ze sprzedaży CO2 to nie jest żadna „unijna pomoc” – my to płacimy podcinając przy okazji swój przemysł poprzez zawyżane opłaty za energie proszę to zrozumieć i nie pisać głupot.
Absurdalny artykuł pomijając takie kwiatki jak rzekome transgraniczne problemy Złoczewa (zapewne miało być Turowa) to artykuł nie uwzględnia kilku podstawowych faktów.
1. Polska, Francja, Włochy emitują podobną ilość co2, problem w tym, że te dwa kraje mają 3.5-4.5 krotnie większe pkb od Polski, przyjmując że redukcja emisji 1 tony co2 w każdym z tych krajów kosztuje tyle samo to Polska musi wydać 3.5-4.5 krotnie więcej od Francji i Włoch w stosunku do pkb, żeby osiągnąć taką samą redukcję. I śmieszna pomoc ue w wysokości 2 mld euro, niewiele tu zmienia.
2. Polskich firm nie stać na tak drogie inwestycje jak niemieckich, a polskiego społeczeństwa nie stać na to, żeby finansować coś tak drogiego jak energewiende, dzięki olbrzymim pieniądzom wydawanym na subsydowianie oze w niemczech przez niemieckie gosp. domowe niemieckie firmy mają tańszy prąd niż polskie, co więcej nasi wschodni sąsiedzi nie muszą płacić za co2 przez co ich przemysł energochłonny jest bardziej konkurencyjny niż nasz. Tak, więc polski przemysł jest między młotem (niemieckich subsydiów) i kowadłem (wschodnich tanich, bo nie obciążonych co2 produktów).
3. W celu osiągnięcia europejskich celów należy docieplić polskie domy i bloki, oraz odejść od spalania węgla w gosp. domowych pomimo olbrzymich kosztów idących w setki miliardów uważam, że to jest kierunek w którym powinniśmy zmierzać, problem polega na tym, że nie każdy dom da się docieplić. Liczba taki nie dających się docieplić mieszkań/domów idzie w setki tysięcy, tak więc w celu realizacji planów europejskich MUSIMY WYSIEDLIĆ MILIONY polaków z ich domów. Czy sprzeciw wobec tego jest populizmem?
4. Realizacja celów unijnych obniży polskie pkb. Jeżeli założymy, że w latach 2021-2030 polskie skumulowane pkb wyniesie 30 bilionów złotych to utrata 1% będzie skutkować zmniejszeniem pkb o 300 mld zakładając dochody sektora finansów publicznych na 40% pkb, to stracimy 75 mld wpływów budżetowych. Nawet jeżeli ten 1% jest przeszacowany to przypominam, że unia proponuje nam jako rekompensatę 2 mld euro.
Tak, więc proponuje Panu prosty deal Pan mi da 75 000 złotych, a ja Panu 2000 euro. Mam wrażenie, że się Pan nie zgodzi;p
Niezależność energetyczna Polski jest ważniejsza niż posiadanie potężnej armii z kilkuset głowicami atomowymi. Jeżeli zrezygnujemy z naszego węgla i przejdziemy na importowany gaz, to wystarczy jedno zawirowanie polityczne i jesteśmy tam, gdzie plecy kończą swoją wdzięczną nazwę. Tak samo będzie jak przyjdą ostrzejsze zimy, bo wtedy dostawca gazu nagle zmieni warunki umowy i drastycznie podniesie ceny.Były już naszym kraju próby odwiertów do gazu łupkowego, są technologie podziemnego zgazowania węgla ale o tym nie wolno nawet wspomnieć, bo światowe lobby energetyczne nigdy do tego nie dopuści, żeby Polska była znaczącym graczem na tym rynku, Rządzą żydki z Wall Stret, Araby i Rosja.
Dokładnie tylko komuchom z UE i PO zależy aby Polskę utopić w opłatach klimatycznych i pozbawić własnej energii bo tak można lody kręcić dla swojej sitwy
„”””Jak informuje Ministerstwo Klimatu, od początku aukcyjnej sprzedaży uprawnień do emisji gazów cieplarnianych (to żelazny element polityki klimatycznej UE) wpływy do budżetu Polski z tego tytułu sięgnęły 20,5 mld zł. W kolejnych dziesięciu latach będzie to łącznie 100 mld. Bez tych pieniędzy, stanowiących tylko drobną część różnych form wsparcia unijnego, nie byłoby modernizacji””” Ten bohomaz sugeruje że to pieniądze z UE a jest dokładnie odwrotnie pieniądze z PRAW DO EMISJI CO2 trafiają od producentów i klientów!!!!! do budżetu państwa gdzie przepalane są na rzeczy kompletnie nie związane z modernizacją. Tak oto klienci i energetyka pozbawieni 100MLD na pewno zrealizują energetyczną rewolucję 😉
Żeby zrobić rewolucję, trzeba mieć rozwiązania na skalę potrzeb. A tych póki co – nie ma. No chyba, że są, ale są nieujawniane. Np. mówimy węglowi do widzenia. Wiadomo – pi-ar. Kopalnie przejmuje ktoś za bezcen, bo zadłużone i nie po linii UE. ktoś kto ma takie rozwiązania. I staje się dostawcę energii. To nic, że wcześniej brudnej. Ważne, że ma rozwiązania i odpowiednie poparcie swego rządu. Węgiel ma wielkie możliwości. Kto wie, co będzie za kilka lat. Przypominam tylko, że Hitler dysponował technologią zgazowania węgla. A było to prawie 100 lat temu…
Proponuję, żeby autor załączył tabelkę z porównaniem kosztów wytworzenia jednostki energii w zależności od jej źródła. Jeśli chodzi o węgiel proszę o rozbicie na koszt „z” i „bez” opłat CO2 i wtedy dopiero wyciągać daleko idące wnioski z którego źródła energii korzystać.
Już wiem, żeby omijać teksty tego autora szerokim łukiem.
Chyba bizbloga w ogóle.
https://www.youtube.com/watch?v=1ycwc0el0wA
A tak jeszcze do autora – mógłby tu zajrzeć i skomentować. Dobrze by było, by więcej, właśnie energii wkładał w zawartość artykułu miast chwytliwego tytułu. Epatowanie wytrychami. Koronawirus. Polexit. Na razie, to eksperci są zgodni co do jednego. W drzwiach do wyjścia z UE stoją zadłużeni i zirytowani Włosi i Hiszpanie. A my? Nam póki co się jeszcze opłaca. Nie mamy Euro. Ale jak będą nas tak grillować? Zalążkiem obecnego tworu, jakim jest lewacka UE, była wspólnota węgla i stali. Czyli formuła gospodarcza. A czym jest dzisiaj? Rosyjski, nie sowiecki, dysydent Walery Bukowski trafnie przewidział – eurokomuną. A i ojciec założyciel UE – Robert Schuman – Francuz (o zgrozo – praktykujący katolik), też się w grobie przewraca, bo kto wie, gdyby żył, może nie zmarł by w sposób naturalny, lecz został poddany eutanazji. I do tego wbrew własnej woli, zgodnie z prawem
Wystarczy że nasi partnerzy z grupy G20 wprowadza zasadę,że z krajów o dużym sladzie węglowym nie sprowadza się towarów i jesteśmy jako kraj eksportu w czarnej D…PIE.
A bez UE jesteśmy krajem peryferyjnym…nie liczącym się na świecie…bo co możemy sprzedać? Wagon cebuli czy buraków?
Już teraz nie jesteśmy partnerem dla Chin…czy innych krajów,bo więcej importujemy niż eksportujemy.
Wszyscy globalnie syf robią a najbardziej chiny a tylko biedną Polskę chcą karać za węgiel i pseudo zanieczyszczenie
Nie wierzę co za brak wiedzy i działanie na szkodę państwa. Potrzeba mądrych ludzi, żeby węgiel był źródłem czystej energii – sorbent er1, wydajne elektrofiltry również w domach, w przemyśle już są, używanie zawiesiny wodno węglowej zmniejsza emisję siarki i pyłu i jest czyta energia. Barany mylące, że węgiel jest czarny to i syn czarny, a ropa? Gorsza od węgla, ponieważ dobra elektrownia węglowa emituje tylko parę wodną i CO2, które jest potrzebne do wzrostu każdej roślinności na ziemi. To syf nas truje a nie CO2, które wydychamy od urodzenia.