REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka

Rząd nie ma planu, tylko listę pobożnych życzeń. Z węglem pożegnamy się wcześniej, a atom może nigdy nie powstać

Zdaniem większości ekspertów od węgla odejdziemy wcześniej niż zakłada Polityka Energetyczna Polski do 2040 r. Istotną rolę w tej układance ma mieć gaz ziemny. Problem w tym, że ten plan może wziąć w łeb przez galopujące ceny emisji CO2.

09.10.2021
14:17
powrot-do-wegla-Slowacja
REKLAMA

Polski Instytut Ekonomiczny przepytał 27 ekspertów reprezentujących naukę, biznes, organizacje pozarządowe i administracji publicznej na temat odejścia od węgla i transformacji energetycznej w Polsce. Zdecydowana większość stwierdziła, że dekarbonizacja ma największe znaczenie. Tak uważa 93 proc. respondentów ankiety PIE.

REKLAMA

Za najbardziej znaczące dla transformacji energetycznej aspekty eksperci uznali trzy tezy, które dotyczą przyszłości węgla w naszym kraju, wśród nich jest teza o wycofaniu się z wydobycia i wykorzystania węgla na potrzeby energetyczne oraz ograniczeniu udziału gospodarstw domowych wykorzystujących paliwa stałe – tłumaczy Magdalena Maj, kierownik zespołu energii i klimatu w PIE.

Węgiel pożegnamy wcześniej, a z gazem ziemnym może być różnie

Zgodnie z dokumentem rządowym Polityka Energetyczna Polski do 2040 r. w dwie dekady udział węgla w miksie energetycznym z dzisiejszych 74 proc. ma spaść do 28 proc. lub niżej. Do 2030 r. ma nam się udać zredukować emisje gazów cieplarnianych o ok. 30 proc. Eksperci widzą to jednak nieco inaczej. Większość ankietowanych (37 proc.) uznała, że koniec wydobycia węgla kamiennego i brunatnego nastąpi przed 2040 r. Co czwarty (26 proc.) stwierdził, że stanie się to w latach 2041-2045. Tylko 4 proc. respondentów wskazało na datę po 2060 r. Nikt za to nie zaznaczył odpowiedzi „nigdy”. 

Niespodziewanie większość ekspertów (52 proc.) stwierdziła, że gaz ziemny będzie miał duże znacznie w polskiej transformacji energetycznej. Widzą ten surowiec jako paliwo przejściowe, chociaż Bruksela patrzy na to nieco inaczej i chce traktować gaz ziemny jako paliwo kopalne. 26 proc. przepytanych przez PIE zauważa ten problem i utrzymuje, że przez rosnące ceny emisji CO2 „nigdy nie dojdzie do znaczącego wzrostu spalania gazu ziemnego w elektrowniach i elektrociepłowniach”. Nie licząc dwudniowej przerwy ETS-y pozostawały przez cały wrzesień na poziomie ponad 60 euro za emisję tony dwutlenku węgla.

Czy OZE załata węglową dziurę?

A co z OZE? Rządowy plan do 2040 r. zakłada, że w 2030 r. udział odnawialnych źródeł energii w polskim miksie energetycznym wyniesie 23 proc. Przy czym w energetyce ma to być co najmniej 32 proc., w ciepłownictwie – 28 proc. i w transporcie – 14 proc. A w 2040 r. ponad połowę mocy zainstalowanych mają stanowić źródła zeroemisyjne. Uczestnicy badania są bardziej ostrożni w swoich ocenach. Połowa z nich uważa, że udział źródeł odnawialnych w finalnym zużyciu energii brutto przekroczy 30 proc. najwcześniej w 2033 r. Ale optymistów jest ciągle więcej niż pesymistów. 30 proc. respondentów uznało, że cel OZE uda się Polsce osiągnąć przed 2030 r. a 11 proc. twierdzi, że stanie się to jednak dopiero po 2040 r.

Elektrownia atomowa w Polsce może nigdy nie powstać

Być może w takim razie energetycznym wsparcie po węglu będzie energetyka jądrowa? Biorąc pod uwagę ostatnie doniesienia o prywatnych inicjatywach zmierzających w kierunku budowy atomu - jest to jak najbardziej prawdopodobne. PEP2040 zakłada, że w 2033 r. w Polsce ma działać jeden blok elektrowni jądrowej o mocy ok. 1-1,6 GW. Jego budowa powinna rozpocząć się w 2026 r. W sumie, w odstępstwie kolejnych 2-3 lat, powstać ma sześć takich bloków. Zdaniem analityków to zdecydowanie zbyt optymistyczny harmonogram. Większość z nich (56 proc.) twierdzi, że pierwsza elektrownia jądrowa w Polsce będzie oddana do użytku nieco później: w latach 2036-2040. Niepokojące jest to, że co czwarty (26 proc.) uważa, że to nie nastąpi nigdy.

REKLAMA

Elektromobilność to walka o czyste powietrze

Chociaż eksperci wskazują, że elektromobilność nie jest ściśle powiązana z transformacją energetyczną (bardziej z walką o czyste powietrze), to zauważają, że więcej e-aut na ulicach spowoduje większe zapotrzebowanie na moc i większe obciążenie systemu. Ich zdaniem udział e-samochodów w ogólnej liczbie aut w Polsce przekroczy 10 proc. najwcześniej w 2035 r. Tymczasem PEP2040 zakłada, że w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców od 2025 r. wszystkie pojazdy komunikacji miejskiej będą zeroemisyjny. Od 2030 r. ma to dotyczyć wszystkich gmin.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA