Znaleźliśmy finansowego jednorożca. To cena polskiego węgla
Może spada zapotrzebowanie na energię elektryczną i może tej produkowanej z węgla jest coraz mniej, ale cenie polskiego surowca nie takie rzeczy straszne. Nie licząc jednego dołka od ośmiu lat, pozostaje na niemal tym samym poziomie. I kompletnie nie ogląda się na takie głupoty jak zmiany klimatu.
W tym roku zapotrzebowanie na węgiel ma spaść najbardziej od II wojny światowej i osiągnąć poziomo 8 proc. W Unii Europejskiej może to być nawet 20 proc. Rzecz jasna taka sytuacja wpływa też na cenę surowca.
Bizblog.pl poleca
- Strajk górników właśnie się zaczął. Pracownicy trzech kopalń nie wyjechali na górę
- Czeskie kopalnie pójdą szybciej pod nóż niż u nas. Pracę straci 1500 Polaków
Jeszcze 27 marca za tonę węgla energetycznego trzeba było zapłacić prawie 63 dol. Miesiąc później już tylko 55 dol. i na razie nic nie wskazuje na jakąś zmianę tego trendu. W sierpniu tona węgla kosztowała lekko ponad 57 dol. I kiedy wydaje się, że to najzwyklejsze i najstarsze prawidła ekonomii rządzące relacją między popytem a podażą, to dane dotyczące ceny węgla w Polsce wszystko wywracają do góry nogami.
Cena węgla w Polsce ucieka przed ekonomią
Bierzemy pod lupę ostatnich 8-9 lat. Jeszcze w styczniu 2011 r. cena węgla energetycznego na świecie wahała się w okolicach 133 dol. za tonę. Potem zaczął się wieloletni spadek. W styczniu 2012 r. tona „czarnego złota” kosztowała już 119 dol., a w czerwcu 2016 r. osiągnęła rekordowym niski poziom 48 dol. W listopadzie tego samego roku znowu wystrzeliła w górę do ponad 114 dol. Podobnie było w czerwcu 2018 r. Jednak od tego czasu cena węgla zaczęła systematycznie spadać. Jeszcze na początku tego roku tona węgla kosztowała ponad 70 dolarów (marzec 2020 r.), ale w następnych miesiącach było już tylko coraz gorzej.
W dobie walki ze zmianami klimatu, z zaciskaniem przez Brukselę coraz ciaśniej zielonej pętli i zakładaną bardziej rygorystyczną redukcją emisji CO2 – takie zmiany ceny węgla wydają się naturalną konsekwencją. Nie wszędzie. Okazuje się, że ciągle są miejsca, gdzie owe oczywiste reguły ekonomiczne jednak nie działają. I może w reszcie świata cena węgla ciągle spada, ale tam nie. Tam ma się cały czas bardzo dobrze. Tam, czyli w Polsce.
Za węgiel nad Wisłą płacimy ciągle tyle samo
Najwyraźniej Polska, jeżeli chodzi o cenę węgla, wyrwała się reszcie świata i zaczęła funkcjonować samodzielnie, na specjalnych zasadach. U nas bowiem cena tego surowca od tych 8-9 lat ma się całkiem dobrze i raczej omijają ją światowe zawirowania. Walka o środowisko i klimat też nie mają na nią żadnego wpływu. W styczniu 2011 r. za tonę węgla w Polsce trzeba było zapłacić ponad 241 zł. A w lipcu 2020 r. – 263 zł.
W tym czasie najwyższa cena obowiązywała w styczniu 2012 r. Wtedy tona „czarnego złota” produkowana w kraju nad Wisłą kosztowała przeszło 283 zł. Dołek w tym okresie też przyszedł i tak jak na cały świecie wydarzył się w 2016 r. W tamtym czasie cena węgla spadła nawet do 188 zł za tonę (sierpień 2016 r.). To był ostatni raz. Od tego czasu owa cena nie spadła już ani razu poniżej 200 zł. W maju 2017 r. trzeba było płacić blisko 209 zł.
I tak jak na świecie od 2018 r. cena węgla zaczęła systematycznie spadać, tak u nas – rosnąć. W styczniu 2018 r. osiągnęła poziom ponad 226 zł. Rok później to było już ponad 254 zł. W czerwcu 2020 r., po lockdownie wywołanym pandemią COVID-19 i wiążącym się z tym historycznym spadkiem na zapotrzebowanie energetyczne, cena węgla w Polsce wynosiła ponad 267 zł za tonę.
Problemy w górnictwie cenie węgla nie straszne
Dziwne, że polski rynek nie reaguje tak jak reszta świata. Przecież Bruksela o neutralności klimatycznej mówi co najmniej od dwóch lat. Coraz bardziej oczywiste też się staje, że Nowy Zielony Ład UE wystawia poza nawias i węgiel i wszystkie inne paliwa kopalne. Na horyzoncie coraz wyraźniej widoczny jest za to nowy cel klimatyczny zakładający redukcję emisji CO2 nie o 40 proc., jak to pierwotnie zakładano, a o „co najmniej 55 proc” – względem emisji w 1990 r.
Jeszcze bardziej intrygujące to się staje, jak przyjrzymy się w tym czasie kondycji polskiego górnictwa, które teraz powoli szykuje się do własnego pogrzebu. Przecież w 2013 r. ówczesna Kompania Węglowa miała straty na poziomie 699 mln zł. W 2014 r. węglowej spółce na pomoc przyszedł Sejm, który tak zmienił ustawę o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego w latach 2008-2015 r., że Kompania Węglowa przez półtora roku nie musiała spłacać zaległych zobowiązań wobec ZUS-u.
To koło ratunkowe okazało się niewystarczające. W 2016 r. nie było już innego wyjścia i Kompanię Węglową trzeba było zastąpić nowym podmiotem – Polską Grupą Górniczą, która tym samym przejęła 11 kopalni i 4 zakłady Kompanii. Zakładano wtedy, że zaangażowanie inwestorów w PGG osiągnie poziom 2,4 mld zł. Pomoc banków w postaci obligacji z kolei miała opiewać na przeszło 1 mld zł.
Dzisiaj PGG jest de facto finansowym trupem. Strata po pierwszym półroczu 2020 r. sporo przekroczyła pół miliarda złotych. Znowu zaczyna brakować na wynagrodzenia i na świadczenia ZUS. Tymczasem w lipcu 2020 r. przykopalniane zwały węgla miały już ok. 7,88 ton. Dla porównania: w tym samym miesiącu wydobyto blisko 5 mln ton węgla, ale sprzedano tylko 4,3 mln ton. Po ponad 263 zł.
Drogi autorze czy czytacie teksty przed ich publikacja? Ciężka to lektura, ceny raz w euro raz w pln, różne lata, powtórzenia…
Dokładnie. I taki kwiatek na koniec:
Really? To strasznie dużo…
Oczywiście z kopidołami jeszcze nikt (prócz Buzka 20 lat temu) porządku nie zrobił.
Obecna bolszewicka władza nie zrobi tego tym bardziej.
Wszyscy jesteśmy w ciemnej d. ponieważ PiS połączył de facto spółki energetyczne z kopalniami.
Za utrzymywanie fikcji pt. polskie górnictwo zapłacimy w rachunkach za prąd i w wyższych kosztach firm. Ot kolejny podatek bez wprowadzenia podatku.
dlaczego nie można sprywatyzować kopalni?
dlaczego nie można sprywatyzować kopalni?
Przecież jakby sprzedawali taniej to i tak by tracili, ale mniej. I odsunęliby widmo bankructwa – a to jest jedyne o co im chodzi, przesunąć to w czasie. Bo że kopalnie jeszcze wyjdą na prostą to już tylko bajeczka.
Zamiast dopłać do wydobycia węgla lepiej tę kasę podzielić między górników(wysłać ich na emerytury z pensjami jak teraz)a inwestycjami w odnawialne źródła. Wszystkim się opłaci.
Moim zdaniem to coś tu jest nie tak, jeżeli komuś opłaca się importować węgiel z dalekiej zagranicy , to chyba u nas z Polskich kopalń węgiel jest za drogi.Więc albo zamknąć Polskie kopalnie albo obniżyć cenę, mniejsza cena, zwiększy popyt. Nie jestem ekonomistą piszę to raczej tak na chłopski rozum. Zaznaczam dom ogrzewam nie stety węglem,bo na instalację i fotowoltaikę mnie nie stać. Więc panowie ( specjalnie z małej litery) mniej przywilejów więcej urobku a wyjedziecie na swoje. Co do związków zawodowych, sam jestem związkowcem w innej branży ale patrząc tylko na interes wąskiej grupy zawodowej macie większość przeciwko sobie. Więcej elastyczności życzę i mniej wywyższania się ponad innymi. Praca wasz mówię o górnikach jest ciężka i nie bezpieczna, ale nikt Wam do głowy pistoletu nie przykładał by zjechać na dół. Jeżeli macie tego dość to proszę każdego z Was o zwolnienie się i pójścia do pracy np. do handlu, budownictwa lub innych profesji. Zobaczcie że tam też nie ma lekko i docenicie ci macie. Pozdrawiam
Płakać się chce
Proponuję nie pisać o nowym klimatycznym ładzie ani o polityce UE jako o przyczynach problemów polskiego górnictwa.
Nawet gdyby nie było ww. polityk i opłat klimatycznych to polski węgiel jest DROŻSZY i GORSZY od węgla importowanego. I nie ma tu nic do rzeczy jaką politykę prowadzi Bruksela.
Gorszego syfu niż ruski węgiel to dawno nie widziałem. Więc nie przesadzaj.
Zgróbnie policzyłem. Powinieneś zostać ministrem gospodarki.
Mamy ok. 85 tyś. górników. Każdemu wypłacamy 3 tyś zł miesięcznie za bezrobocie. Kosztowałoby to nas ok. 3,06 mld zł rocznie.
Koszt wydobycia 1 tony polskiego węgla wynosi ok. 348 zł. Koszt zakupu węgla z importu wynosi ok. 216 zł. Miesięcznie wydobywa się w Polsce 5 mln ton węgla. Oszczędności z kupna tańszego węgla to ok. 7,9 mld zł rocznie.
Bo kiedyś górnictwo to było coś. Za komuny górnicy zarabiali najlepiej i były nawet specjalne sklepy tylko dla nich z pożądanym na rynku asortymentem. Dziś „ostał się im jeno sznur” cytując klasyka. Ale roszczeniowa postawa jest silna. Z tym że to my wszyscy zapłacimy za dobre zarobki górników którzy wydobywają węgiel którego nikt przy zdrowych zmysłach nie kupi (bo jest za drogi). Kolejna patologia rodem z PRL-u…
I dlatego nie przyłączyli się do sierpnia 80. Im było dobrzez.
Tona węgla w Nowym Sączu orzecha2 kosztuje 1000zł . Od kilku lat tyle samo. Dlatego rezygnuję z węgla i przechodzę na gaz. Zmowa cenowa na składach i nic więcej,tak samo z pensjami jest.
Istotne jest to:
„Sejm, który tak zmienił ustawę o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego w latach 2008-2015 r., że Kompania Węglowa przez półtora roku nie musiała spłacać zaległych zobowiązań wobec ZUS-u.”
Krotko: każdy podatnik nie bedacy górnikiem finansuje ich hojne emerytury …
Może w końcu czas zebrać pozostała część kraju i jechać pod sejm? Sorry, mam w d… górników – albo są w stanie wydobywać ten węgiel po konkurencyjnej cenie, albo niech sobie go w d… wsadzą. Firma jak firma – zarabia to ok, nie zarabia bo nikt nie kupuje od nas węgla? To zamykamy i dziękujemy. A górnicy? Pracy nie brakuje, najwyżej mniej wiz Ukraińcom wydamy. Chyba trzeba dać do zrozumienia politykom że albo oni zrobią porządek z górnikami, albo reszta kraju zrobi porządek z politykami….
Górnictwo to po prostu rak. Sorry panowie ale obecnie górnik to tylko złodziej okradający rodaków. Tyle, że legalnie.
Co to za artykuł? Ceny raz w $ raz w zł? Jak mam się do tego odnieść. Zważywszy ze kurs $/zł się wahał na przestrzeni tych lat. Mam sam sobie odrabiać lekcję i cofać się do tych kursów walut i przeliczać? To robota redaktora.
A czyja to ta polskojęzyczna der Gazeta, aby ufać tym podprogowym podszeptom? Zastanówcie sie sami
Nie rozumiem artykułu. Cena wegla w UE 57 dolarów czyli na pln po zaokrąglonym kursie do 4 zł za usd daje 228 zł. W polsce niby 3 razy droższy czyli 300% po czym okazuje się, że w Polsce cena to na czerwiec 2020 267 zł, czyli raptem ok 20%. Gdzie więc te 300%? Autor nie zdał podstawówki przez matematykę?
Nie to ty masz problemy intelektualne. Po pierwsze dolar kosztuje 3,75 wiec może zaokrąglić do 3,5? Roznica będzie większa. Po drugie pokaz fragment gdzie jest napisane, że polski węgiel jest 3 razy droższy. Jednocześnie podając jego cenę. Idiotyzm. Za to napisane jest jak byk, że węgiel z konkretnej kopalni, nie ze wszystkich kopalń ma koszty wydobycia trzy razy wyższe niż cena węgla światowego. Czego można tu można nie rozumieć? Kto mi zabroni produkować po 600, a sprzedać po 200? Bo strata? Górnik powiedziałby po męsku; ciul mnie to obchodzi. Od 30 lat generujemy straty. Powstał inny problem. Nie ma ciula który chce ich węgiel. Upraszczjac strata jest już nie 400 zł na tonie tylko w sumie 600. Bo kopalnia fedruje, 8 tys pensji zapłacone, 13, 14 pensja, deputat węglowy, kredkowe, ołówkowe, dofinansowane wczasy.
Ja nie rozumiem czemu każda władza tak się z nimi cacka… Od 20-30 lat wiadomo, że polskie kopalnie są nierentowne, przynoszą straty i trzeba je zamknąć. Jeżeli ktoś wybrał w tym czasie karierę w górnictwie to tylko jego wina, że wyląduje teraz na bezrobociu.
A jaki jest powód lub powody tego, że polski węgiel i jego wydobycie jest najdroższe, nieopłacalne? Czyżby pośrednictwo, koszty pracy, „związki zawodowe” górników wpływały negatywnie na konkurencyjność polskiego węgla? A roszczeniowość górników rzeczywiście jest jedną z najwyższych pośród grupa zawodowych czy skutecznych w Polsce. Zaraz po bezrobotnych, żyjących z socjalu, traktujących kolejne dzieci jako nowe źródło dochodu. Tzw „Patola”