REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka

Rząd postawił już krzyżyk na węglu. Jego koniec nastąpi szybciej, niż myślą górnicy

Co to jest dualizm? Jak z jednej strony rząd negocjuje z górnikami umowę, w której zamykanie kopalni ma być rozciągnięte do 2049 r. A z drugie podkreśla, że na modernizację naszego systemu energetycznego mamy góra 20 lat.

23.03.2021
10:07
dodatek-weglowy-Sejm-rzad
REKLAMA

Coraz bardziej prawdopodobne staje się, że polska transformacja energetyczna wypadnie na którymś z politycznych zakrętów. Zwłaszcza że po wsłuchaniu się w słowa najważniejszych polityków - ów tor staje się coraz bardziej wymagający i niebezpieczny. Bo jak rozumieć taktykę, w której rząd od miesięcy negocjuje z górnikami umowę społeczną, której fundamentem ma być przyjęty już we wrześniu ubiegłego roku harmonogram zamykania poszczególnych kopalń do 2049 r., a równolegle ten sam rząd mówi o koniecznej modernizacji systemu energetycznego, która ma się dokonać najdalej w dwie dekady? 

REKLAMA

Wcześniej powtarzano, że „Polityką Energetyczną Polski do 2040” nie ma co się przejmować, bo i tak umowa z górnikami wszystko zmieni. Tylko, że minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka – autor tej strategii energetycznej na najbliższe dwie dekady – nie wspomina o tym ani słowa. Podkreśla za to, że modernizacja polskiego systemu energetycznego musi iść w kierunku i większej dywersyfikacji i też znacznie większego uniezależnienia od paliw kopalnych. 

Nasze elektrownie węglowe są coraz starsze, ich średni wiek to około 50 lat. Znaczna część tych bloków przekroczyła już krytyczną granicę 200 tys. godzin pracy. Musimy coś z tym zrobić

– przekonywał Michał Kurtyka w „Sygnałach Dniach” radiowej Jedynki.

Modernizacja systemu energetycznego w 20 lat

Od początku pojawienia się PEP 2040 eksperci wskazywali, że ujęte tam terminy nijak mają się do rządowych ustaleń z górnikami, którzy już bardzo wyraźnie dali do zrozumienia, że na inny harmonogram z ostatnią kopalnią zamykaną w 2049 r. - po prostu się nie zgodzą. Tymczasem PEP 2040 zakłada, że z dzisiejszego udziału węgla w miksie energetycznym na poziomie 74 proc. mielibyśmy spaść już w 2040 r. do 11-28 proc. Ale rząd szybko uspokoił górników i stwierdził, że to właśnie umowa społeczna zdeterminuje ostateczny kształt PEP 2040. A nie odwrotnie. 

Artur Soboń, wiceminister aktywów państwowych, odpowiedzialny w rządzie za transformację energetyczno-górniczą, uważa że PEP 2040 w obecnym kształcie jest spójna z negocjowaną z górnikami umową społeczną. Jednak szef resortu klimatu i środowiska w ostatnim wywiadzie o tej zależności nic nie mówi. Jest za to jednoznaczna deklaracja na temat czasu, w którym Polska ma żegnać węgiel.

Trzeba sobie odpowiedzieć na podstawowe pytanie, jak Polska chce dalej funkcjonować. Czy od jednego kryzysu energetycznego do drugiego, podatni na wszelkie trendy z zewnątrz? Czy może jako nowoczesny kraj, który stawia na modernizację?

– pyta Michał Kurtyka.

Odpowiedź zdaniem ministra klimatu i środowiska jest bardzo prosta i wyznacza konieczne zmiany w polskim systemie energetycznym, jakie muszą nastąpić w ciągu najbliższych 20 lat.

Atom nastanie wcześniej. W 2049 r. ma być pozamiatane

Kolejny raz potwierdziło się, że rządowym symbolem zbliżającej się rewolucji energetycznej ma być atom.

„Trzeba pamiętać o różnicach w eksploatowaniu środowiska. Dwie ciężarówki uranu przekładają się na tysiące pociągów z węglem” – przekonuje Michał Kurtyka.

Szef resortu klimatu i środowiska na radiowej antenie stwierdził, że wybór technologii i lokalizacji dla pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce ma się dokonać w ciągu najbliższych dwóch lat. Przypomnijmy, że obecnie pod uwagę brane są już tylko dwa miejsca na Wybrzeżu Gdańskim: Żarnowiec i Kopalnio. 

Ale to dotyczy tylko pierwszej elektrowni, której budowa ma się zacząć już w 2026 r., a jej uruchomienie zaplanowano na 2033 r. Takie elektrowni w sumie mają być w Polsce trzy: po dwa bloki atomowe w każdej. Kolejne bloki zaś mają być budowane w odstępach czasowych nie dłuższych niż dwa lata. Czyli w 2035 r. powstanie kolejny blok atomowy, dwa lata później następny. To zaś oznacza, że w 2040 r. - na blisko dekadę przed oficjalna datą pożegnania węgla – w Polsce mogą już w powodzeniem działać cztery bloki atomowe w dwóch elektrowniach jądrowych.

Węgiel na politycznym zakręcie

Wydaje się, że taki scenariusz - niezależnie od tego, co uda się górnikom ostatecznie w umówie społecznej wynegocjować,a czego nie - staje się coraz bardziej prawdopodobny. Na przeszkodzie może stanąć jedynie polityka. Rządząca Zjednoczona Prawica bardzo nie chce narażać wyborców na zdecydowanie wyższe rachunki za prąd oparty na węglu - przez rosnące ceny emisji CO2. Tyle, że poszczególni koalicjanci w zasadniczy sposób inaczej chcą do tego dojść. Najbardziej konserwatywna w tym względzie wydaje się Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry. Już wcześniej, głównie za swoją krytykę rządu względem Zielonego Ładu i handlu emisjami ETS, z fotelem wiceministra aktywów państwowych musiał pożegnać się bliski współpracownik Ziobry - Janusz Kowalski.

REKLAMA

Cała polityka klimatyczna UE jest tak naprawdę kolejnym krokiem w kierunku ustanowienia unijnego państwa federacyjnego, które będzie rządzone z tylnego siedzenia przez Niemcy

– przekonywał były już wiceminister Kowalski w rozmowie z Bizblog.pl.

Teraz w podobnym tonie wypowiada się też sam Zbigniew Ziobro. Dla niego nowy cel klimatyczny, który wymusza redukcję emisji CO2 do 2030 r. o 55 proc. względem tej z 1990 r., jest niczym innym jak graniem na osłabienie polskiej gospodarki, poprzez spadek konkurencyjności polskich przedsiębiorstw, co z kolei ma prowadzić do utraty wielu miejsc pracy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA