REKLAMA
  1. bizblog
  2. Pieniądze

Wakacje kredytowe jeszcze nie weszły w życie, a banki już próbują się brzydko bawić z klientami. Uważajcie!

Brzydko, czyli utrudniać życie klientom, którzy z wakacji chcą skorzystać. Na przykład kazać im wypełniać wiele wniosków zamiast jednego, każdy osobno na każdy kwartał wakacji, albo nawet i na pojedynczą ratę, która ma zostać odroczona. Albo straszyć ich, że będą mieli w przyszłości problemy z zaciągnięciem jakiegokolwiek kredytu. Bankom zależy na tym, by jak najmniej klientów zdecydowało się z wakacji kredytowych skorzystać – to jasne. Dlatego UOKiK już teraz wkracza do akcji i ostrzega bankowców, że będzie im bardzo dokładnie patrzył na ręce.

27.07.2022
6:32
REKLAMA

Wakacje kredytowe, dzięki którym będzie można zawiesić łącznie spłatę ośmiu rat w tym i w 2023 r. wejdą w życie 29 lipca, czyli w najbliższy piątek.

REKLAMA

Cały myk z tymi wakacjami polega na tym, że klienci nie będą musieli płacić rat bankom teraz, kiedy są wyjątkowo wysokie ze względu na wysokie stopy procentowe, ale to nie oznacza, że ktoś im te raty podaruje - będą je musieli spłacić później, na koniec okresu kredytowania. Rzecz w tym, że wówczas będą one prawdopodobnie niższe, a więc łatwiejszego udźwignięcia (choć nikt przecież nie wie, czy za 10-20-30 lat stopy procentowe rzeczywiście będą niższe, czy znowu nie wystrzelą).

Wakacje kredytowe się opłacają, nawet jak nie masz problemu z ratami

Dzięki temu, że spłata ośmiu rat zostanie odroczona na wiele lat, obecny budżet kredytobiorców odczuje obciążenie ratami tak, jakby RPP wcale nie podnosiła stóp. A banki będzie to kosztować w sumie ok. 20 mld zł.

Dlaczego, skoro przecież klienci w końcu spłacą im swój dług tylko trochę później? To bardzo proste: wakacje przysługują każdemu zadłużonemu w złotych, jeżeli zaciągnął kredyt na własne cele mieszkaniowe, również temu, którym budżet wcale nie przestał się spinać.

Zaoszczędzone na niezapłaconych teraz ratach pieniądze można więc odłożyć, a kiedy wakacje kredytowe się skończą, uzbieraną kupką spłacić część zadłużenia. W ten sposób wszystko, co dziś poszłoby na ratę, a więc częściowo tylko spłaciło kapitał, a częściowo pokryło odsetki dla banku, pójdzie na spłatę kapitału. To właśnie tak bardzo boli bankowców.

Zobaczcie na przykładzie, do którego użyję kalkulatora UOKiK, który znajdziecie w tym miejscu. Załóżmy, że kredyt jest niewielki, został zaciągnięty kilka lat temu i dziś do spłaty zostało 1600 tys. zł. Obecnie oprocentowanie tego kredytu to 8,22 proc. (WIBOR+marża banku), a rata to 1440 zł. Z tej kwoty tylko 388 zł idzie na spłatę kapitału i pomniejsza zadłużenie, a 1052 zł to odsetki dla banku.

Jeśli kredytobiorca skorzysta z wakacji kredytowych, będzie mógł do końca przyszłego roku odłożyć 1440 zł x 8 = 11500 zł. Załóżmy, że całą te kwotę odłożył na kupkę i wraz z końcem wakacji kredytowych przeznaczy ją na spłatę kapitału. Jeśli zdecyduje, by dzięki tej nadpłacie mieć niższe raty, w sumie zyska na tym 9132 zł, a jego rata spadnie do 1336 zł, a więc o ok. 100 zł miesięcznie. 

Jeśli jednak go stać i zechce nadal płacić raty w tej same wysokości, ale w zamian dzięki nadpłacie skróci okres kredytowania, zyska aż 28 433 zł, a jego kredyt skróci się o 2 lata i cztery miesiące.

Nieźle, co? A im większy kredyt, tym korzyści większa.

A korzyści kredytobiorcy, to przecież strata banku. I dlatego właśnie banki nie są zadowolone z tego rozwiązania. A jak nie są zadowolone i nie jest im na rękę, by ich klienci masowo z niego korzystali, to rodzi się ryzyko, że będą niewystarczająco informować klientów o tym, jakie mają prawa i możliwości albo nawet kłaść im kłody pod nogi.

Zdaniem urzędu antymonopolowego już to robią.

UOKiK grozi bankom palcem

Urząd już zaczyna więc działać, bo zauważa niepokojące sygnały w bankach w związku z wakacjami kredytowymi, które przecież nie weszły jeszcze nawet w życie. Jakie? Na przykład takie, że banki budują systemy internetowe w taki sposób, by żądać złożenia osobnego wniosku na zawieszenie spłaty rat w każdym kwartale obowiązywania wakacji kredytowych, a nawet osobnego wniosku na spłatę każdej pojedynczej raty.

Już widzę tę przepychankę, bo wiceprezes ZBP Tadeusz Białek właśnie mówi w mediach, że bank może z powodów technologicznych oczekiwać złożenia każdorazowego wniosku na dany okres i to wcale nie jest niezgodne z ustawą. Tylko że zdaniem UOKiK to utrudnianie skorzystania z wakacji kredytowych.

Gdzie jeszcze może zostać zastawiona zasadzka?

Banki mają obowiązek zapewnić możliwość składania wniosków również za pośrednictwem bankowości elektronicznej - dlatego będziemy zwracać baczną uwagę, czy te systemy będą działały przez weekend bez przerw „technicznych”

– podkreśla Urząd.

Zupełnie jakby spodziewał się, że banki będą chciały symulować awarie systemów, by uniemożliwić klientom składanie wniosków. Zaznaczmy bowiem, że wniosek o wakacje kredytowe należy złożyć przed pobraniem raty z konta, a część klientów termin spłaty raty ma ustalony na samym początku miesiąca. Weekendowa przerwa techniczna mogłaby wykluczyć skorzystanie z wakacji już w sierpniu dla niektórych klientów.

REKLAMA

No i po trzecie, Urząd będzie również sprawdzał, czy banki nie próbują klientów do wakacji zniechęcać, np. bezpodstawnie strasząc utratą bądź obniżeniem zdolności kredytowej w przyszłości.

Czy to nie zastraszanie banków? Jeszcze nic nie zrobiły, a UOKiK już grozi im palcem. Cóż, banki zasłużyły siebie na to, by mieć do nich ograniczone zaufanie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA