REKLAMA
  1. bizblog
  2. Transport

Nerwówka w środową noc. Wśród kierowców wybuchł popłoch, czy jazda Uberem jest legalna

Duże zmiany i duże nerwy – tak można podsumować ostatnie dni w branży taksówkarskiej. Tak, taksówkarskiej, bo od początku października na platformach Ubera i Bolta nie powinno być już żadnych kierowców bez licencji. Wątpliwości pojawiły się jednak z innej strony. Wchodząc wieczorem na wykaz pośredników, można była zauważyć, że stosownej licencji nie ma… sam Uber.

01.10.2020
13:11
Licencja taksówkarza. Wśród kierowców Ubera w nocy wybuchł popłoch
REKLAMA

Nowelizacja prawa transportowego miała miejsce wraz z początkiem 2020 r., ale weszła ona w życie w niepełnym kształcie. Obowiązek posiadania licencji pośrednika dla takich firm jak Uber czy Bolt został odsunięty w czasie i przez pandemię pojawił się dopiero od 1 października.

REKLAMA

Gdzie jest Uber?

Wykaz przedsiębiorców prowadzących pośrednictwo przy przewozie osób można znaleźć na stronie Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego. W nocy z 30 września na 1 października na liście znajdowały się wszystkie najważniejsze korporacje taksówkowe, najbardziej popularne aplikacje i główny rywal Ubera – Bolt. Polskiej spółki – Uber Poland – próżno było jednak szukać w tym towarzystwie.

Kierowcy dostali wprawdzie wcześniej informację, że Uber licencję pośrednika otrzymał, na grupach kierowców zrobiło się jednak nerwowo. Zapewnienia zapewnieniami, ale na jedynym oficjalnym dokumencie platformy po prostu nie było.

Sytuacja okazała się jednak dynamiczna. Gdy sprawdziłem listę ponownie, tym razem nad ranem, rzutem na taśmę Uber pojawił się w wykazie.

Dokumenty od Ubera wpłynęły w terminie. Spółka została dopisana do listy wraz z ostatnią aktualizacją

– uspokaja w rozmowie z Bizblog.pl rzeczniczka GITD Monika Niżniak

Tak więc już oficjalnie: jeżeli korzystacie z aplikacji – w wykazie znajdziemy zarówno Free Now (pod nazwą spółki mytaxi), Bolta, Ubera jak i iTaxi.

To jednak nie koniec niespodzianek

Pierwsze dni obowiązywania lex Uber w pełnej krasie mogą być pełne zwrotów akcji. Przede wszystkim wypada przygotować się na wzmożone kontrole ze strony Inspekcji Transportu Drogowego.

Dlaczego? Od października posiadanie licencji nie jest już wyłącznie problemem kierowcy. Mówi o tym art. 92a:

Przedsiębiorca prowadzący pośrednictwo przy przewozie osób z naruszeniem obowiązków lub warunków przewozu drogowego podlega karze pieniężnej w wysokości od 5000 złotych do 40 000 złotych za każde naruszenie

Uber i Bolt, czyli firmy, w których jeździło decydowanie najwięcej nielicencjonowanych kierowców, zaostrzyły wymogi. Obie platformy deklarowały, że od października osoby, które nie zdobyły wymaganych prawem uprawnień, zostaną zablokowane.

To oznacza, że literalnie każdy kierowca wiozący nas za pieniądze przez miasto powinien mieć teraz koguta na dachu, obklejony samochód (tu zasady określają już przepisy samorządów). Nie jest to już wyłącznie kwestia wymogów prawnych, ale i zapewnień ze strony zainteresowanych firm. Pewne wątpliwości dotyczą obowiązku posiadania kasotaksometru.

REKLAMA

Free Now jest w tej kwestii ostrożne. Ustawa transportowa dopuszcza możliwość wykorzystywania aplikacji zamiast taksometrów. Spółka w wiadomościach rozesłanych kierowcom podkreśla jednak, że aplikacje muszą posiadać certyfikat Głównego Urzędu Miar (posiadaniem takowego, żadna z platform się do tej pory nie pochwaliła). Zaleca też kupno urządzeń, bo „to jedyne pewne rozwiązanie, by spokojnie prowadzić dalszą działalność i uniknąć ewentualnych sankcji administracyjnych, podatkowych i karnoskarbowych”.

Co kierowcy dostaną w zamian? Świeżo upieczeni taksówkarze z Bolta i Ubera będą mogli oficjalnie poruszać się po buspasach i zatrzymywać się na kopertach. Swoją drogą na tych pierwszych może w związku z tym zrobić się całkiem tłoczno.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA