REKLAMA
  1. bizblog
  2. Transport

Uber wygrał ważną batalię. Jego kierowcy wciąż mogą legalnie jeździć po Londynie

Odgłos westchnienia ulgi po wyroku brytyjskiego sądu było zapewne słychać aż w centrali Ubera w Dolinie Krzemowej. Sędzia Tan Ikram ogłosił, że nie widzi przeciwwskazań, by amerykańska korporacja wciąż pomagała londyńczykom przemieszczać się po mieście. Ten sukces może okazać się pyrrusowym zwycięstwem.

28.09.2020
13:53
Przewóz osób. Uber wygrał ważną batalię sądowa, nadal może jeździć po Londynie
REKLAMA

Londyn to jedno z niewielu miast poza USA, w których Uber robi naprawdę potężne obroty. Przedstawiciele amerykańskiej formy walczą więc o stolicę Wielkiej Brytanii jak lwy. Nie ułatwia im tego jednak organizacja Transport for London, która co pewien zaczyna głośno zastanawiać się, czy Uber powinien dostać nową licencję na prowadzenie działalności.

REKLAMA

Tak było i tym razem. Licencja wygasła 25 listopada 2019 r. Uber złożył odwołanie od decyzji TfL, kupując sobie w ten sposób trochę czasu. Do momentu rozpatrzenia argumentów platformy przez sąd, kierowcy mogli jeździć bez obaw o konsekwencje prawne.

Sędzia: Niedociągnięcia to przeszłość

Sądny, nomen omen, dzień szybko jednak nadciągnął. I okazał się nieco zaskakujący. Londyńczycy zarzucali Uberowi m.in. brak właściwej weryfikacji kierowców. W ubiegłym roku około 14 tys. przejazdów odbyło się z osobami, które jeździły samochodem pod cudzym nazwiskiem, co było wynikiem luki w systemie Ubera.

„Wyrok” TfL zdobył poparcie burmistrza Londynu Sadiq Khana, sądu jednak nie przekonały argumenty mówiące, że organizacja boi się podobnych wpadek Amerykanów w przyszłości.

Pomimo niedociągnięć w przeszłości uważam ich teraz za odpowiedni podmiot do posiadania licencji operatora londyńskiego PHV

- napisał sędzia Tan Ikram w werdykcie.

Zbyt wcześnie na radość

Dla Ubera taka decyzja to jak dar z niebios. Firm użera się przecież właśnie ze stanem Kalifornia, który uznał, że kierowcy są pracownikami Ubera. Co za tym idzie – powinni dostać umowy o pracę i płatne urlopy. Startup od samego początku opiera się na nisko opłacanej sile roboczej, co, w połączeniu z unikaniem dostosowywania się do regulacji rynkowych dot. taksówek, pozwalało mu na oferowanie konkurencyjnych cen.

Teraz będzie o to coraz trudniej. Abstrahując od Kalifornii – lex Uber wymusi zapewne podniesienie cen przez aplikację w Polsce. Ceny przejazdów mogą wzrosnąć zresztą także w Londynie.

REKLAMA

Skąd ten wniosek? Organizacja App Drivers and Couriers Union (ADCU) ucieszyła się z werdyktu, jednocześnie postuluje jednak ograniczenie liczby kierowców na ulicach miasta. Zdaniem ADCU w Londynie powinien istnieć limit dozwolonej liczby rejestracji.

Zobaczymy, z jaką powagą TfL potraktuje tę propozycję, ale skutki wprowadzenia jej w życie są łatwe do przewidzenia. Mniejsza liczba kierowców oznacza większe trudności w złapaniu kursów i w konsekwencji wyższe mnożniki. I kierowca Ubera chcąc nie chcąc staje się taksówkarzem. Jeśli nie z nazwy, to przynajmniej przez wysokość kilometrówki, jaką ściąga z konta klientów.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA