REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka

Koniec sporu o Turów. Polska zapłaci Czechom grube miliony, ale w kolejce czekają kary TSUE

Koniec sporu między Czechami a Polską w sprawie kopalni Turów. Po wielu rundach negocjacji premierzy obu krajów podpisali stosowne porozumienie. Polski rząd w końcu zamknął bolesny, ropiejący spór z naszym południowym sąsiadem, ale cena, jaką za to musi zapłacić, jest bardzo wysoka.

03.02.2022
14:41
Spór o Turów. Rządy Polski i Czech podpisały porozumienie
REKLAMA

Zgodnie z zapisami umowy, Polska zapłaci za wybudowanie podziemne bariery, która ma uniemożliwić dalsze wypłukiwanie wody pitnej po stronie czeskiej. Rząd w Warszawie wziął też na siebie wybudowanie ochronnego wału ziemnego. Polska zobowiązała się również do ograniczenia zanieczyszczenia powietrza, do monitoringu usunięć gruntów i poziomu wody pitnej. 

REKLAMA

Porozumienie jest korzystne dla naszych obywateli. Usunęliśmy przeszkodę obciążającą nasze czesko-polskie relacje - stwierdził premier Czech Petr Fiala.

Turów: Polska zapłaci Czechom 45 mln euro odszkodowania

Przypomnijmy, że do tej pory sporne kwestie dotyczyły wysokości odszkodowania, jakie Polska ma zapłacić Czechom oraz czasu trwania umowy między Pragą a Warszawą. W pierwszym przypadku koniec końców stanęło na 45 mln euro. 35 mln euro z tej kwoty zapłaci bezpośrednio polski rząd, a reszta (10 mln euro) ma pochodzić z budżetu Polskiej Grupy Energetycznej, właściciela kopalni Turów. Jeżeli zaś chodzi o czas trwania porozumienia, to od początku Polska chciała, żeby był jak najkrótszy, odwrotnie jak Czesi. Ostatecznie ustalono, że unijny nadzór nad tą umową potrwa 5 lat. 

Nie mogliśmy zamknąć kopalni Turów. To kilka procent naszego systemu energetycznego i też kilka tysięcy miejsc pracy. Teraz możemy powiedzieć, że zarówno kopalnia, jak i elektrownia Turów będą funkcjonować dalej bez przeszkód - przekonuje premier Mateusz Morawiecki.

W porozumieniu zwarto jednak zapis wskazujący, że kopalnię Turów będzie można jednak czasowo wyłączyć. Stanie się tak, o ile okaże się, że budowana przez Polskę podziemna bariera nie spełnia swojej funkcji i polska kopalnia ciągle wypłukuje wodę pitną Czechom.

Naliczoną karę przez TSUE Polska i tak musi zapłacić

Jednocześnie Czesi zobowiązali się do natychmiastowego wycofania swojej skargi z TSUE na Polskę. To jednak nie oznacza, że Warszawa nie musi się już dłużej przejmować naliczaną od 20 września karą, w wysokości 500 tys. euro za każdy dzień zwłoki w wykonaniu wcześniejszego postanowienia Trybunału UE nakazującego natychmiastowe zamknięcie kopalni Turów. W sumie zebrało się tego już 68 mln euro. Pierwsze wezwanie do zapłaty trasy w wysokości 15 mln euro Komisja Europejska wysłała do Polski już w listopadzie. Teraz na dniach mamy dowiedzieć się, z jakich funduszy unijnych będzie odjęta ta kwota.

Kary zostały naliczone i są prawnie wymagalne. Czy zostaną potrącone po wycofaniu skargi przez Czechów? To będzie zależało od politycznej woli Komisji Europejskiej i pozostaje poza obszarem rozważań prawnych. Niemniej jednak Komisja dysponuje instrumentami, aby tego potrącenia dokonać nawet po wycofaniu skargi przez Czechów - zwraca uwagę Hubert Smoliński, prawnik z fundacji Frank Bold.

Czeski rząd depcze swoje obietnice?

Czeski Greenpeace nie zostawia na tym porozumieniu suchej nitki. Zdaniem aktywistów w ten sposób rząd w Pradze depcze swoje własne obietnice dotyczące zarządzania krajem w sposób przejrzysty i demokratyczny. Aktywiści uważają, że ciągle tysiące mieszkańców Kraju Libereckiego będzie zagrożonych utratą wody pitnej. Zauważają też, że umowę z Polską podpisano w wyjątkowym czasie.

Jak na ironię, podpisanie umowy o wycofaniu pozwu ma nastąpić w tym samym dniu, w którym Czechy zostały obronione w sporze z Polską przez rzecznika generalnego Trybunału Sprawiedliwości UE - twierdzi Greenpeace Czechy.

REKLAMA

Przypomnijmy, że rzecznik generalny TSUE orzekł, że Polska naruszyła prawo Unii, przedłużając o sześć lat termin obowiązywania koncesji na wydobywanie węgla brunatnego w kopalni Turów bez przeprowadzania oceny oddziaływania na środowisko. Okazuje się, że polscy aktywiści i ekolodzy też negatywnie oceniają podpisane porozumienie.

Umowa ta jest raczej zapłatą za chwilę pozornego spokoju niż realnym rozwiązaniem problemu. Sukcesem negocjacji byłoby wzięcie odpowiedzialności za przyszłość i zdrowie mieszkańców, czyli wyznaczenie roku 2030 jako najpóźniejszej daty zamknięcia kompleksu Turów – uważa Joanna Flisowska, szefowa działu klimat i energia w Greenpeace Polska.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA