Porozumienie w sprawie Turowa wcale nie jest bliżej. Polska wbrew zapowiedziom nie postraszyła Czechów
Zdaniem polskiej minister klimatu i środowiska Anny Moskwy ostatnie rozmowy z Czechami w sprawie kopalni Turów były bardziej owocne niż 18 poprzednich tur negocjacyjnych. I do porozumienia jest już bardzo blisko. Nasi południowi sąsiedzi nie są jednak aż takimi optymistami.
Pięć godzin trwało spotkanie Anny Moskwy z czeską minister środowiska Anną Hubackovą. Miało być bardzo konstruktywne i owocne. Szczegółów jednak nie podano. Wiadomo, że teraz polskie propozycje omówi czeski rząd. I że strona czeska nie miała nowych żądań, ale polski projekt umowy zawierał kilka nowych elementów. Podstawowy warunek, tak istotny dla Warszawy, określa natychmiastowe wycofanie skargi z TSUE przez Czechów, zaraz po podpisaniu międzyrządowej umowy.
Jestem gotowa podpisać porozumienie w każdej chwili
- stwierdziła w trakcie radiowych „Sygnałów Dnia” Anna Moskwa.
Czesi wcale nie są tacy skorzy do składania swoich podpisów w umowie z Polakami. Jak twierdzi Hubackova, pewne sprawy zostały otwarte i musi je omówić czeski rząd. Po spotkaniu nie sporządzono żadnego protokołu, a Warszawa miała prosić, żeby rozmowy pozostały poufne.
Turów: Czesi czekają na 45 mln euro od Polski
Pytana przez czeskie media o jakiekolwiek szczegóły Anna Hubackova stwierdziła, że trzyma się czeskiego stanowiska przedstawionego 30 września. Jego głównym elementem jest odszkodowanie, jakie Polska miałaby zapłacić, w wysokości 45 mln euro. Warszawa miałaby też zobowiązać się do monitorowania wpływu polskiej odkrywki w Turowie na środowisko. Nie jest jednak przesądzone, czy czeski rząd ostatecznie pochwali taką taktykę. Wśród koalicjantów zdania są podzielone.
Minister Anna Hubackova wraca ze spotkania w sprawie Turowa z niczym. W międzyczasie koparki górnicze zbliżają się do granicy czeskiej, a woda znika nam z oczu. Przykro mi, ale rząd musi się wzmocnić. Nie damy się szantażować, prawo jest wyraźnie po stronie ludzi, a nie po stronie górnika z niewłaściwym pozwoleniem - komentuje na Twitterze czesko-polskie rozmowy Klara Kocmanova, posłanka wchodzącej w skład rządu Partii Piratów.
Czesi podkreślają, że w ostatnim czasie demonstrowali swoją dobrą wolę. Dlatego pierwszy raz od początku sporu o kopalnię Turów czescy negocjatorzy przyjechali do Polski, a nie odwrotnie. Praga jednocześnie zwraca uwagę na pewien stopień braku zaufania do Polski ze względu na stan praworządności i niestosowanie nakazu i kar nałożonych przez TSUE.
Polska bez asa w rękawie
Przed nowymi rozmowami czesko-polskimi głośno było o tym, że Warszawa usztywni swoje stanowisko i zaskoczy Czechów. Bo podobno Praga też gra niekiedy znaczonymi kartami.
Kopalnia CSM przez ostatni rok działała bez oceny środowiskowej, a wydana pod koniec grudnia decyzja nie została poprzedzona obowiązkowymi uzgodnieniami transgranicznymi z Polską - grzmiała na Twitterze Wanda Buk, wiceprezes PGE.
Z tego powodu - jak ustalił Business Insider - Polska miała pomniejszyć swoje odszkodowanie z 45 do 25 mln euro. Ale nic takiego nie miało miejsca i zapowiadanego przez ostatnie dni polskiego asa z rękawa po prostu nie było. Minister Anna Moskwa powiedziała, że w ogóle nie był rozważany taki pomysł. Z kolei czeskie Ministerstwo Środowiska w odpowiedzi na zapytanie w tej sprawie Seznam Zprav odpowiada, że wszystko z kopalnią CSM jest w porządku.
Wszystkie prace w kopalni ČSM są prowadzone w zakresie, możliwościach i lokalizacji, które były przedmiotem międzynarodowej oceny na podstawie ustawy o ocenach oddziaływania na środowisko, w tym konsultacji, w których strona polska aktywnie uczestniczyła - nie ma cienia wątpliwości Ondrej Charvat, rzecznik Ministerstwa Środowiska w Czechach.