Boty to zautomatyzowane programy, które mogą być bardzo użyteczne przy korzystaniu z internetu. Mogą na przykład automatyzować indeksowanie treści w wyszukiwarkach. Inne symulują działania użytkowników, co przydaje się na przykład przy testach oprogramowania. Jak każde narzędzie - również boty mogą być wykorzystywane w oszustwach. Traci na tym segment reklamy online. Walczyć z nimi ma Travatar, narzędzie stworzone w Polsce.
Wartość reklamy online w 2023 roku szacowana jest na 627 mld dol. Według szacunków aż 15 proc. tej kwoty służy do opłacania fałszywych kliknięć, takich wykonywanych przez boty. Generuje to straty dla sektora e-commerce i firm korzystających z reklam, bo część zainwestowanego budżetu trafia do kosza.
Boty tworzą sztuczny ruch w internecie i “pompują” kampanie
Skala wykorzystania szkodliwych botów na rynku reklam cyfrowych i wyłudzania budżetów reklamowych jest ogromna - mówi Jakub Kisiel, prezes Travatar
Jego firma tworzy narzędzie do odróżniania autentycznych użytkowników od botów, chroniąc strony internetowe przed oszustwami.
Jesteśmy w stanie udowodnić, że ruch z reklam był wygenerowany przez boty, a to w efekcie oznacza, że klienci mogą odzyskać pieniądze z płatnych kampanii reklamowych – dodaje Jakub Kisiel.
Problem jest bardzo duży. Według szacunków nawet 42 proc. ruchu na stronach internetowych to ruch sztuczny (non-human traffic), z kolei 16-27 proc. ruchu na stronach internetowych jest generowane przez szkodliwe boty. Niestety z każdym dniem stają się one coraz bardziej zaawansowane. Pierwsza generacja botów korzystała z prostych skryptów i kilku adresów IP.
Szkodliwe działania takich botów obejmowały głównie scraping, carding i spam formularzy. Blokowanie takich botów opierało się na identyfikacji IP i User-Agent - wyjaśnia Kisiel.
Druga generacja botów korzystała już z przeglądarek obsługujących ciasteczka i JavaScript, co umożliwiało fałszowanie statystyk oraz oszustwa reklamowe. Wykrywanie takich botów było możliwe poprzez analizę cech przeglądarki, charakterystykę urządzenia oraz analizę ruchu na stronie.
Trzecia generacja potrafiła już symulować proste interakcje ludzkie, jak przeglądanie strony internetowej. Aby wykryć ich obecność, należało się już przyjrzeć szczegółom zachowania - na przykład ruchom myszki. Ludzie rzadko wykonują je w linii prostej, boty zaś jakby trzymały się linijki.
Dziś szeroko stosowane są już boty wykazujące cechy interakcji ludzkiej
Najnowsze z nich korzystają ze zdobyczy sztucznej inteligencji.
ChatGPT i inne zaawansowane modele AI mogą być wykorzystywane przez szkodliwe boty w celu przeprowadzenia różnych rodzajów oszustw, w tym romance scam oraz innych ataków na serwisach społecznościowych i randkowych - opisuje Kisiel.
Wykrywanie i blokowanie botów staje się coraz trudniejsze
Firmy nie mogą ich po prostu zablokować, aby oszczędzić budżety reklamowe. Najpierw muszą wykryć ich obecność.
Zazwyczaj musimy wpuścić użytkownika na stronę, zebrać informacje na jego temat, przeanalizować dane, oznaczyć i dopiero w przyszłości możemy utrudnić mu dostęp - podkreśla Kisiel.
Dotyczy to zarówno zakupów online, jak i kampanii reklmaowych.
Istnieją dostawcy płatnego ruchu, którzy umożliwiają wpisanie podejrzanych IP na czarną listę, aby zapobiec wyświetlania reklam potencjalnym oszustom, jednak zazwyczaj te listy są bardzo krótkie i niewystarczające - dodaje Kisiel.
Jego firma rozwiązuje ten problem od strony technologii. Pierwszą jest biometria behawioralna
Travatar analizuje unikalne wzorce zachowań użytkowników, takie jak ruchy myszy, interakcje z interfejsem czy prędkość wprowadzania danych - mówi Jakub Kisiel.
Druga z technologii to system czerwonych flag, czyli nietypowych aktywności, które mogą sugerować obecność botów. Jakie to aktywności? To m.in nadmierne żądania, podejrzane adresy IP czy niekonwencjonalne schematy poruszania się po stronie. Startup wykorzystuje również sztuczne sieci neuronowe do identyfikowania relacji między cechami sesji użytkowników, które wskazują na obecność botów.
Travatar jest przy tym komplementarny do usług Google’a do analityki ruchu. Podaje dane podzielone na trzy segmenty: ludzie, boty i ruch niskiej jakości.
W Polsce mówi się jeszcze stosunkowo mało o zjawisku oszustw reklamowych. Właściciele witryn przyzwyczaili się, że połowa budżetu reklamowego nie przynosi efektów, co tylko zachęca do nadużyć oszustów – dodaje Jakub Kisiel.
Przedsiębiorca właśnie wprowadza swój produkt na rynek i już teraz rozmawia z agencjami marketingowymi, którym oferuje pakiet freemium. Model biznesowy narzędzia polegać ma zaś na opłacie dostosowanej do wielkości ruchu. Aby przyspieszyć ekspansję, firma planuje pozyskanie 5,5 mln zł jeszcze w tym roku.