Świat błaga USA i Chiny o zakończenie wojny, ale nie Tajwańczycy. Oni niesamowicie się cieszą z konfliktu mocarstw
Wojna handlowa między USA i Chinami uderza rykoszetem pół globu Światowe PKB leci w dół, a przywódcy gospodarczych potęg modlą się skrycie, by Donald Trump i Ji Xinping doszli w końcu do porozumienia. Jest jednak jedno niewielkie państwo, które na tej całej zawierusze świetnie wychodzi.
Skutkiem konfliktu między dwoma najpotężniejszymi krajami na świecie jest wzrost niepewności po stronie biznesu. Firmy zaczynają wyprowadzać się z Chin i wracają tam, skąd przyszły. Czyli na Tajwan.
W ostatnich latach tajwańskie przedsiębiorstwa ochoczo wynosiły się z kraju i przenosiły swoją działalność do Państwa Środka. Mowa tu zarówno o wielkich przedsiębiorstwach w rodzaju Foxconn (który skręca wam iPhone’y), jak i drobnych, rodzinnych biznesach. W Pekinie powstawały nawet całe „tajwańskie ulice” – pasaże handlowe wypełnione sprzedawcami z wyspy, oferujące usługi gastronomiczne albo SPA.
Tajwan korzysta na wojnie
Chińczykom chodziło jednak przede wszystkim o transfer technologii. Pekin przygotował cały pakiet ulg i udogodnień dla firm technologicznych, starając się przeciągnąć je na swoją stronę.
Sytuacja zaczęła się zmieniać po rozpętaniu przez Trumpa i Xi Jinpinga wojny handlowej. Niemcy zaczęli narzekać, że konflikt zdusi ostatecznie ich wzrost gospodarczy, PKB obu państw spadło o 0,5 proc., a Moody’s ostrzegał, że wojna uderzy w Japonię, Koreę i Tajwan.
- Brexit wreszcie klepnięty przez brytyjski parlament. Boris Johnson triumfuje
- I szlag trafił odwilż. Trump poparł demonstrantów w Hongkongu
- Trump przyparty do muru. Chiny teraz dopną swego i podpiszą korzystną umowę z USA?
CNBC pisze jednak, że Tajwańczycy skorzystali z tej okazji, by uniezależnić się od znienawidzonego sąsiada. Masowy powrót tajwańskich przedsiębiorstw do ojczyzny nie dość, że zniwelował nieprzyjemne skutki wojny handlowej, to jeszcze wywołał boom na rynku nieruchomości komercyjnych.
Wskaźnik wykorzystania powierzchni biurowych i tak był już bardzo wysoki – w ostatnich latach liczba pustostanów spadła z 10 do 3 proc. Tony Chao, dyrektor zarządzający w Jones Lang LaSalle na Tajwanie twierdzi, że w przyszłym roku niewykorzystany pozostanie najwyżej 1 proc.
Wyspa przyciąga amerykański kapitał
W podobny sposób zachowują się amerykańskie korporacje. W październiku Tajwan przyklepał rozbudowę centrum danych Google wartą 850 milionów dolarów. Kilka miesięcy wcześniej siedzibę na Tajwanie otworzył Facebook.
Mimo zachęt podatkowych Chiny stają się coraz mniej atrakcyjnym krajem do inwestowania. Koszt związany z wykorzystanie siły roboczej rośnie tam z roku na rok, a wojna handlowa sprawiła, że cła eksportowe zaczęły pochłaniać marże. Ale biorąc pod uwagę relacje, jakie łączą Tajpej z Pekinem, Tajwańczyków raczej to nie martwi.
Modli się? Ważne by Chiny były nastawione pokojowo.Obawiam się tylko , że utrata pozycji USA , która i tak musi nastąpić ponieważ bez pomocy z zewnątrz nie są w stanie nadążyć za rozwojem takich Chin czy Korei Południowej może spowodować inne konflikty , których to Stany Zjednoczone będą winne.Jedyne co tutaj widzę to USA , które chciałoby mieć wpływ na Tajwańskie TSMC ale nie może.
Ta firma tak się rozwinęła , że teraz bez niej Amerykańskie firmy mogą być do tyłu w technologii.Tutaj jeszcze Samsung ma coś do powiedzenia dlatego relacje USA z Tajwanem i Koreą Południową muszą być dobre jak Stany Zjednoczone nie chcą podupaść.
SW specjaliści od wszystkiego – nie istnieje coś takiego jak PKB !
Patrzcie, zegarek, który myśli! :-O
Tajwan zmarnował już dwa razy swoją wielką szansę na ogłoszenie niepodległości (w latach 70 i 90tych). Teraz za kilka lat może znów dostaną taką szansę i być może tym razem się zdecydują na to. Bo dopóki pozostają w tym „chorym związku” z Chinami kontynentalnyni to zawsze pozostają na łasce swoich kontynentalnych sąsiadów i nigdy nie mogą swobodnie się rozwijać…
O ile wiem, Republika Chińska nigdy nie uznała utraty niepodległości, więc nie powinna jej teraz ogłaszać. Co więcej, jej niemal pełna kontrola nad wyspą Tajwan jest faktem, więc jednostronna deklaracja niczego by w praktyce nie zmieniła, a przynajmniej nie na plus. Na łasce ChRL pozostaną, bo jak się ma takiego potężnego militarnie i gospodarczo sąsiada to jest się od niego zależnym bez względu na poczynione formalności. Jak dotąd ta zależność nie przeszkadzała w rozwoju wyspy. Wystarczy powiedzieć, że gospodarka Tajwanu przez cały czas rozwija się szybciej niż gospodarka Chin kontynentalnych.