REKLAMA
  1. bizblog
  2. Zdrowie

Szpitale alarmowały, że przez drogi prąd zbankrutują. Teraz mają jeszcze większy problem

Potężne podwyżki cen energii elektrycznej? Szpitale powoli zapominają, że w ogóle się na to skarżyły. Rząd jedną rękę chce im bowiem dać programy osłonowe i ochronić przed koniecznością gaszenia świateł i wyłączania aparatury medycznej, a drugą… podniósł minimalne stawki wynagrodzeń. Pracownicy placówek medycznych zapewne się z tego cieszą, ale szpitale mówią wprost: nie mamy i nie dostaliśmy na to pieniędzy.

01.10.2022
18:02
Służba zdrowia nad przepaścią. Kosmiczne koszty energii to nie koniec kłopotów szpitali
REKLAMA

Wraz z początkiem lipca w życie weszły przepisy, dzięki którym minimalne zarobki pracowników szpitali poszły w górę od kilkunastu do nawet 40 proc. Przykładowo: technik medyczny powinien teraz zarabiać przynajmniej 4870 zł brutto zamiast 3772 zł, a lekarz specjalista I stopnia - 8210 zł zamiast 6201 zł. Minimalne pensje pielęgniarek poszły w górę z 3772 zł do 5323 zł.

REKLAMA

Pensje dobijają szpitale

Resort zdrowia oszacował, że nowelizacja będzie kosztować placówki medyczne 7,2 mld zł. Szpitale miały nadzieje, że po podjęciu tej decyzji popłyną do nich większe środki z Narodowego Funduszu Zdrowia. I się rozczarowały.

W ślad za tą bardzo potrzebną ustawą nie poszły odpowiednie zwiększenia kontraktów Narodowego Funduszu Zdrowia. Okazuje się więc, że nawet te placówki, które przyjęły aneksowane umowy, szczególnie niewielkie szpitale powiatowe, będą generowały od kilkuset tysięcy do nawet miliona złotych straty miesięcznie - mówi Krzysztof Strzałkowski, przewodniczący komisji zdrowia i kultury fizycznej w Sejmiku Województwa Mazowieckiego.

Strzałkowski dodaje, że spowoduje to utratę płynności finansowej szpitali w ciągu dwóch, trzech miesięcy.

Co więcej, trudno uwierzyć w to, aby samorządy powiatowe na Mazowszu, które nie należą do najbogatszych – szczególnie wobec wszechogarniających podwyżek – były w stanie poradzić sobie z pokryciem tak gigantycznych ujemnych wyników finansowych - zaznacza.

Szefowie placówek są przerażeni. Szpital Wolski w Warszawie informował, że mając do dyspozycji budżet w wysokości 100 mln zł, szykuje się na deficyt rzędu 30 mln. Dyrektor Robert Mazur przyznaje, że poza drożejącym prądem dobijają go również ceny usług zewnętrznych firm. Na przykład odpowiadających za sprzątanie. - Mówimy o szpitalu w stolicy, który przyjmuje 400 pacjentów i zacznie zamykać oddziały. To już się dzieje - rzucił.

Rząd mrozi ceny prądu i gazu

W tej sytuacji koła ratunkowe, rzucane przez rząd mogą okazać się niewystarczające. Pierwszym z nich jest tarcza solidarnościowa. 26 września Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy, której celem jest ochrona odbiorców indywidualnych poprzez zamrożenie cen prądu na poziomie z 2022 r. Projekt obejmuje także szpitale, choć w ich przypadku mowa jest o gazie. Rada Ministrów zamierza przedłużyć ochronę taryfową do końca 2027 r.

REKLAMA

Inne rozwiązanie zaproponowało Ministerstwo Aktywów Państwowych. Resort Jacka Sasina zamierza wprowadzić maksymalną cenę energii elektrycznej dla odbiorców wrażliwych. Poza placówkami medycznymi będą to m.in. kościoły, szkoły i przedszkola. Środki na ten cel mają pochodzić z tzw. windfall tax, czyli ekstrapodatku dla firm, które dorobiły się na kryzysie.

Jeśli rząd nie podejmie pilnych działań, szpitale będą dalej się zadłużać. Spirala długu będzie się tylko pogłębiać - alarmuje marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA