REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka

Reforma systemu ETS. To nie walka o wysokość rachunków Polaków, lecz o politykę klimatyczną UE

Polski rząd próbował rekordowe rachunki za energię zwalić na system handlu emisjami EU ETS, ale jego reforma nie będzie miała aż tak wielkiego wpływu na to, ile Polak będzie płacił za prąd. Walka bardziej toczy się o coś zupełnie innego: czy Zielony Ład ma być faktycznie realizowaną strategią, czy będzie tylko zbiorem luźno określonych życzeń na papierze.

11.06.2022
9:52
System ETS: jego reforma zdecyduje o dalszym kształcie polityki klimatycznej UE a nie o rachunkach Polaków
REKLAMA

Ceny za energię zaczęły wyraźnie iść w górę, na długo, zanim Putin napadł na Ukrainę, więc rząd musiał wskazać winnego takiego zamieszania. Informowanie o manipulacjach z dostawami gazu przez Gazprom, co zaczęło się dziać jeszcze w zeszłe wakacje letnie, niezbyt wpisywało się w ówczesną antybrukselską narrację. Postanowiono więc pójść o krok dalej w oskarżaniu za całe zło wyłącznie UE i stwierdzono, że tej drożyźnie winien jest system ETS, w którym instytucje finansowe ćwiczą sobie spekulacje, kosztem m.in. płacących wysokie rachunki Polaków. I rząd Mateusza Morawieckiego zaczął coraz głośniej nawoływać do reformy EU ETS, co miało być remedium na całe zło.

REKLAMA

Chcemy przede wszystkim wyeliminować stamtąd instytucje finansowe - zapowiadała eurodeputowana Anna Zalewska.

ETS w czasach kryzysu energetycznego

Tymczasem Europejski Urząd Nadzoru Giełd i Papierów Wartościowych (ESMA), któremu KE zleciła dalsze wzmocnienie monitorowania rozwoju sytuacji na europejskim rynku emisji dwutlenku węgla, zaprzecza tym sugestiom i stwierdza, że w systemie EU ETS nie ma żadnych manipulacji finansowych.

Podmioty, które chcą uczestniczyć w aukcjach, muszą spełnić pewne regulacyjne kryteria kwalifikowalności, które gwarantują integralność procesu aukcyjnego oraz sprawiedliwy i otwarty dostęp dla wszystkich uczestników aukcji – czytamy w raporcie ESMA.

W tak zwanym międzyczasie Rosja napadła na Ukrainę i kryzys energetyczny nabrał zupełnie nowych kształtów, zwłaszcza po ustaleniach dotyczących embarga UE na węgiel i ropę z Rosji. W efekcie coraz więcej unijnych państw zwiększyło w ostatnim czasie swoje ambicje w zakresie dekarbonizacji. Np. Włosi podnieśli do 2030 r. udział OZE w swoim miksie energetycznym z 60 do 70 proc. Z kolei Niemcy, Holandia, Dania i Belgia planują wybudować do 2050 r. morskie elektrownie wiatrowe o łącznej mocy 150 GW.

Reforma systemu ETS, czyli co dalej z polityką klimatyczną UE

Nic więc dziwnego, że m.in. w tych krajach zaczęto coraz głośniej też mówić o reformie systemu ETS. Tylko że w zupełnie innym kontekście niż Polska. Bo większość krajów UE zamierza wzmocnić, a nie osłabić EU ETS. Na przykład niemieckie Ministerstwo Gospodarki i Ochrony Klimatu zaproponowało minimalną cenę emisji dwutlenku węgla na poziomie 60 euro. Inni z kolei zaczęli mówić o jak najszybszym włączeniu do systemu transportu i budownictwa, a także instalacji metanowych. W końcu dyskusja o reformie EU ETS sprowadziła się do rozmów w sprawie ostatecznego kształtu polityki klimatycznej UE. W efekcie w Parlamencie Europejskim doszło do odrzucenia sprawozdanie o rewizji unijnego systemu handlu emisjami.

Byliśmy świadkami próby osłabienia samego systemu EU ETS, jak i całego Zielonego Ładu. Spotkało się to ze sprzeciwem m.in. europejskich Zielonych i zdecydowano o skierowaniu tych opracowań do dalszych prac w komisji ochrony środowiska naturalnego PE - tłumaczy Joanna Flisowska z Greenpeace Polska.

To nie ETS a ceny paliw kopalnych decydują o rachunkach Polaków

Czy to zawieszenie reformy EU ETS, która ciągle nie wiadomo tak po prawdzie, w którym kierunku pójdzie – ma znaczenie dla polskich wysokości rachunków za energię? Eksperci uważają, że nie ma takiego przełożenia.

Połączenie systemu EU ETS z cenami energii i rachunkami Polaków w przyszłości to błędnie postawiona teza. Obecnie galopujące ceny energii to przede wszystkim zasługa wolumenu gazu i cen tego surowca – przekonuje Joanna Flisowska.

Reprezentanta Greenpeace Polska zauważa przy tej okazji, że spółki energetyczne, które tak bardzo niedawno skarżyły się na system EU ETS, teraz z tego tytułu notują rekordowe zyski. I tego Polacy już w swoich rachunkach za prąd nie dostrzegają.

REKLAMA

Ceny emisji CO2 jeszcze poniżej rekordu sprzed wojny

Jak na te zawirowania reaguje sama cena emisji CO2? Na razie sytuacja wydaje się stabilna, a wyemitowanie jednej tony dwutlenku węgla kosztuje ok. 80-81 euro. To całkiem daleko do rekordu ustanowionego w pierwszej dekadzie lutego, a więc jeszcze zanim Putin napadł Ukrainę, kiedy cena emisji CO2 pobiła poziom 96 euro. Ale to i tak stawki, o których do niedawna nikt jeszcze nie śnił nawet w najgorszych koszmarach. Przecież jeszcze rok temu emisja CO2 kosztowała w granicach 52 euro. W czerwcu 2020 r. to było raptem ok. 23 euro, a czerwcu 2019 r. - ok. 21 euro. Zdaniem ekspertów już to pokazuje na większą relację między EU ETS z unijną polityką klimatyczną niż z obecnym kryzysem energetycznym.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA