REKLAMA
  1. bizblog
  2. Biznes

Dostali Państwo subwencję? My w tej sprawie. PFR z pomocą CBA i skarbówki rusza z kontrolami

Sto tysięcy, milion, pięć. Pieniądze z tarczy finansowej PFR popłynęły do firm nie tylko szerokim strumieniem, ale przede wszystkim w tempie zrzutu wody z zapory. Ratunek w kryzysie musiał przyjść szybko i nie było czasu na ręczną weryfikację wniosków firm. Teraz PFR rusza na dokładne kontrole i może liczyć na pomoc skarbówki, CBA i innych służb specjalnych razem z całą ich potęgą informatyczną.

01.09.2020
15:14
Kontrole subwencji PFR. Firmy czekają kontrole skarbówki, CBA i innych służb specjalnych
REKLAMA

Otrzymać dziesiątki tysięcy, a nawet milionów złotych tylko na podstawie deklaracji? W normalnych czasach to nie jest możliwe, ale wiosna 2020 r. z normalnością nie miała wiele wspólnego. Chodziło o czas, bo zamrożenie gospodarki groziło masowymi bankructwami firm i masowymi zwolnieniami. Kontrole były tylko kwestią czasu.

REKLAMA

Właśnie dowiedzieliśmy się, jak ta akcja będzie wyglądać. Jak informuje „Dziennik Gazeta Prawna”, Polski Fundusz Rozwoju już w tym miesiącu rozpocznie kontrole u przedsiębiorców, którzy otrzymali subwencje w ramach tarczy finansowej. Urzędników PFR-u wspomoże nie tylko skarbówka, ale także służby specjalne.

Obecnie we współpracy z KAS, CBA oraz innymi służbami przygotowujemy algorytmy, które będą przeszukiwać bazę firm w celu wyszukania anomalii i nietypowych zdarzeń

– zdradza PFR w oświadczeniu dla „DGP”.

Kierowana przez Pawła Borysa instytucja uspokaja, że w procesie weryfikacji będzie opierać się przede wszystkim na publicznie dostępnych danych, a „kontrole będą dotyczyć pojedynczych podmiotów i nie będą miały charakteru masowego”.

„Sposób postępowania będzie zależał od indywidualnych okoliczności. Na początku będziemy prosić firmę o złożenie wyjaśnień, ewentualnie o zwrot subwencji” – wyjaśnia PFR. Jeśli kontrolerzy natrafią na grubsze nieprawidłowości, będą zawiadamiać „odpowiednie służby i organy”.

Subwencje PFR nie były tak łatwo dostępne jak koronakryzysowe pożyczki z urzędu pracy, bo otrzymać je mogły nie tylko firmy działające w 2019 roku, ale także tylko takie, które zatrudniały na umowę o pracę co najmniej jedną osobę (wyjątek zrobiono tylko dla najbliższych, którzy mogli być na umowie cywilno-prawnej).

W zależności od skali spadku obrotów, na jednego pracownika można było „wyrwać” od 12 tys. do nawet 36 tys. zł. Pomoc z PFR popłynęła do 345 tysięcy firm. Przelewy były realizowane nawet w kilkadziesiąt godzin od złożenia elektronicznego wniosku.

Przy takiej skali i takim tempie pomocy weryfikacja każdego wniosku przez pracowników PFR była niemożliwa. Oświadczenia dotyczące spadku obrotów po wybuchu kryzysu oraz o liczbie pracowników w 2019 r. były sprawdzane tylko przez automat, który wyłapywał błędy formalne, ale nie sprawdzał, czy przedsiębiorca nieco nie „podrasował” swojego wniosku.

REKLAMA

Wśród setek tysięcy przedsiębiorców, którzy dostali kasę z PFR-u siłą rzeczy muszą być tacy, którzy na bezczelnego wyłudzili subwencję, licząc na to, że w całym bałaganie ujdzie im to na sucho. Z tego punktu widzenia kontrole są słuszne, bo taki proceder oznacza choćby nierówną konkurencję wobec uczciwych firm.

Problem może pojawić się w sytuacji, gdy przedsiębiorca nie chciał niczego wyłudzić, a nieprawidłowości w jego oświadczeniu będą wynikiem nieprecyzyjnych przepisów, które zresztą były modyfikowane już w czasie trwania naboru wniosków o subwencję. Przykład? Początkowo regulamin PFR nie uwzględniał powiązań firmowych i zostało to zmienione dopiero po kilku tygodniach, gdy wiele firm zdążyło złożyć wnioski.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA