REKLAMA
  1. bizblog
  2. Podróże

Polacy chcą zobaczyć Strefę Wykluczenia na własne oczy. Serial "Czarnobyl" jak najlepsza reklama

Lata włożone w promocję, billboardy na ulicach, chwytliwe hasła i slogany płynące z telewizji i radia nie wypromują miejscowości turystycznej tak, jak jeden udany film lub serial. Właśnie przekonują się o tym polskie firmy organizujące wycieczki do Czarnobyla, do których masowo zgłaszają się osoby, które z wypiekami na twarzy obejrzały słynny serial HBO.

10.06.2019
9:09
Serial "Czarnobyl" nakręca turystykę. Polacy chcą zobaczyć Strefę Wykluczenia na własne oczy
REKLAMA

Podróżujemy i konsumujemy rozrywkę w skali, która jest nieznana w dziejach ludzkości. Według danych Światowej Organizacji Turystyki jeszcze w latach 90. Liczba zagranicznych wyjazdów wahała się w granicach 500-600 mln rocznie.

REKLAMA

W 2012 r. udało się przebić miliard i co roku ta liczba idzie w górę. Ułatwia nam to dodatkowo działalność tanich linii lotniczych. Osoby, które 29 czerwca 2018 r. zerknęły na portal FlightRadar24, mogły złapać się za głowę. Na niebie w tym samym czasie znajdowało się przeszło 19 tys. maszyn!

 class="wp-image-939092"
Osoby, które 29 czerwca 2018 r. zerknęły na portal FlightRadar24 mogły złapać się za głowę

Nałóżmy na to kilka kolejnych liczb.  Pod koniec ubiegłego roku Netflixa subskrybowało prawie 140 mln użytkowników. A to przecież tylko część osób korzystających z tej platformy, bo Amerykanie tracą co roku niemałe pieniądze przez współdzielenie kont. Rekordy w box office biła każda kolejna premiera części Władcy Pierścieni – tylko pierwsza z nich, tylko w Polsce i wyłącznie przez 4 pierwsze dni zdążyła przyciągnąć do kin pół miliona naszych rodaków. A przecież szaleństwo na punkcie Froda i kolegów dopiero się wtedy rozkręcało.

445 mln wyświetleń – to liczba, jaką do tej pory nabił na YouTube teledysk Justina Biebera I’ll show you.

Co łączy te wszystkie wydarzenia? Każde z nich skierowało strumień turystów w określone miejsca. Władca Pierścieni nakręcił modę na podróże do Nowej Zelandii. Netflix takich trendy miejscówek jest w stanie rozkręcić mnóstwo, na razie największym sukcesem było chyba jednak skierowanie uwagi widzów na miasto Pablo Escobara – Medellín.

W przypadku Biebera jest jeszcze ciekawiej. Młody wokalista nagrał klip w jednym z islandzkich kanionów. Po najeździe jego fanów Agencja Ochrony Środowiska uznała, że najbezpieczniej będzie zamknąć atrakcję na pewien czas, by nie doprowadzić do jej zadeptania przez zwiedzających.

Czytaj także:

Z początku zastanawiałem się, kiedy to całe szaleństwo się rozpoczęło. Nakręcenie turystów na wizytę w danym miejscu nigdy nie było prostsze. Widzą to zresztą same miasta – Woody Allen od dłuższego czasu żyje z tego, że dobijają się do niego z pieniędzmi i żądaniem: „Stwórz nam ładną widokówkę”.

Seriale i filmy pokazują nam scenerie w atrakcyjnej formie, wpisują je w opowieści, które kojarzą się z określoną atmosferą i emocjami, które chcemy sprawdzić. To głęboko ludzka rzecz – opowiada bizblog.pl dr Helena Chmielewska-Szlajfer, socjolożka z Akademii Leona Koźmińskiego.

Ekspertka wskazuje jednak, że z takim zjawiskiem mamy do czynienia od zarania dziejów.

To nic nowego, atrakcyjne przekazy miały wpływ na ówczesne odpowiedniki turystyki na długo przed chrześcijaństwem. Ruchy pielgrzymkowe polegały na atrakcyjności przekazu pisanego i ustnego, który powodował, że ludzie chcieli zobaczyć miejsca, o których słyszeli. Tekst Biblii i kościoły pełne fresków i obrazów były popkulturą tamtych czasów. Dzisiaj mamy dużo szerszy wybór, który wybiega poza sferę sakralną – dodaje.

 class="wp-image-939125"
kadr z serialu "Czarnobyl"

Najnowszym przykładem może stać się "Czarnobyl" od HBO GO.

Platforma dopiero co zakończyła emisję 5 odcinków, a produkcja już wskoczyła na pierwsze miejsce najlepiej ocenianych seriali w serwisie IMDb. Przy okazji emisji ostatniego z nich HBO Go zaczęło mieć nawet problemy techniczne. Wcześniej takie oblężenie serwerów było możliwe tylko, gdy do sieci trafiała nowa część Gry o Tron.

Choć finału "Czarnobyla" część osób mogła jeszcze nie zobaczyć, jego ogromną popularność zaczyna już odczuwać część polskich przedsiębiorców.

Obserwujemy wzrost zainteresowania. Klientów mamy w tej chwili może o 50 proc. więcej. Zauważyliśmy też, że na rynku zwiększyła się liczba ofert dotyczących wyjazdu do Czarnobyla - mówi Mateusz Bury, przedstawiciel Wytwórni Wypraw.

Bury zauważył jednocześnie, że klienci mają dość ambiwalentne podejście do miejsca awarii reaktora jądrowego. Część osób traktuje go jak atrakcję turystyczną, a część - nawet w trakcie samych wycieczek - ma poczucie, że nie do końca powinni tutaj być. Dla nich to przede wszystkim miejsce katastrofy.

Z jego pierwszych obserwacji wynik, że chcą wydłużać czas pobytu – nawet do maksymalnie przewidzianych 3 dni. Wszystko po to, by lepiej poczuć klimat tego miejsca.

Bardziej wstrzemięźliwy w tej materii jest znany popularyzator Czarnobyla Paweł Mielczarek ze Strefy Zero. Przedsiębiorca twierdzi, że jest jeszcze za wcześnie, by mówić o przełożeniu popularności serialu na zainteresowanie wyjazdem do Czarnobyla.

HBO dopiero zakończyło jego emisję, a sama wyprawa nie należy do najtańszych. Obserwuję dużo dyskusji na ten temat, ale czy wynikną z nich decyzje o wyjeździe? Trudno to przewidzieć - zastrzega.

Inna sprawa, że przynajmniej wśród polskiej widowni popularność "Czarnobyla" została nakręcona z niemała pomocą Mielczarka, który zorganizował do strefy zero szereg wypraw z youtuberami. Najbardziej znanym z nich był Krzysztof Gonciarz, który z okazji 33 rocznicy awarii nakręcił tam 4 odcinki, oglądane średnio przez kilkaset tysięcy osób.

Wszyscy moi rozmówcy wskazują, że Czarnobyl raczej nie jest i nie będzie drugą Islandią czy Nową Zelandią. Nie przyciągnie turystów za pomocą odbierających dech w piersiach scenerii, ba, nie wzbudzi raczej żadnych pozytywnych emocji.

Część osób otwarcie podaje w wątpliwość sens wyjazdów do skażonej przez promieniowanie strefy, uznając to za przejaw lekkiego wariactwa.

Mateusz Bury opowiada, że szkodliwość promieniowania bywa wyolbrzymiona. W wielu miejscach na świecie występuje naturalne promieniowanie, które jest wyższe niż w strefie, do której jego firma organizuje wyjazdy. Rozwija się tam też roślinność, pojawiają się zwierzęta. Mimo to – część komentujących pozostaje nieprzekonana.

Nawet jeśli sam zainteresowany się nie boi, to często ma problem, żeby przekonać do tego pomysłu swoich bliskich, którzy odradzają mu wyjazd. Dwu- lub nawet trzydniowy pobyt w Czarnobylskiej Strefie Wykluczenia nie jest dla zdrowia groźniejszy, niż przelot w dwie strony samolotem na trasie Warszawa - Kijów, ale często nawet pokazania zdjęcia dozymetru z wnętrza samolotu na wysokości 10 tys. metrów i porównania z wnętrza elektrowni, gdzie promieniowanie jest niższe, nie wystarcza, żeby rozwiać obawy - dodaje Mielczarek.

REKLAMA

Mimo to trudno uznać wyjazd do skażonej strefy wokół elektrowni za typową wycieczkę.

Czarnobyl wpisuje się w gałąź nazywaną dark tourism. To nisza, która polega na zwiedzaniu miejsc kaźni, co wiąże się z ryzykiem fizycznym lub emocjonalnym. Ale turystyka nie musi być wyłącznie przyjemną rozrywką. Może wzbudzać stres, niepewność i ryzyko. Część podróżujących szuka w wyjazdach właśnie tego – podkreśla jednak dr Helena Chmielewska-Szlajfer.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA