REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka

Zachód chce uderzyć w rezerwy Rosji. Kanada już postanowiła, Bruksela chciałaby, ale się boi

Chociaż gospodarka Rosji ma dostawać przez sankcje potężnej zadyszki, to zdolności Putina do prowadzenia dalej wojny na terenie Ukrainy, ciągle wydają się nieograniczone. Bo też nie jest wcale tak, że Moskwa tak bardzo wystraszyła się Zachodu, że paliwami kopalnymi nie handluje w ogóle. Dlatego coraz głośniej mówi się o kolejnych sankcjach, które tym razem powinny być wymierzone w banki, co powinno przynajmniej poplątać na chwilę nogi Moskwie.

14.03.2023
12:45
sankcje-energetyka-Rosja
REKLAMA

Z jednej strony są sankcje i embarga na rosyjskie produkty, a z drugiej ciagle kwitnie handel ropą z Rosji. Trefne paliwo najpierw jest mieszane z innym, wyłączane są przy okazji dane lokalizacyjne, a potem dostaje nową nazwę i sprzedawane jest dalej, już bez politycznego ryzyka. W tym procederze biorą udział m.in. Indie, Singapur, Turcja i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Innymi słowy zacisk handlowy wokół Rosji wcale nie jest tak ścisły jak mogłoby się to wydawać. I ma to swoje skutki ekonomiczne. Jak wylicza think tank Centre for Research on Energy and Clean Air (CREA) tylko od początku wywołanej na Ukrainie wojny (czyli od 24 lutego 2022 r.),

REKLAMA

Rosja uzyskała 305 mld euro przychodu z eksportu paliw kopalnych. Kraje UE wydały na ten cel w ciągu tego roku z okładem ponad 140 mld euro. Nic więc dziwnego, że w Brukseli coraz głośniej mówi się o konieczności podjęcia znacznie skuteczniejszych niż te do tej pory sankcji, które powinny być wymierzone w pierwszej kolejności w rosyjskie banki. O sprawie donosi „Financial Times”.

W ubiegłym roku Moskwa mogła dodać do swoich nieusankcjonowanych aktywów zagranicznych około 100 mld dol. – wyliczył brytyjski dziennik.

Sankcje uderzą w rezerwy Centralnego Banku Rosji

W Europie nabiera tempa dyskusja o sankcjach wymierzonych w Moskwę, które naprawdę zabolą Putina i mogą mieć wpływ na dalsze losy toczonej na terenie Ukrainy wojny. Takim uderzeniem mogłyby być sankcje kierunkowe w rezerwy Banku Rosji, szacowane na ponad 300 mld dol. Kwestią otwartą pozostaje, co miałoby się z tymi pieniędzmi stać. Można byłoby je skonfiskować i zapłacić nimi za przyszłą odbudowę Ukrainy. 

Moralne argumenty są bezdyskusyjne, prawne niesprawdzone - twierdzi Financial Times.

Krok w tym kierunku postawiła już Kanada, która przyjęła prawo pozwalające na konfiskatę rosyjskich aktywów państwowych. Ale Bruksela ma wątpliwości. UE powołała już nawet grupę roboczą, która ma sprawdzić, w jaki sposób można wykorzystać te aktywa. 

Cios w Gazprombank i handel energią

REKLAMA

Ale rosyjskie rezerwy bankowe to nie jedyny cel nowych sankcji. Zachód może też przecież uderzyć w aktywa rosyjskich eksporterów energii i objąć nimi banki, przez które przepływają ich dochody. W ten sposób sankcje mogą dotknąć choćby Gazprombank, czyli główny kanał płatności za gaz w Europie, który ma filię w Luksemburgu. Podobnie jest z Krajowym Centrum Rozliczeniowym Giełdy Moskiewskiej, które utrzymuje konta korespondentów w euro i dolarach, odpowiednio we Frankfurcie i Nowym Jorku. 

Finansowa pętla zaciskana na szyi Moskwy to nie wszystko. Jak zauważa „Financial Times”, sprzymierzeńcy Ukrainy powinny raz na zawsze pożegnać się z rosyjską energią. Mimo wprowadzonych sankcji Europa przecież ciągle importuje ropę i gaz z Rosji. Z kolei Stany Zjednoczone wydają się być skoncentrowane wyłącznie na cenie ropy. Jeżeli jest ona poniżej limitu, to USA chętnie utrzymują przepływ rosyjskiej ropy do rynków wschodzących.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA