REKLAMA
  1. bizblog
  2. Motoryzacja

Polska samochodowym cmentarzyskiem Europy. Wkrótce odczujemy to w stacjach kontroli pojazdów

Fundacja Promocji Pojazdów Elektrycznych (FPPE) wzięła na celownik kondycję samochodów jeżdżących po polskich drogach. Niestety wnioski nie są zbyt optymistyczne. Bo wychodzi na to, że do Polski cały czas płynie wartko rzeka starych i często niesprawnych pojazdów, które przyciągają klientów wyłącznie niską ceną. Powodem takiej sytuacji ma być opóźnienie polskiego rządu, jeżeli chodzi o wprowadzenie w życie unijnej dyrektywy w sprawie okresowych badań zdatności do ruchu drogowego pojazdów silnikowych.

19.05.2023
13:05
samochody-wiek-stacje-kontroli
REKLAMA

Tę dyrektywę UE przyjęto już w 2014 r. Jak przekonują przedstawiciele FPPE, państwa członkowskie były zobowiązane do przyjęcia jej założeń do maja 2018 r. Tymczasem Polska spóźnia się z tym już piąty rok. Najnowszy projekt ustawy utknął w sejmowej Komisji Infrastruktury i od wielu miesięcy prace nad nim nie są kontynuowane.

REKLAMA

To zagrożenie dla bezpieczeństwa, zdrowia i dodatkowe emisje. Jednym z powodów tej sytuacji jest słaby system kontroli pojazdów – nadal można dostać pieczątkę w dowodzie rejestracyjnym nawet bez wizyty na stacji kontroli - przekonuje Hubert Różyk z FPPE.

W efekcie cały czas do Polski trafiają auta nie dość, że stare, to też często po prostu niesprawne. Przez to mamy w UE najwięcej samochodów na 1000 mieszkańców, a do tego wszystkiego więcej niż 40 proc. z nich ma co najmniej 20 lat. Jak z kolei wskazują dane Instytutu SAMAR, w marcu 2023 r. w Polsce zarejestrowano 73 356 używanych pojazdów osobowych i lekkich dostawczych. Aż 40 proc. z nich ma silnik diesla, a ich średni wiek to prawie 13 lat. 

Polska ma najstarsze samochody w UE

Dane Eurostatu nie pozostawiają niestety żadnych złudzeń. W 2021 r. Polska mogła szczycić się najwyższym udziałem starych samochodów osobowych w UE. W sumie średni wiek pojazdów poruszających się po naszych drogach oszacowano wtedy na blisko 15 lat (średnia UE to 11,5 roku). Ale 41,3 proc. z nich miało 20 albo i więcej lat.

Mamy XXI wiek, ale na stacjach kontroli jeszcze chyba tkwimy w poprzednim. Dopiero od 2023 r. diesle mają obowiązek badania pod kątem wyłączenia lub usunięcia filtra DPF, przez podpięcie do złącza diagnostycznego. Nadal nie prowadzimy obowiązkowej dokumentacji fotograficznej, która powinna trafiać do CEPIK. To m.in. dlatego w Polsce nadal łatwo dostać pieczątkę przeglądu dla niesprawnego samochodu - uważa Jacek Mizak z FPPE.

A wszystko dlatego, że spóźniamy się już pięć lat z przyjęciem zapisów unijnej dyrektywy, która porządkowała efektywny system nadzoru i zarządzania pracą stacji kontroli pojazdów oraz wytyczne dotyczące przebiegu kontroli stanu technicznego. W Polsce już w 2016 r. NIK wykazała w tym względzie wiele nieprawidłowości. Wytknęła wtedy m.in. niewystarczającą częstotliwość kontroli, ich niepełny zakres, brak przygotowania do przeprowadzania audytów, naruszenia prawa w trakcie postępowań związanych z nadawaniem i cofaniem uprawnień diagnosty, a także korupcję.

Stacje kontroli pojazdów na skraju bankructwa

Eksperci z FPPE przekonują, że bez wdrożenia do polskiego prawodawstwa tej unijnej dyrektywy nie ma możliwości prowadzenia rzetelnego nadzoru nad przebiegiem kontroli, w tym stosowania się diagnostów do nowych przepisów. Jak ma to miejsce w przypadku rozporządzenia Ministra Infrastruktury z 2022 r. i 2023 r.? Chodzi o obowiązek badania pojazdów benzynowych i z silnikiem diesla przez złącze diagnostyczne pod kątem prawidłowości funkcjonowania systemów ograniczających emisję zanieczyszczeń (katalizator, filtr cząstek stałych DPF, system AdBlue, zmniejszający emisję tlenków azotu).

Do tej pory kontrola filtrów sprawdzała jedynie obecność obudowy filtra, a nie jego faktyczne działanie, dlatego przez kontrolę przechodziły pojazdy, w których filtr wycięto, a pozostawiono tylko jego obudowę. Diagnosta nie ma bowiem prawa usuwać żadnych elementów pojazdu, również obudowy filtra, nawet jeśli celem tego działania miałoby być sprawdzenie, czy filtr jest w środku - tłumaczy Hubert Różyk.

Tymczasem polskie stacje kontroli pojazdów od 19 lat nie uaktualniły stawek za przegląd techniczny i są obecnie w fatalnej sytuacji finansowej, często na granicy bankructwa. I wątpliwe, że będzie je teraz stać na zakup sprzętu, który pozwoli diagnozować samochody zgodnie z nowymi przepisami. 

REKLAMA

To sprawia, że na nasze drogi nadal będą trafiały setki tysięcy aut. Ile z nich jest tak naprawdę niesprawnych i niebezpiecznych dla innych użytkowników ruchu? Tego nie wie dzisiaj nikt - konkluduje Jacek Mizak.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA