W piątek padł rekord zużycia prądu w Polsce. Ponad 80 proc. energii powstało ze spalania węgla
27 617 megawatów to nowy rekord Polski w dziedzinie zapotrzebowania na energię elektryczną. Taki wynik zanotowała w piątek o 10:45 spółka Polskie Sieci Elektroenergetyczne S.A. Poprzedni rekord padł niecały miesiąc temu. To wszystko przez silne mrozy, a jak trwoga, to do… węgla. W styczniu ponad 80 proc. wyprodukowanej energii powstało ze spalania węgla kamiennego i brunatnego – rok temu było to 70 proc.
„W piątek 12 lutego 2021 r. o godz. 10:45 odnotowano rekordowe, najwyższe w historii zapotrzebowanie krajowej sieci elektroenergetycznej na moc – 27 617 MW” – podała spółka, zaznaczając, że są to jeszcze wstępne dane. Poprzedni rekord padł zaledwie 18 stycznia, gdy zapotrzebowanie wyniosło 27 380 MW.
Bizblog.pl poleca
- Polacy na L4. W zeszłym roku byliśmy na zwolnieniu chorobowym przez prawie 300 mln dni
- Prrr, deweloperzy hamują, bo Polacy przestali brać kredyty. I co teraz?
- Wróciła hitowa promocja w Biedronce. Trzeba się spieszyć!
Tak olbrzymie zapotrzebowanie na energię elektryczną to oczywiście efekt niskich temperatur, które utrzymują się w Polsce od początku roku. Związek mrozów ze zużyciem prądu widać szczególnie teraz. „Bardzo wysokie zapotrzebowanie utrzymywało się od początku tygodnia, w szczycie porannym wielokrotnie przekraczając poziom 27 000 MW i zbliżając się do poziomów rekordowych” – wskazuje PSE.
Państwowy operator sieci elektroenergetycznej podkreśla, że niemal całe zapotrzebowanie na prąd udało się zaspokoić krajową produkcją – nawet w chwili rekordowego zapotrzebowania na moc import wynosił około 900 MW, czyli niewiele ponad 3 proc.
Dokładamy do pieca
„W zdecydowanej większości zapotrzebowanie zostało zbilansowane dzięki generacji źródeł krajowych. System cały czas pracował stabilnie, a operator dysponował odpowiednią rezerwą mocy” – uspokaja PSE.
Wspomniane „bilansowanie” polega jednak na tym, że do pieców elektrowni trafia dużo więcej węgla niż zwykle. Z danych PSE wynika, że w styczniu udział produkcji energii elektrycznej wyniósł aż 56,3 proc. W znacznie cieplejszym styczniu 2020 roku udział spalania węgla kamiennego był o niemal 10 pkt proc. niższy – 46,5 proc.
Produkcja prądu z węgla brunatnego utrzymała się na poziomie ok. 24,5 proc. To oznacza, że łączny udział obu rodzajów węgla w krajowej produkcji energii elektrycznej przekroczył 80 proc. W zeszłym roku w styczniu było to 70 proc.
Węgiel powoli idzie w odstawkę
Co ciekawe, w całym zeszłym roku udział węgla w krajowej produkcji energii elektrycznej także wyniósł 70 proc., co było najsłabszym wynikiem w historii polskiej energetyki. W stosunku do 2019 roku bardzo mocno wzrosła produkcja z fotowoltaiki, ale równie mocno zwiększył się import energii elektrycznej.
Bardzo wysoki udział produkcji energii z węgla w styczniu może być mylący, bo od dłuższego czasu ten surowiec energetyczny idzie w odstawkę – główną przyczyną tej tendencji jest wzrost cen emisji CO2, co powoduje, że energetyka węglowa staje się coraz mniej opłacalna. Wszystko wskazuje na to, że w 2021 roku prąd z węgla ponownie będzie musiał ustąpić pola OZE oraz importowi.