REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka

Rząd specjalnie podbił rachunki za prąd Polakom. Nabija w ten sposób kasę państwowym gigantom

To wcale nie Bruksela zarabia na wysokich rachunkach za prąd. Fundacja Instrat wskazuje wprost, że najbardziej z takiego obrotu sprawy cieszą się państwowe spółki energetyczne, którym przy takich zwyżkach łatwiej ukryć swoje rekordowe marże. Rząd mógł ulżyć kieszeniom Polaków tak jak inni: idąc bardziej w OZE. Ale zamiast tego woli namawiać Brukselę do dotowania polskiego górnictwa przez następne 10 lat.

15.02.2022
8:58
ceny-energii-w-Polsce-pogoda
REKLAMA

Na podwyżkach cen prądu wcale nie zarobiła UE, tylko spółki energetyczne będące własnością Skarbu Państwa. Fundacja Instrat wykazuje, że w drugiej połowie 2021 r. do wysokich rachunków za energię odbiorców niechronionych przez taryfę URE (duży przemysł, mały biznes, odbiorcy wrażliwi) przyczyniły się nie tylko niedobór węgla na rynku i gazu, czy rosnące ceny emisji CO2, ale także, a może nawet przede wszystkim, rekordowe marże polskich producentów energii z węgla. 

REKLAMA

Wysoka koncentracja na rynku energii i opieszałość rządu w realizacji polityki klimatycznej jest winna rosnącym rachunkom za energię. Dlatego rekomendujemy kolejne zbadanie możliwych manipulacji – czytamy w opracowaniu pt. 4 mld zł w jeden miesiąc. URE powinien zbadać zarobki elektrowni węglowych

Wysokie marże to rekordowe zyski państwowych koncernów

Jeszcze w 2018 r. marże producentów energii elektrycznej w Polsce były na poziomie ok. 50 zł za 1 MWh. Pod koniec 2021 r. jednak wynosiły one już prawie 340 zł za jedną megawatogodzinę. To blisko siedmiokrotny wzrost. Tym samym jak zauważa Fundacja Instrat, tylko w grudniu 2021 r. polscy wytwórcy prądu z węgla mogli zarobić na wysokich rachunkach Polaków dodatkowo ponad 4 mld zł.

Monopoliści oferują odbiorcom cenę maksymalną, która nie znajduje pełnego usprawiedliwienia w rzeczywistych kosztach i warunkach handlowych – komentuje Maciej Bando, były prezes URE w latach 2014-2019.

W grudniu 2021 r. średnia giełdowa cena prądu w Polsce wynosiła 824 zł/MWh. I narzucone przez państwowe firmy marże były wtedy na poziomie ok. 70 proc. kosztów wytworzenia albo 41 proc. całej ceny giełdowej. 

Zjawisko wzrostu marż dotyczy prawie wszystkich typów elektrowni - zarówno starszych bloków na węgiel kamienny i brunatny, nowych na węgiel kamienny, ale też innych źródeł, np. OZE o niższym zmiennym koszcie wytwarzania - zauważa Fundacja Instrat.

Polityka klimatyczna UE to przy tym małe piwo

Wedle raportu rzeczywiste zyski państwowych firm energetycznych mogą być nawet większe niż te wyliczone 4 mld zł. Wszak producenci uprawnienia do emisji CO2 nie kupują na bieżąco, ale z odpowiednim wyprzedzeniem, sięgającym nawet roku. A różnica jest spora, bo w lutym 2021 r. wyemitowanie tony dwutlenku węgla kosztowało ok. 40 euro, a teraz ponad 90 euro. 

Rynek hurtowy energii elektrycznej z korzyścią dla producentów energii elektrycznej odzwierciedla wyższe ceny bieżące CO2, a nie niższe sprzed co najmniej kilkunastu miesięcy – czytamy w opracowaniu.

Tym samym, jak wskazują autorzy raportu, koszty polityki klimatycznej UE są w Polsce zdecydowanie demonizowane, także w trackie słynnej już kampanii informacyjnej Polskich Elektrowni. Koszt opłat za emisję CO2 stanowił w grudniu 2021 r. ok. 41,5 proc. ceny na rynku hurtowym, ale zysk producenta (elektrowni) to 41,3 proc., czyli blisko połowa ceny prądu. Dlatego Fundacja Instrat rekomenduje prezesowi URE zbadanie możliwych manipulacji na hurtowym rynku energii elektrycznej. Stosowne powiadomienie złożono także do unijnej Agencji ds. Współpracy Organów Regulacji Energetyki.

Po ustanowieniu monopolu NABE będzie jeszcze drożej

Maciej Bando zauważa, że obecny monopol państwowych spółek energetycznych, to nic w porównaniu z tym z czym możemy się zderzyć już po realizacji rządowych planów i powołaniu do życia Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE). 

To doskonały argument przeciw planom budowy Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego - przekonuje Bendo.

O możliwym i niebezpiecznym dla gospodarki monopolu NABE od miesięcy mówią też związkowcy, ale za bardzo nikt ich nie słucha. Zarzucają więc rządowi, że z Agencją, która ma posprzątać aktywa węglowe jest jak z Polskim Ładem, czyli nikt nic nie wie. 

Na razie wychodzi na to, że NABE będzie niewypałem - uważa Bogdan Tkocz, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w Tauron Serwis.

Eksperci wskazują, że zgody na powstanie takiego węglowego monopolisty może nie wydać Bruksela. Wszak NABE z kumulowaną mocą blisko 22,7 tys. MW ma odpowiadać za ponad 43 proc. rynku. Koncepcja Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego wskazuje jedynie na zmiany organizacyjne - wytyka dr Aleksandra Gawlikowska-Fyk, dyrektor Programu Elektroenergetycznego think tanku Forum Energii. Z kolei Maciej Bukowski, prezes zarządu WiseEuropa, wprost uważa, że ponieważ powstanie NABE doprowadzi do koncentracji jednostek wytwórczych w ramach jednego przedsiębiorstwa i osłabienia konkurencji, istnieje także duże ryzyko wzrostu cen energii.

Niższe rachunki za prąd? Jest tylko jedna recepta

Raport Fundacji Instrat pokazuje, że decydując się na zwalanie winy za zbyt wysokie rachunki za prąd na UE, polski rząd wybrał drogę manipulacji. Tymczasem przykłady innych pokazują, że ścieżka do mniejszych cen energii jest tylko jedna: jak największy udział w miksie energetycznym kraju odnawialnych źródeł energii.

Przykładem jest chociażby Litwa i w inne kraje bałtyckie, gdzie - jak donosi „Rzeczpospolita” - w styczniu 2022 r. prąd potaniał tam o jedną trzecią, a też było trochę cieplej niż zwykle o tej porze roku. Dzięki temu na Litwie 1 MWh kosztowała 145,9 euro (spadek o 31 proc.), na Łotwie 143,8 euro, a w Estonii - 141,7 euro. Wszystko dlatego, że w styczniu w tamtym regionie potężnie wiało. 

To była jedna z głównych przyczyn zmniejszenia produkcji energii elektrycznej w elektrociepłowniach i spadku cen prądu - przyznaje Liutauras Varanavičius, dyrektor Departamentu Strategii w litewskim państwowym operatorze energetycznym Litgrid.

Litgrid planuje na wiosnę 2022 r. publikację najważniejszych wniosków studium, którego celem jest ocena technicznych i ekonomicznych alternatyw dla integracji morskiej energetyki wiatrowej. Zgodnie z Narodową Strategią Niezależności Energetycznej Litwy do 2050 r. 80 proc. zapotrzebowania na energię na Litwie będzie musiało być zaspokojone przez energię produkowaną z zasobów niezanieczyszczających środowiska, a 100 proc. całkowitego zużycia energii elektrycznej w kraju ma pochodzić z produkcji lokalnych. Już w 2023 r. Litwa planuje włączyć do swojego systemu elektroenergetycznego 700 MW orskiej energii wiatrowej. Całkowity potencjał na wodach terytorialnych Litwy ma docelowo wynieść do 3,5 GW.

Polska woli ratować górnictwo, na OZE patrzy krzywo

Polska idzie w zupełnie odwrotny kierunku. Już nastąpiła zmiana rozliczenia prosumentów na ich niekorzyść. Cały czas też przesuwana jest w czasie nowelizacja zasady 10H, która od lat skutecznie hamuje rozwój energetyki wiatrowej na lądzie w naszym kraju. Ale za to Sejm szybko przyjął a prezydent Andrzej Duda jeszcze szybciej podpisał ustawę górniczą, która zakłada dotowanie polskiego górnictwa do 2031 r. kwotą 28,8 mld zł.

Do tego dochodzi jeszcze grubo ponad 2 mld zł tytułem zlikwidowanych należności wobec ZUS i PFR. największy kawałek tego tortu: 20,7 mld zł ma trafić do największej spółki węglowej w UE - Polskiej Grupie Górniczej.

REKLAMA

PGG rocznie na górnicze pensje wydaje ok. 3,6 mld zł. A wypłata w grudniu premii barbórkowych, a w lutym czternastek to wydatek kolejnych ok. 600 mln zł. Prezes PGG Tomasz Rogala niedawno mówił, że w spółce pieniędzy jest jeszcze tylko do końca lutego. Warto przypomnieć, że w podobny sposób z finansowego dołka Kampanię Węglową starał się ratować lata temu rząd Ewy Kopacz. W 2014 r., kiedy na 15 kopalni tylko 3 nie przynosiły strat, zamrożono spłatę należności wobec ZUS w wysokości 280 mln zł. Ale koniec końców te wszystkie zabiegi w niczym nie pomogły. I bankrutującą KW zmieniła PGG.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA