REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka

Kto mówi prawdę w sprawie rachunków za prąd? Kampania z żarówką to niezły numer

W telewizji, radiu, internecie i na billboardach w całej Polsce trwa kampania wskazywania Unii Europejskiej jako winnej wysokim rachunków za prąd. „Opłata klimatyczna Unii Europejskiej to aż 60 proc. kosztów produkcji energii. Polityka klimatyczna UE = droga energia, wysokie ceny” - biją po oczach bilbordy w całym kraju. Komisja Europejska zaprotestowała, a głos zabrało wielu ekspertów. Kto ma w tej sprawie rację?

11.02.2022
9:08
cena-energii-elektrycznej
REKLAMA

Za wszystkim stoi Towarzystwo Gospodarcze Polskie Elektrownie, w skład którego wchodzą m.in. takie państwowe spółki jak PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, Tauron Wytwarzanie, Enea, Energa Elektrownia Ostrołęka, czy PGNiG Termika. Widać więc jak na dłoni, że Skarb Państwa w Polskich Elektrowniach ma wiele do powiedzenia. I pewnie w przypadku najnowszej kampanii informacyjnej było tak samo.

REKLAMA

Ale czy rzeczywiście tak jest, że UE pompuje rachunki Polaków za prąd i ciepło? Forum Energii wykazuje, że na wysokość rachunków za prąd składa się kilka elementów. To koszt dystrybucji (ok. 33 proc.), koszt energii elektrycznej (ok. 32 proc.), koszt CO2 (do 23 proc.), opłata mocowa (6,3 proc.), podatek VAT (ponad 4,7 proc., po obniżeniu z poziomu 23 proc.), opłata kogeneracyjna (przeszło 0,5 proc.), opłata przejściowa (0,2 proc.) oraz opłata OZE (0,1 proc.). 

Jeśli uwzględnimy wszystkie składniki rachunku za energię, to koszt CO2 dla gospodarstwa domowego w 2022 r. wyniesie do 23 proc.

– zauważają eksperci Forum Energii.

Kto winduje nasze rachunki za prąd i ciepło?

W ostatnich latach jesteśmy świadkami wzrostów w poszczególnych czynnikach oddziałujących na rachunki za energię. Rosną bowiem koszty produkcji, zmienia się też cena emisji CO2. Trzeba brać pod uwagę także obecny kryzys energetyczny, spowodowany m.in. rekordowym, propandemicznym zrywem gospodarczym i manipulacjami z dostawami gazu po stronie Rosji.

To wszystko sprawia, że za 1 kWh w gospodarstwie domowym trzeba było zapłacić w 2019 r. 0,60 zł, w 2020 r. - już 0,72 zł, a gdyby tarcza antyinflacyjna nie zmniejszyła podatku VAT, teraz 1 kWh kosztowałaby 89 gr.

To jest manipulacja. Grozi to przesunięciem opinii publicznej w Polsce przeciwko UE i jej polityce klimatycznej – ostrzega cytowany przez Bloomberga Marcin Kowalczyk, szef zespołu ds. klimatu w WWF Polska. 

Komisja Europejska: to fałszywe twierdzenia

Obóz władzy wydaje się jednak głuchy na te argumenty. Eurodeputowana z ramienia PiS Anna Zalewska twierdzi na Twitterze, że z faktami się nie dyskutuje i przedstawia prezentację PGE, z której bardzo czytelnie wynika, że 59 proc. średniej ceny energii to ceny uprawnień do emisji CO2 wynikające z polityki klimatycznej UE.

70 proc. wytwarzanej w Polsce energii pochodzi z elektrowni węglowych. Elektrownie te kupują uprawnienia do emisji CO2, które w tym roku drastycznie wzrosły. W ciągu ostatniego roku koszt emisji wzrósł prawie trzykrotnie od ok. 30 euro do blisko 90 euro za tonę - przekonuje PGE.

Do tych zarzutów odniosła się już Komisja Europejska. Jej przewodniczący Frans Timmermans twierdzi, że głównie z powodów politycznych, niektórzy fałszywie twierdzą, że wzrost cen gazu jest głównie wynikiem Zielonego Ładu lub propozycji Komisji Europejskiej.

Niektórzy operują taką liczbą, przeinaczając sens dyskusji i pomijając fakt, że znaczna część rachunku za energię składa się z kosztów jej przesyłu, podatków krajowych i innych opłat, a opłata za emisje dwutlenku węgla nie trafia do Brukseli, tylko bezpośrednio do polskiego budżetu - czytamy w artykule Timmermansa dla onet.pl.

W ciągu ostatnich trzech lat (2019-2021) w ten właśnie sposób Polska otrzymała w sumie 50,5 mld zł. I zdaniem ekspertów te pieniądze w pierwszej kolejności powinny być wydatkowane na dekarbonizację polskiego miksu energetycznego. A tak się nie stało.

Jeszcze bardziej przedłużajmy rozwód z węglem

I właśnie tutaj należy postrzegać głównej przyczyny zbyt wysokich rachunków energetycznych Polaków. W zbytnim uzależnieniu polskiej gospodarki od węgla, w przestarzałych elektrowniach i instalacjach i w zaniechaniach górniczo-energetycznych powielanych od wielu lat.

Rząd PiS może stanąć w tym zakresie w jednym szeregu z wcześniejszą ekipą PO (za rządów premier Ewy Kopacz ratowano Kompanię Węglową, która i tak padła i w ten sposób powstała PGG), czy jeszcze wcześniej: z koalicją SLD-PSL. Żadna z tych ekip nie miała na tyle odwagi, żeby z górnikami rozmawiać bardzo szczerze i zamykać kopalnie o wiele wcześniej, niż ma to mieć miejsce, czyli do 2049 r. Przynajmniej te nierentowne.

Polska energetyka nie idzie z duchem czasu, więc płacimy coraz więcej za emisje CO2. Spółki energetyczne przerzucają na nas koszty, a same osiągają rekordowe zyski. To nie polityka klimatyczna Unii jest winna, tylko polscy politycy i spółki energetyczne, które najbardziej korzystają na utrzymywaniu takiego stanu – przekonuje Diana Maciąga ze Stowarzyszenie Pracownia na rzecz Wszystkich Istot.

REKLAMA

Dr Andrzej Kassenberg z Instytutu na rzecz Ekorozwoju wskazuje jeszcze na inne grzechy polskiej gospodarki. Jego zdaniem to totalna nieodpowiedzialność polityków, lata zaniedbań, dyktat związków zawodowych oraz brak polityki odpowiadającej na potrzeby transformacji. 

Ciągłe kupowanie czasu, aby nie rozwiązywać nabrzmiewających problemów, doprowadziło ten sektor na skraj zapaści praktycznie we wszystkich wymiarach. Brak wykorzystania znacznego potencjału efektywności energetycznej, po macoszemu traktowanie rozwoju energetyki odnawialnej, kuriozalne trzymanie się węgla jako paliwa a teraz bezkrytyczna wiara w gaz ziemny – twierdzi ekspert.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA