REKLAMA
  1. bizblog
  2. Pieniądze

WIBOR uderzył w Polaków, rząd rusza z odsieczą. Aż strach pomyśleć, co z tego wyniknie

Rząd wymięka pod naporem kredytobiorców przytłoczonych rosnącymi ratami. Premier zapowiada plan ratunkowy dla złotówkowiczów. Na stole jest rozszerzenie funduszu ratunkowego, który działa już od dwóch lat. Tylko choć w marcu liczba zgłaszających się do niego po pomoc eksplodowała, fundusz dotąd mało komu pomógł. A teraz stoimy przed fatalnym dylematem: ratować kredytobiorców szeroko, ale przez to podnosić stopy jeszcze mocniej, czy dalej uprawiać pomocową fikcję, ale zatrzymać stopy?

13.04.2022
7:06
WIBOR uderzył w Polaków, rząd rusza z odsieczą. Aż strach pomyśleć, co z tego wyniknie
REKLAMA

Planujemy różne działania w zakresie ochrony kredytobiorców. Miejmy na uwadze, że już zostało skonstruowanych kilka funduszy, w tym Fundusz Wsparcia Kredytobiorców, który słabo działa – do tej pory niewiele osób mogło z niego skorzystać. Pracujemy z najważniejszymi ludźmi z rynku finansowego, z szefem KNF i prezesem NBP, nad zmianami w tym funduszu, nad tym, aby z tego funduszu można realnie skorzystać

– powiedział we wtorek w Żabiej Woli premier Mateusz Morawiecki.
REKLAMA

Fundusz, o którym wspomniał premier działa w Polsce od dwóch lat i nie ma nic wspólnego z ostatnimi podwyżkami stóp procentowych. Jego zasada działania jest taka: 

  • jeśli przynajmniej jeden z kredytobiorców ma status bezrobotnego 
  • albo miesięczne rata przekracza połowę miesięcznych dochodów gospodarstwa domowego 
  • albo miesięczny dochód (po odliczeniu raty) nie przekracza 1552 zł dla gospodarstwa jednoosobowego i 1200 zł na osobę w gospodarstwie wieloosobowym

Wówczas możesz skorzystać z nieoprocentowanej pożyczki na spłatę kredytu. Wystarczy spełnić jeden z tych trzech warunków.

Pożyczka na pokrycie rat, z którymi mamy problem, może być wypłacana w wysokości maksymalnie 2 tys. zł przez 36 miesięcy, czyli to 72 tys. zł. Trzeba to oczywiście spłacić, ale dobra wiadomość jest taka, że nie jest ona oprocentowana.

Spłata zaczyna się dwa lata po otrzymaniu ostatniej transzy i trwa 12 lat. Pieniądze wypłaca Bank Gospodarstwa Krajowego, ale środki, którymi Fundusz jest zasilany, pochodzą ze składek banków.

Fundusz Wsparcia Kredytobiorców wąziutki jak ucho igielne

I generalnie system wydaje się być wymyślony sensownie. Tylko warunki trochę mniej, bo jak przyznał sam premier, mało kto z tej wsparcia dotąd skorzystał. BGK od kwietnia 2021 r. do marca 2022 r. podpisał 279 takich umów, czyli wsparł 279 kredytów, które miały problem ze spłacalnością na ok. 2,5 mln aktywnych kredytów.

A widać, jak zapotrzebowanie na taką pomoc ostatnio gwałtownie rośnie, a nawet wybucha. Z tych 279 kredytów pomocowych aż 178 zostało udzielonych w tylko w marcu tego roku, pozostałe 101 we wszystkich poprzednich miesiącach, kiedy liczba umów sięgała zaledwie kilku, najwyżej kilkunastu.

Najwyraźniej to właśnie premier chce zmienić – uelastycznić zasady przyznawania tej pomocy z FWK. I to ma dużo sens i wydaje się sprawiedliwe – nie radzisz sobie ze zobowiązaniem, pożyczymy ci za darmo pieniądze, ale nie damy ci ich za darmo. To byłoby nieuczciwe wobec tych Polaków, którzy pewnie też chcieliby zaciągnąć hipotekę na własne mieszkanie, ale nie było ich na to stać. Teraz to ci zamożniejsi mieliby dodawać pomoc od państwa?

Większa pomoc dla kredytobiorców to wyższe stopy procentowe

Ale to nie tak, że pożyczki zamiast bezzwrotnych dopłat pozostaną bez znaczenia dla reszty Polaków, szczególnie reszty kredytobiorców, którzy ze wsparcia nie skorzystają, bo ze spłatą rat sobie radzą.

Otóż, jeśli rząd pójdzie daleko i szeroko otworzy drzwi po nieoprocentowane kredyty i wiele osób z tego rozwiązania skorzysta, przez trzy lata siła oddziaływania stóp procentowych podnoszonych przez RPP będzie osłabiona.

Jeśli część Polaków mniej wyda na ratę, pieniądze w ten sposób zaoszczędzone w kieszeni wyda w sklepie. A to podbije inflację bardziej niż bez działań ratunkowych rządu. Wyższa inflacja oznacza konieczność jeszcze mocniejszego podnoszenia stóp przez RPP. Wyższe stopy, to większy ból dla tych, co z pomocy nie skorzystają i normalnie będą nadal spłacać swoje hipoteki.

Otwarcie zaczęli o tym mówić już ekonomiści Citi Handlowego. Dołączyli oni zresztą do ekonomistów ING Banku Śląskiego w wysokich prognozach docelowych stóp procentowych. Jeszcze niedawno analitycy z ING uważani byli za panikarzy. Ich prognoza już od kilku tygodni zakłada, że stopy w Polsce wzrosną do 6,5 proc. w tym roku i dalej do 7,5 proc. w 2023 r. Reszta rynku obstawiała raczej 5-5,5 proc. 

Teraz już również Citi Handlowy zmienił swoją prognozę i obstawia koniec cyklu podwyżek przy poziomie 6,25 proc. Ale na tym może się nie skończyć, bo to prognoza nie zakładająca zwiększonej pomocy dla złotówkowiczów. Jeśli pomoc będzie większa, RPP zostanie zmuszona podnosić stopy jeszcze wyżej.

Na tym etapie szczegóły rozwiązań nie są znane, ale można przypuszczać, że gdyby proponowane zmiany weszły w życie, dodatkowo osłabiłyby one mechanizm transmisji monetarnej, ograniczając zdolność RPP do obniżania inflacji. Przypuszczamy, że efektem takich działań byłaby konieczność jeszcze większych podwyżek stóp przez Radę, tak aby silniej oddziaływać przez pozostałe kanały transmisji monetarnej – na przykład silniej wpływając na kurs walutowy i silniej wpływając na oprocentowanie kredytów dla przedsiębiorstw

– napisali analitycy w najnowszych raporcie.

Zapomnieli tylko o tych kredytobiorcach, którzy zaciągali kredyty na mieszkania, a z pomocy nie skorzystają - oni też odczują ten wpływ.

Czy to znaczy, że nie należy ratować rodzin, które mają problem ze spłatą rat - a będzie ich tylko coraz więcej? Nie. Ale rząd ma teraz ciężki orzech do zgryzienia. I tego należy się nieco obawiać, bo politycy mają tendencje do populistycznych ruchów. Premier w Żabiej Woli zapowiedział zresztą, że poszerzenie Funduszu Wsparcia Kredytobiorców to tylko jeden kierunek działań, ale są także inne, będzie więc więcej kół ratunkowych dla kredytobiorców. A wraz z nim więcej podwyżek stóp.

Premier podbija raty kredytów, a potem zwala na Putina

Czy naprawdę nie można było zrobić nic, by podwyżki stóp procentowych nie musiały być tak szybkie i liczne? Dyskusję o polityce monetarnej zostawiam ekonomistom. Mnie razi coś innego: kiedy wiadomo już, że inflacja się wymyka, rząd podkłada nogę walczącej z nią RPP poprzez obniżkę stawki PIT z 17 do 12 proc. Tu nikt nie ma wątpliwości - to będzie działało proinflacyjnie. 

We wtorek jeden z członków RPP wytknął to wprost rządowi:

Im bardziej luźna polityka fiskalna rządu w warunkach wysokiej inflacji, tym bardziej zdecydowana musi być reakcja władz monetarnych

– powiedział Rafał Sura.

A więc najpierw premier w nosie ma inflację i to, co zrobi z nią RPP, a potem biegnie ratować Polaków poszkodowanych przez decyzje owej RPP i na dodatek opowiada, że to wszystko wina Putina. WSZYSTKO.

REKLAMA

Ważne, aby każdy wiedział, że to skutek putinflacji, że to efekt wojny w Ukrainie, żebyśmy potrafili połączyć kropki na rysunku

– powiedział we wtorek premier.

Pamiętajcie dzieci, wysokie raty kredytów waszych rodziców to wyłącznie wina Putina. Niczego więcej.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA