REKLAMA
  1. bizblog
  2. Samorządy

Pracownicy skarbówki mają zamrożone płace. „Ministerstwo Finansów traktuje nas pogardliwie”

Pracownicy Krajowej Administracji Skarbowej nie tylko będą mieć zamrożone płace w przyszłym roku, co przy szalejącej inflacji oznacza wręcz sporą obniżkę, ale nawet nie dostaną żadnych nagród i premii. Wiceminister finansów Anna Chałupa stwierdziła, że... jest to ich „ofiara na rzecz społeczeństwa”. Przewodniczący skarbowej „Solidarności” nie kryje oburzenia takim sposobem traktowania.

30.12.2020
15:20
Zamrożenie płac w skarbówce. MF każe pracownikom składać ofiarę na rzecz społeczeństwa, związkowcy oburzeni
REKLAMA

Zamrożenie płac w 2021 roku dotknie całek budżetówki i nie ominie nawet pracowników skarbowych, którzy odpowiadają za ściąganie podatków do kasy państwa. W obliczu obecnego gigantycznego deficytu finansów państwa zapewnienie dochodów budżetowych dawno nie było tak ważne, jak teraz.

REKLAMA

Warto zwrócić uwagę, że o ile w czasach minimalnej inflacji, a nawet deflacji, zamrożenie płac nie było tak bolesne, jak obecnie. Inflacja bazowa w listopadzie według NBP wyniosła aż 4,3 proc., a co gorsza, bank centralny przystąpił do zaskakującego i niezrozumiałego osłabiania złotego. To oznacza, że utrzymanie płac na nominalnie tym samym poziomie będzie oznaczało ich wyraźną, kilkuprocentową obniżkę.

Co robi w tej sytuacji Ministerstwo Finansów? Próbuje jakoś udobruchać pracowników skarbówki i obiecuje, że wynagrodzi im w jakiś sposób zamrożenie płac, nagród i premii? Wręcz przeciwnie. Najpierw skarbowcy usłyszeli od swojego szefa, ministra finansów Tadeusza Kościńskiego, że „urzędnicy to koszt dla gospodarki, im mniejszy, tym lepiej”, a teraz doszła do tego równie elegancka wypowiedź wiceminister finansów i wiceszefowej KAS Anny Chałupy.

Jak pisze „Puls Biznesu”, Chałupa została nagrana podczas spotkania kierownictwa MF z pracownikami, gdy tłumaczyła, że muszą ponieść ofiarę na rzecz społeczeństwa. „Praca w administracji jest służbą na rzecz społeczeństwa. Służba czasem jest też ofiarą. Być może brak nagród jest teraz też jakąś ofiarą, którą my dajemy w ramach swojej pracy” – powiedziała wiceszefowa KAS. Nagranie krąży w internecie.

Ministerstwo Finansów przekonuje, że „upubliczniona treść została wyrwana z kontekstu” i apeluje, by nie łączyć jej z pismem o blokadzie środków z oszczędności instytucji publicznych. To jednak nie przekonuje Tomasza Ludwińskiego, przewodniczącego Sekcji Krajowej Administracji Skarbowej NSZZ „Solidarność”.

Słowa wypowiedziane przez Ministra Finansów czy też wiceminister Annę Chałupę świadczą o tym, że osoby te nie mają większego pojęcia o pracy urzędników skarbowych i traktują ich przedmiotowo, a nawet pogardliwie

– pisze Tomasz Ludwiński w komentarzu dla Bizblog.pl.

Szef skarbowej „Solidarności” podkreśla, że pracownicy KAS wykonują pracę w warunkach znacznych niedoborów kadrowych, w warunkach zwiększonego zagrożenia zakażeniem koronawirusem, a zablokowane przez Ministra Finansów środki finansowe miały zrekompensować nie tylko to, że pracują w zwiększonym wymiarze czasowym, ale także w warunkach zagrożenia epidemicznego.

„Pracownicy wiedzą, że sytuacja budżetu związana z pandemią jest trudna, ale wiedzą też, że nie zasługują na takie traktowanie – zwłaszcza w sytuacji, gdy blokady środków na wynagrodzenia nie były powszechne i objęły jedynie kilka resortów. Nie jest też tak, że zarobki pracowników w urzędach skarbowych są satysfakcjonujące” – zwraca uwagę Ludwiński.

Przewodniczący skarbowej „Solidarności” zwraca uwagę, że nagrody uznaniowe pozwalały na zwiększenie tych zarobków do bardziej satysfakcjonującego poziomu. „Co więcej, środki finansowe zabrane KAS miały być przeznaczone na nagrody motywacyjne za dodatkowe zadania, które już zostały wykonane. Część zabranych środków to środki pochodzące z oszczędności funduszu płac powstałych w wyniku nieobecności pracowników przebywających na zwolnieniach lekarskich – ktoś przecież za nich musiał obowiązki wykonać” – pisze.

Słowa wypowiedziane przez naszych przełożonych nie budują dobrych relacji - pracownicy są rozżaleni i zniechęceni, czemu nie można się dziwić

– pisze Ludwiński.

„Jeżeli wiceminister Anna Chałupa koniecznie już chce złożyć ofiarę, to niech to robi, ale wyłącznie z własnych środków i dobrowolnie – trudno uznać za ofiarę redukcję zarobków wbrew woli i oczekiwaniom pracowników – to raczej przypomina haracz” – ocenia.

Ludwiński uważa, że minister finansów powinien wiedzieć, że nie jest możliwa redukcja zatrudnienia czy płac w administracji skarbowej bez negatywnych skutków dla budżetu państwa. „Wcześniej lub później wpłynie to na obniżenie wydajności pracy oraz na obniżenie jej jakości, o czym nie raz informowaliśmy i przed czym - nie raz - ostrzegaliśmy” – podkreśla.

REKLAMA

„W tym kontekście odnosimy jednak mocne wrażenie, że poza nieznajomością pracy w urzędach skarbowych i oczywistym brakiem empatii do podwładnych, chodzi o wydźwięk propagandowy, bo oszczędności z tytułu zamrożenia płac w KAS są dla budżetu państwa stosunkowo niewielkie, a szkody, jakie przyniosą – ogromne i nieodwracalne” – wskazuje Tomasz Ludwiński.

Brak szacunku do podwładnych – a z takimi przypadkami mamy do czynienia – już teraz spowodował dyskusję na forach branżowych skarbówki, czy warto pracować po godzinach bez zwiększonego wynagrodzenia i faktycznej możliwości odbioru godzin nadliczbowych, czy warto ryzykować zakażeniem, skoro traktowani jesteśmy jak służba – ale w znaczeniu służących…

– podsumowuje szef skarbowej „Solidarności”.
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA