REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka

Reszta Polski do cna znienawidzi Śląsk. Rząd: górnicy dostaną 100 proc. postojowego

Chociaż związkowcy po ogłoszeniu wstrzymania wydobycia w kopalniach PGG i JSW głośno protestowali, to po kolejnej rundzie negocjacji buntownicze nastroje opadły.

10.06.2020
12:40
PGG-pieniadze-brak
REKLAMA

Zaplanowane na wtorek 9 czerwca spotkanie związkowców górniczych z zarządem PGG zapowiadało się na wyjątkowo trudne. Wcześniej górnicy zgodzili się na miesiąc 20-procentowych cięć w wydobyciu i własnych pensjach, ale wyłącznie pod warunkiem przedstawienia do 10 czerwca planu naprawczego spółki. Temperaturę dodatkowo mocno podgrzała ostatnia decyzja wicepremiera i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina dotycząca wstrzymania produkcji w dziesięciu kopalniach należących do PGG i w dwóch JSW. 

REKLAMA

Wyprowadzeni tą decyzją z równowagi związkowcy z górniczej „Solidarności” tuż po słowach Jacka Sasina zaczęli pisać list do premiera Mateusza Morawieckiego, w którym zażądali wycofania się z decyzji wstrzymującej produkcję w sumie w 12 kopalniach i odsunięcia jak najdalej od górnictwa Jacka Sasina. Można się było więc spodziewać, że zaplanowane na 9 czerwca rozmowy będą przebiegać w nerwowej atmosferze. Tymczasem musiało być łatwo i przyjemnie, bo dosyć szybko ogłoszono porozumienie. Ustalono wstrzymanie węglowej produkcji od 12 czerwca do 3 lipca. Dotyczy to w PGG kopalnianych ruchów Chwałowice, Rydułtowy, Marcel, Halemba, Pokój, Piast, Ziemowit, Bolesław Śmiały, Mysłowice-Wesoła i Wujek.

100 proc. postojowego czyli 60 proc. pensji

Pudrowanie górników nakłaniające ich do porozumienia i porzucenia jednocześnie głupich pomysłów z wyjazdem do Warszawy polegało przede wszystkim na tym, że rząd ustami wicepremiera Jacka Sasina obiecał im, w odróżnieniu od wszystkich innych grup zawodowych, wypłatę 100 proc. postojowego. Obiecał, że górnicy „nie poniosą żadnych strat finansowych ani ekonomicznych”. 

I za to też oberwało się Sasinowi, że ciut zakrzywia przy tej okazji rzeczywistość i niepotrzebnie wzbudza w kraju antygórnicze nastroje. Bo dla górników 100 proc. postojowego wcale nie oznacza 100 proc. normalnej pensji, jakby kopalnie pracowały w zwyczajnym trybie. 

W ich przypadku postojowe oznacza co najwyżej 60 proc. wynagrodzenia

– mówi Bogusław Ziętek, przewodniczący WZZ Sierpień 80.

Ale mleko się już rozlało i przez social media przeszła nie pierwsza fala górniczego hejtu. Bo jak to tak? Wszystkich obowiązują jakiegoś zasady, tylko górników nie? Znowu?

Za postojowe zapłaci rząd, czyli druga fala hejtu

Dzień wcześniej górnicza „Solidarność” biła na alarm, że jak za owe postojowe przyjdzie zapłacić PGG, to straty spółki w miesiąc mogą sięgać nawet 500 mln zł. Ale te obawy szybko rozwiał premier Morawiecki, który ogłosił, że w pokryciu wydatków pomoże budżet centralny. Szef rządu przyznał, że przyczyna kolejnych ognisk zachorowań leży po stronie państwa i epidemii „dlatego mechanizmy płacowe muszą być tutaj wsparte ze strony państwa i tak się też stanie”.

I tym samym staliśmy się świadkami drugiej fali antygórniczego hejtu. No bo czemu rząd tak doraźnie nie pomaga też innym, tylko płaci za górników? Wątpliwości dotyczące skąd na górnicze postojowe znajdą się pieniądze zaczęli wyrażać też eksperci. 

To jest zapowiedź bez jakiegokolwiek pokrycia. Zadaję sobie pytanie w oparciu o jakie środki finansowe pan premier Sasin chce sfinansować ten ruch i jakie ma narzędzia prawne do tego służące

- zastanawia się w rozmowie z TOK FM były minister gospodarki Janusz Steinhoff.

Nowy pełnomocnik ds. górnictwa schował się pod stołem

W tej całej sytuacji zastanawia jeszcze jeden fakt. Otóż wydawać, by się mogło, że właśnie teraz - kiedy tak naprawdę ważą się losy polskiego górnictwa - pierwsze skrzypce w rozmowach z górnikami i na briefingach prasowych będzie grał nowy pełnomocnik premiera ds. górnictwa Jonasz Drabek, którego na stanowisko powołano niespełna miesiąc temu. Tymczasem bardzo trudno go usłyszeć w trakcie zapowiedzi negocjacji ze związkowcami czy podczas kolejnych wizyt na Śląsku Sasina tudzież premiera Morawieckiego.

W odróżnieniu od nabierającego wody w usta Jonasza Drabka swoich opinii nie boi się prezentować za to jego poprzednik Adam Gawęda, który musiał się swego czasu pożegnać ze stanowiskiem, bo zbyt często i zbyt głośno mówił jeszcze przed pandemią koronawirusa o konieczności redukcji produkcji węgla w Polsce. Teraz jak się okazuje Adam Gawęda boleje nad tym, że tylko górnikom będzie wypłacane 100 proc. postojowego (ok. 60 proc. pensji).

Powinny przyświecać nam równe zasady sprawiedliwości dla wszystkich obywateli oraz wszystkich branż i grup społecznych

– stwierdził w rozmowie z „Polska Times”. 

Michał Tabaka komentuje:

Jak spowodować, by Polska do reszty znienawidziła Śląsk

REKLAMA

Z perspektywy Górnego Śląska wygląda to tak, jakby w Warszawie zorganizowano nowe zawody: jak dopiec Śląskowi i jednocześnie spowodować, żeby tego regionu nie lubiła reszta kraju. I trzeba przyznać, że podjęte próby są niczego sobie. Profesjonalnie zorganizowane i dosyć efektywne. Przede wszystko zaś wracające do tego co najlepsze, czyli stereotypów. Bo przecież wiadomo: w Katowicach i rozległych okolicach rzadko wiedzą, co to ciepła woda, a mydło to wynalazek, z którym nie każdy się na Śląsku zaznajomił. Teraz dzięki wyjątkowym staraniom rządu, można listę epitetów wydłużać do woli. Wychodzi na to, że górnicy nie widzą więcej niż koniec swojego długiego nosa i nic poza nim ich nie obchodzi. A co jeszcze gorsze: nie chcą - jak wielu innych - zaciskać pasa w czasie pandemii tylko wyręczają się rządem, który musi przecież wtedy sięgnąć do budżetu, czyli pieniędzy nas wszystkich, teraz trwonionych w części przez brudnych górników.

Obserwuję politykę od środka i od z zewnątrz od wielu lat. Nie trzeba mnie przekonywać do tego, że niekiedy czynniki stricte polityczne mają bezsprzeczne pierwszeństwo przed wszystkimi innymi. Tylko przyjmując to założenie, chcemy też wierzyć w polityczną roztropność, w antycypowanie społecznych nastrojów i tym samym lepsze reagowanie na nie. Tymczasem mam wrażenie, że rząd w rozmowach z górnikami poszedł w zupełnie odwrotnym kierunku. Trzeba mieć tylko nadzieje, że to stało się trochę przypadkiem. W wyjątkowych okolicznościach, jakim jest epidemia, bywa, że niekiedy plączą się nogi. Bo inaczej musiałbym przyznać, że gabinet Mateusza Morawieckiego robi wszystko, co w jego mocy, żeby obrzydzić Śląsk reszcie Polski, a między brudnych górników wsadzić kij jak w mrowisko. I gdybym uwierzył w celowe działanie rządu, to musiałbym przyznać, że jak rzadko są bardzo skuteczne. Wystarczy spojrzeć, co się dzieje w mediach społecznościowych.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA