REKLAMA
  1. bizblog
  2. Środowisko

USA już oficjalnie poza Porozumieniem Paryskim. Wynik wyborów może jednak wszystko zmienić

Po uruchomieniu rok temu przez administrację prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa procedury wyjścia z Porozumienia Paryskiego - ta właśnie się dokonała. Drugi pod względem kraj, jeżeli chodzi o emisję CO2, może wrócić na zielone tory po zwycięstwie Joe Bidena w wyścigu o Biały Dom.

08.11.2020
9:52
Porozumienie Paryskie już bez USA. Czy Joe Biden odkręci to, co napsuł Donald Trump?
REKLAMA

Donald Trump już trzy lata temu dawał jasno do zrozumienia, że jego zdaniem podpisane w 2015 r. przez ówczesnego prezydenta USA Barracka Obamę Porozumienie Paryskie uzupełnia listę licznych błędów pierwszego czarnoskórego gospodarza Gabinetu Owalnego. I już wtedy zapowiedział wycofanie się z tej międzynarodowej umowy. Procedurę wyjścia administracja Trumpa uruchomiła 4 listopada 2019 r. Ta po roku się dokonała i Stany Zjednoczone nie są już oficjalnie sygnatariuszem Porozumienia Paryskiego.

REKLAMA

Porozumienie Paryskie jednak z USA. Bo polityka?

Mimo że już klamka zapadła, to jednak możliwy jest jeszcze całkowity zwrot akcji. Wszystko przez to, że właśnie jesteśmy świadkami nowego rozdania politycznego za wielką wodą. W USA wybierany jest nie tylko 46. prezydent, ale także 35 miejsc w Senacie, z czego republikanie mają obecnie 23, a demokraci 12. W całym Senacie Republikanie przeważają 53 głosami nad 45 demokratów. 

Dlaczego to takie istotne? Nie jest tajemnicą, że Joe Biden jest zwolennikiem wzmożonych działań na rzecz ochrony klimatu. Kandydat demokratów na prezydenta USA nie ukrywa, że gdyby wygrał wyścig o Biały Dom, to szybko zrobiłby wszystko, żeby do Porozumienia Paryskiego wrócić. Jednak sama wola Bidena do tego może nie wystarczyć. Kluczowy będzie rozkład sił w Senacie. Jeżeli demokratom nie uda się odbić kilku miejsc od republikanów i nie zdobędą przewagi, to z tych zielonych planów raczej nic nie wyjdzie.

Gra o wysoką stawkę

Kate Larsen, dyrektor niezależnej firmy badawczej Rhodium Group, uważa, że ewentualne zwycięstwo Trumpa oznacza dla amerykańskich działań na rzecz klimatu „wielką bitwą pod górę”. Z kolei Pete Betts, były główny negocjator ds. klimatu w UE i Wielkiej Brytanii, zwraca uwagę, że Porozumienie Paryskie i tak będzie kontynuowane. Będzie to jednak trudniejsze. 

REKLAMA

Jeśli największa gospodarka świata i drugi co do wielkości emitent mówią, że nie chce podejmować działań samodzielnie, to nieco tłumi ambicję innych

– uważa Pete Betts.

Z kolei ponowne zaangażowanie USA w międzynarodową umowę klimatyczną mogłoby wywrzeć większą presję na takie kraje jak Japonia, Kanada i Australia. Żeby te - wzorem najpierw UE, a ostatnio Chin - też wypracowały strategie dojścia do neutralności klimatycznej. Z pewnością niezależnie od politycznych scenariusz broni nie zamierza składać amerykańska koalicja „We are still in”, która nie od dziś przekonuje, że zanieczyszczenie klimatu w najbliższej dekadzie można ograniczyć o 37 proc. w stosunku do tego z 2005 r.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA