REKLAMA
  1. bizblog
  2. Samorządy

Wsadźcie sobie te miliardy z KPO i reperacji. Damy radę bez waszej łaski, nasz rząd już działa

Prawo i Sprawiedliwość już chyba pogodziło się z tym, że grubo ponad 100 mld zł z Krajowego Planu Odbudowy przejdzie Polsce koło nosa. W sumie nie szkodzi, bo rząd przypomniał sobie nagle o starych długach naszych sąsiadów, przy których kasa z Brukseli wygląda jak kieszonkowe przedszkolaka. Zaczęło się od podniesienia kwestii reparacji od Niemiec, a teraz PiS odkurza długi Czechów.

09.09.2022
5:57
Wsadźcie sobie te miliardy z KPO i reperacji. Damy radę bez waszej łaski, nasz rząd już działa
REKLAMA

Czechy mają u nas dług od siedemdziesięciu lat. W każdej innej sytuacji domaganie się od innego państwa zwrotu należności spotkałoby się pewnie z całkowitym zrozumieniem. Bo i co w tym dziwnego, długi nawet jeżeli stare, trzeba w końcu spłacić. Jednak PiS zabiera się do tego w dziwnie gorączkowym pośpiechu, sprawiając wrażenie, jakby na Nowogrodzkiej ktoś nagle obudził się z ręką w nocniku.

REKLAMA

Dziwnym trafem dzieje się to tuż po kapitulacji ws. Krajowego Planu Odbudowy

Politycy partii rządzącej w kuluarach przyznają, że powoli tracą złudzenia, że Brukselę uda się ograć. Trzeba nastawić się na to, że 34,5 mld euro, czyli około 160 mld zł bezpowrotnie stracimy. Trochę głupia to sytuacja biorąc pod uwagę, że wcześniej premier Morawiecki obkleił pół kraju plakatami mówiącymi, że „do polskich wsi, miast i miasteczek” trafią setki miliardów unijnych pieniędzy.

Dzisiaj okazuje się, że te pieniądze nie są jednak potrzebne, bo szef rządu policzył sobie na kalkulatorze, że jak podzielić tą kasę na kilka lat to wychodzi, że Polska dostanie może ze 20 mld rocznie. Phi, na 500+ nawet nie wystarczy. Polska ma więc płacić za inwestycje z własnej kiesy, a pieniądze z KPO „prędzej czy później przyjdą” – stwierdził pan premier.

Teraz już i natychmiast mają za to pojawić się należności od naszych sąsiadów. Choć niekoniecznie w formie żywej gotówki. Poseł PiS Jarosław Krajewski przypomina MSZ i MSWiA o potrzebie zajęcia się kwestią podziału granicy między Polską a Czechosłowacją z lat 50. Czesi dostali wtedy 368 hektarów ziemi więcej, ale zobowiązali się do oddania części z nich w przyszłości.

Lata mijały, a sprawa tkwi w miejscu. Po drodze powstał wykaz terenów, czeski rząd proponował też rekompensatę finansową, którą Polacy odrzucili. PiS liczy, że teraz uda się wrócić do rozmów i wyegzekwować obiecane hektary.

Może kasy z KPO nie będzie, ale Polska urośnie w siłę

I to dosłownie. Oczywiście szanse na to, że w czasach wojny w Ukrainie tego typu roszczenia terytorialne trafią na podatny międzynarodowy grunt są minimalne. W razie konfliktu trudno będzie się odwołać do tzw. strony trzeciej, bo poza południowym frontem otworzyliśmy ostatnio front zachodni.

REKLAMA

Tu sprawa jest dużo bardziej skomplikowana, bo kanclerz Scholz już stwierdził, że o żadnych reparacjach nie ma mowy. Chwilę później niemieckie media przypomniały, że Polska dostała już odszkodowania wojenne i to dwukrotnie - najpierw pół miliarda marek na początku lat 90., a później w ramach rekompensat za pracę przymusową Polakom wypłacono łącznie 10 mld. To zdaniem naszych sąsiadów zamyka temat. O żadnych 6 bln zł nie chcą nawet słyszeć.

I w zasadzie nie wiadomo, co z tym teraz zrobić. Może po prostu machnąć ręką? Skoro 160 mld z KPO okazało się sumą niewartą uwagi, to poradzimy sobie też bez niemieckich reparacji i czeskich ziem. Bez łaski.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA