REKLAMA
  1. bizblog
  2. Felieton
  3. Gospodarka

Kołodziej: Zagraniczne media pieją z zachwytu nad Polską, a ja w głowie słyszę głos Danuty Holeckiej

Polska młodzież nie zna słowa „kryzys”, własność prywatna jest u nas święta, bezpieczeństwo prawne stało się znakiem firmowym Polski. I jeszcze te podatki, takie rozsądne i umiarkowane – tak o Polsce pisze popularny hiszpański portal. I wcale nie jest to ironia.

04.03.2020
8:38
gospodarka andrzej duda
REKLAMA

To nie żart. Nicolino Peralta, hiszpański dziennikarz, opublikował na łamach popularnego dziennika internetowego „El Correo de Madrid” artykuł pt.: „Dlaczego Hiszpania schodzi a psy, a Polska zmienia się w potęgę?”, w którym wylicza argumenty za tym, że nasz kraj podnosi się do rangi europejskiej potęgi. Jesteście ciekawi jakie?

REKLAMA

„Prawie nie ma bezrobocia, a wzrost gospodarczy, nieprzerwany od 25 lat, osiągnął średnio 4 proc. Dodatkowo młodzież nie zna słowa kryzys”

– rozpoczyna publicysta.

To prawda, patrząc na dane Eurostatu, który bada bezrobocie w całej Unii Europejskiej i robi to nieco inaczej niż GUS, stopa bezrobocia w styczniu 2020 r. wynosiła w Polsce 2,9 proc., podczas gdy w Hiszpanii 13,7 proc. Nie należy się więc dziwić tym zachwytom na Polską płynącym z Hiszpanii.

Polska powstaje z moralnej ruiny

Dziennikarz docenia to tym bardziej, że w 1989 roku po latach komunizmu Polska była nie tylko biedna i zapóźniona po latach komunizmu, ale była również „w ruinie społecznej i moralnej”.

I tu zaczyna się robić ciekawie.

Naprawdę byliśmy w ruinie moralnej? Skąd taka opinia? Wiele wyjaśnia się, kiedy publicysta przedstawia kolejne argumenty:

„W Polsce własność prywatna jest święta”;

„Podatki są umiarkowane. (…) Nie ma podatków zmuszających obywatela do oddania ponad połowy owoców jego pracy, i które w większości są przeznaczane na tworzenie i tuczenie kasty klientelistycznej, bezużytecznej i pasożytującej”.

Już zaczynam czuć, że ten styl jest jakiś znajomy.

Mamy w Polsce „bezpieczeństwo prawne, które stało się marką firmową kraju”.

„Obywatele i firmy wiedzą, że nie spadnie na nich cotygodniowy dekret politykierów, ustanawiających prawo dla obszarów, na których się nie znają, i którzy poza polityką nie znaleźliby pracy nawet jako magazynierzy"

Tu zaczynam się poważnie dziwić i to zdziwienie zastępuje powoli satysfakcję z tego, że Polska jest chwalona za granicą.

Imigracja jest uporządkowana i uregulowana. Najpierw, ci najbliżsi, pochodzący z Ukrainy. Potem długa lista oczekujących, wykwalifikowanych Hindusów, z wizami, i z chęcią do pracy i zdobywania praw dzięki wypełnianiu obowiązków, i poczynieniu wkładu dla kraju przyjmującego.

A na koniec:

„I, co najważniejsze, ten naród na wschodzie Europy zrozumiał, co to są wartości, że tworzą substancję, krew, kręgosłup narodu”.

I jeszcze:

„Jeżeli Polska nadal będzie szła tą drogą, to osiągnie duży postęp. Będzie miała problemy, raz będzie lepiej, raz gorzej. Ale naród, który szanuje prawo, własność prywatną, naukę, granice, który nie rabuje podatnika, który wynagradza wysiłek i poświęcenie, osiągnie sukces”.

Sukces PR-owy Kancelarii Prezydenta?

Powoli zaczynam rozumieć, że czytając te argumenty jeden po drugim tak naprawdę od początku słyszałam w głowie głos Danuty Holeckiej. I to wcale nie dziwne, kiedy zdamy sobie sprawę z tego, że ten hiszpański dziennik reprezentuje hiszpańską prawicę.

Ciekawa jestem tylko, czy przy okazji można sukces: Kancelarii Prezydenta, której udało się zainspirować ten artykuł w zagranicznej prasie, czy była to inicjatywa własna dziennikarza? Stawiam jednak na Kancelarię Prezydenta przez zdjęcie ilustrujące tekst, na którym widnieje Andrzej Duda jako symbol tej naszej nowej polskiej potęgi.

To nie jest popis malkontenctwa z mojej strony. To prawda, że Polska gospodarka radzi sobie dobrze, wskaźników bezrobocia i PKB może nam w tej chwili pozazdrościć wiele europejskich krajów. I to pięknie, że zagranica to docenia.

Ale jednak opowiadanie, że „bezpieczeństwo prawne” stało się polskim znakiem firmowym brzmi jak żart. Albo gorzej: jak zakłamywanie historii. I nie chodzi wcale o polityczną walkę o sądy, bo to są argumenty często niestety widziane zależnie od tego, po której stronie politycznej się dziś stoi.

Polska mistrzem produkcji prawa

Spójrzmy na dane obiektywnie. Firma audytorsko-doradczo-outsourcingowa Grant Thornton od 2015 r. przygotowuje tzw. Barometr Prawa - raport pokazujący, jak wiele nowych aktów prawnych najwyższego rzędu (ustaw, rozporządzeń i umów międzynarodowych) jest produkowanych.

I co roku alarmuje, że w Polsce prawo jest niestabilne, bo produkuje się go za dużo.

Ostatnie dane pokazują, że w trzech pierwszych kwartałach 2019 r. w Polsce wyprodukowano 17419 stron aktów prawnych. Żeby je przeczytać, trzeba by każdego w tym czasie poświęcać na to 3 godziny i 4 minuty, czytając po 92 strony. A i to nie dałoby pełnego zrozumienia regulacji, bo wiele z tych przepisów odnosi się do starszych aktów prawnych i zawiera jedynie skróty.

Czy to dużo? To wzrost prawie o 6 proc. w porównaniu do analogicznego okresu rok wcześniej. Ale ważniejszy jest szerszy kontekst. Lata 2017 i 2018 przyniosły pewne uspokojenie, za to 2016 rok był rekordowy. To doskonale wpisuje się w kalendarz wyborczy. Po wygranych jesienią 2015 r. wyborach PiS ostro zajął się przemeblowywaniem kraju - stąd rekordowa liczba nowych przepisów. Teraz przed wyborami prezydenckimi też jest większy ruch w interesie.

 class="wp-image-1088624"

W 2016 r. weszło w życie 2306 ustaw i rozporządzeń. To 31,9 tys. stron maszynopisu, czyli wieża o wysokości 3 metrów. Gdyby przedsiębiorca chciał zapoznać się ze wszystkimi, każdego dnia roboczego musiałby poświęcić na to 4 godziny i 17 minut.

Co gorsze, ta legislacyjna gorączka przekładała się też na jakość stanowionego prawa.

- Coraz więcej ustaw przygotowywanych jest z pominięciem konsultacji społecznych, bez faktycznej dyskusji, z błędami merytorycznymi i prawnymi oraz bez poszanowania procedur legislacyjnych

– alarmował Przemysław Polaczek, partner zarządzający w Grant Thornton.
REKLAMA

Składanie projektów ustaw jako poselskie a nie rządowe, co działo się nagminnie, pozwalało pominąć konsultacje społeczne i skrócić proces legislacyjny. Pamiętacie lex Szyszko? A pamiętacie, że od lat we wszelki badaniach niestabilność prawa jest jedną z największych barier w prowadzeniu działalności gospodarczej w Polsce, na którą wskazują przedsiębiorcy? 

W tym kontekście opowiadanie, że bezpieczeństwo prawne jest naszą siłą, naszą chlubą, odbiera jakąkolwiek wiarygodność pozostałym argumentom hiszpańskiego dziennikarza. Szkoda.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA