REKLAMA
  1. bizblog
  2. Gospodarka

Tajemnicza misja rządu w Chinach. Morawiecki już wie, skąd wziąć kasę, gdy UE zakręci nam kurek

Kasa z Unii Europejskiej jest stanowczo przereklamowana. Europejscy urzędnicy będą patrzeć nam na ręce, rozliczać z wydatków, czepiać się naruszania zasad praworządności i jojczyć na stan demokracji. Polski rząd znalazł na to remedium. Obrażony, odwrócił się na pięcie i poszedł po pieniądze do Chińczyków. (Fot. Krystian Maj / KPRM)

02.06.2021
7:48
Tajemnicza misja rządu w Chinach. Morawiecki już wie, skąd wziąć kasę, gdy UE zakręci nam kurek
REKLAMA

Znacie imię i nazwisko polskiego ministra spraw zagranicznych? No właśnie. Głos Zbigniewa Rau nie przebija się na ogół w debacie publicznej. Dla wielu Polaków jeden z ważniejszych członków gabinetu premiera Morawieckiego jest zapewne całkowicie anonimową postacią. Co nie oznacza, że nieistotną.

REKLAMA

Wygląda na to, że szef polskiej dyplomacji dostał niedawno zadanie bojowe. Chodzi o zapewnienie Chińczyków, że Polska chce stać się dla nich ważnym partnerem w relacjach handlowych. Zadanie, dodajmy, dość niewdzięczne, bo Unia Europejska jest z Państwem Środka w stałym konflikcie.

Unia vs Chiny

Sytuacja eskaluje od chwili, gdy UE oskarżyła Pekin o łamanie praw człowieka. Chiny wykorzystują przymusową pracę Ujgurów, zsyłają ich do obozów reedukacyjnych, gdzie przedstawiciele tej muzułmańskiej mniejszości są więzieni, laicyzowani i poddawani praniu mózgów. Rząd stara się utrzymywać populację w ryzach poddając kobiety sterylizacji. Cała społeczność jest bacznie obserwowana przez kamery.

Mówi się, że prowincja Sinciang stała się jednym wielkim laboratorium, a Ujgurzy pełnią w nim rolę królików doświadczalnych. „The Washington Post” informował, że Huawei opatentował system rozpoznawania twarzy przez sztuczną inteligencję. Jedną z jego funkcji miałoby być „ostrzeżenie ujgurskie”, które pomagałoby policji śledzić członków mniejszości. Rozpętała się burza. Z reklamowania Huaweia zrezygnował piłkarz FC Barcelony Antoine Griezmann.

Chiński rząd wszystkiemu zaprzeczył. Twierdzi, że prowadzi obozy reedukacyjne, pomaga wejść Ujgurom na rynek pracy i wychwytuje ze społeczeństwa ekstremistów zanim ich działalność doprowadzi do tragedii. Relacje świadków przeczą jednak tym deklaracjom.

Unia Europejska też nie dała wiary tłumaczeniom. Po raz pierwszy od 1989 r. na Pekin posypały się sankcje. Czterech urzędników dostało zakaz wjazdu na teren UE, a ich aktywa zostały zamrożone. Skromnie? Być może, ale prezydent Xi Jinping wpadł w szał. W odwecie zamknął granice kraju przed kilkoma europosłami i naukowcami.

Umowa inwestycyjna? Zapomnijcie

Europa wyciągnęła grube działa. Komisja Europejska stwierdziła, że wypadałoby uderzyć Chiny po kieszeni i ogłosiła zawieszenie ratyfikacji umowy inwestycyjnej ze względu na „niesprzyjające środowisko”. Dokument został podpisany pod koniec 2020 r. i mówił m.in. o uczciwszym traktowaniu firm z Europy przez Pekin.

Do końca maja wydawało się, że temat zacieśnienia relacji biznesowych między Starym Kontynentem a Państwem Środka umarł na dobre. Aż tu nagle do Pekinu zawitał Zbigniew Rau. Porozmawiał z ministrem Spraw Zagranicznych Chińskiej Republiki Ludowej Wangiem Yi i między wierszami skrytykował eurokratów za piętrzenie niepotrzebnych trudności.

South China Morning Post przytacza słowa ministra, w których pada wzmianka o konieczności zapewnienia stabilnego otoczenia zewnętrznego i wezwania do współpracy „poprzez dialog i komunikację”

Szef polskiej dyplomacji zapewnił, że rząd nie poprze działań dyskryminujących chińskie firmy.

Polska rozumie i szanuje uzasadnione prawa i interesy Chin i chciałaby aktywnie działać na rzecz zdrowego rozwoju stosunków UE-Chiny

– czytamy w oświadczeniu chińskiego rządu cytowanego przez „South China Morning Post

Rau stwierdził, że Chiny to wielka starożytna cywilizacja, która dzięki mądrości wielu pokoleń ma ambicję do rozwiązywania wyzwań stojących przed współczesnym społeczeństwem. Potem dorzucił też, że Polska bardzo liczy na pogłębienie współpracy gospodarczo-handlowej, inwestycyjnej, logistycznej i edukacyjnej. A poza tym, mamy nadzieje, że Chińczycy będą od nas kupować więcej jedzenia.

Tą wizytą Polska otwarcie wyznała miłość Chińskiej Republice Ludowej. Bo kto w tej narracji psuje „dialog i komunikację”? I to jeszcze ze starożytną cywilizacją? Unia Europejska we własnej osobie. Klasyczny niszczyciel dobrej zabawy.

Chiny obiecują złote góry

Nasz kraj nie jest jednak w tej ryzykowanej antyunijnej szarzy odosobniony. Razem ze Zbigniewem Ray do Pekinu przyjechali przedstawiciele Węgier, Serbii i Irlandii. Xi Jinping stara się w ten sposób poszerzać szczeliny w jednolitym stanowisku państw Europy. Chiny kuszą Europę Środkowo-Wschodnią i Bałkany współpracą w tzw. Formacie 17+1. Korzyści? Państwo Środka obiecuje, że w ciągu pięciu lat kupi z regionu towary o wartości przekraczającej 140 mld euro. Litwa z tego układu już się wypisała, ale na razie pozostaje wyjątkiem.

 class="wp-image-1450537"

To potężne pieniądze, a można zgadywać, że z racji wielkości polskiej gospodarki duża część z tej puli trafi do naszych przedsiębiorców. Polacy będą zadowoleni, bo zarobią, rząd będzie szczęśliwy bo ściągnie wyższe podatki. Chiny machają nam banknotami przed oczami i do tego nie chcą się wtrącać w wewnątrzkrajowe spory. Tyle wygrać.

Z Unią Europejską jest zupełnie na odwrót. Niby mamy ten Fundusz Odbudowy i niby obiecali nam 23 mld euro dotacji i ponad 32 mld euro pożyczek. Ale jakim kosztem? RMF FM pisze, że eurodeputowani chcą powrócić do rozmów o mechanizmie warunkowości wypłat. Łamiesz zasady państwa prawa? Oddawaj pieniądze. PiS-owi to mocno nie na rękę, bo wiadomo, że Polska z miejsca znajdzie się na celowniku.

I to właśnie dlatego tak ochoczo wybraliśmy się na wycieczkę do Azji. Jeszcze w grudniu 2020 r. sprzeciwialiśmy się przyspieszaniu prac nad ratyfikacją umowy inwestycyjnej przez kraje UE. Przypomnijmy może, jakie argumenty padały wtedy z ust polskich polityków, bo z dzisiejszej perspektywy brzmią prześmiesznie.

To bardzo kontrowersyjne porozumienie, które daje dużo więcej korzyści Chinom niż Unii

– krytykował podpisanie porozumienia europoseł PiS Witold Waszczykowski
REKLAMA

Potem padły już ciężkie oskarżenia. Waszczykowski stwierdził, że szybkie tempo podpisania umowy zostało wymuszone przez niemiecką prezydencję w UE. Co jego zdaniem pokazuje, „jak bezczelnie Niemcy realizują swoje interesy narodowe, nie bacząc na interesy całej Europy".

Dzisiaj, już po ujawnieniu szczegółów traktowania Ujgurów, to my jesteśmy najbardziej zagorzałymi zwolennikami zbliżenia z Chinami. Jak to mawiali Rzymianie: Pecunia non olet.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA