REKLAMA
  1. bizblog
  2. Felieton /
  3. Pieniądze

Polacy myślą, że inflacja sięga 30 proc. Zaraz przyda się prokurator za komentowanie wzrostu cen

Wyborcy PiS panikują trochę mniej niż cała reszta – im wydaje się, że inflacja sięga jedynie 20 proc. To oczywiście nieprawda, bo w grudniu wynosiła „zaledwie” 8,6 proc. Ale to, co siedzi nam w głowach, jest groźne, bo może wywindować inflację jeszcze wyżej. Dlatego minister finansów się zakneblował i postanowił nie mówić o wzroście cen, żeby nas nie nakręcać. A w Turcji władze poszły jeszcze dalej – zachęcają obywateli, by pozywali do sądu ekonomistów straszących ich inflacją. Brzmi jak absurd, ale zakneblowanie ekonomistów byłoby naprawdę skuteczne.

16.01.2022
7:57
szok PPK emerytury
REKLAMA

Bo to działa tak - jak ludzie myślą, że ceny będą szybko rosły, to starają się kupić coś szybko, póki jeszcze jest taniej. I w ten sposób rzeczywiście jeszcze bardziej podbijają inflację. Gdyby byli przekonani, że inflacja będzie niska i wcale się nią nie przejmowali, inflacja byłaby łatwiejsza do opanowania. A kiedy społeczeństwo jest przekonane, że jest deflacja, czyli ceny spadają, wstrzymują się z zakupami, żeby za jakiś czas kupić coś taniej. I w ten sposób również pogłębiają spadek cen.

REKLAMA

To dlatego ważne jest to, co siedzi nam w głowach, bo to realnie wpływa na rzeczywistość. A w głowach siedzi nam obecnie coś bardzo złego - Polacy są przekonani, że mamy gigantyczną inflację.

Demon wszedł nam do głów

Z badania United Surveys dla RMF FM i "Dziennika Gazety Prawnej” wynika, że Polacy uważają, że ceny w ciągu ostatniego roku wzrosły o 27,3 proc. To średnia. Dominanta i mediana, a więc najczęściej podawana przez badanych wartość i wartość występująca dokładnie pośrodku przedziału wskazań, są nieco niższe - na poziomie 20 proc. Ale to i tak kosmos, bo ostatnie dane na temat inflacji za grudzień 2021 pokazują, że inflacja wcale nie wynosi 20 ani 30 proc., a 8,6 proc.

To tym wyraźniej pokazuje, jak bardzo przestraszyliśmy się wzrostu cen i go demonizujemy. Najbardziej wyborcy lewicy – ich zdaniem średnio wzrost cen w ciągu ostatniego roku wyniósł 36 proc. Według wyborców Konfederacji - 28 proc, Koalicji Obywatelskiej - 26 proc. Najmniej demonizują wyborcy PiS i PSL - ich zdaniem średnio ceny wzrosły o 21 proc.

Tak, to wszystko wina tego, że temat inflacji jest wałkowany codziennie we wszystkich mediach i tak się nakręcamy. 

Minister finansów zamilkł - doskonale wie, co robi

I chyba ostatnio Minister Finansów wziął sobie to do serca i postanowił, że przynajmniej on zamilknie, żeby nie podsycać tych fatalnych nastrojów. Podczas sejmowej komisji finansów publicznych oraz komisji gospodarki i rozwoju zwołanej we wtorek z powodu rekordowego wzrostu inflacji w Polsce Tadeusz Kościński zabrał głos w tej sprawie, wyjątkowo szczędząc słów. I czasu. Jego wystąpienie trwało zaledwie 97 sekund, jak policzył money.pl.

Skandal? Minister finansów olewa opozycję, która żądała wyjaśnień? Olewa Polaków, którzy martwią się drożyzną? A może doskonale wie, że to milczenie teraz jest złotem? To milczenie naprawdę może pomóc, a przynajmniej nie pogarszać sprawy.

Taką samą strategię ma Turcja, która rzeczywiście, a nie wyłącznie w wyobrażeniu obywateli mierzy się obecnie z ponad 30 proc. inflacją. Tamtejszy rząd prowadzi przedziwną politykę, w ramach której w ramach walki ze wzrostem cen obniża, zamiast podnosić stopy procentowe, a niedawno do tego arsenału działań dołożył zastraszanie ekonomistów, którzy zdaniem tureckiego ministra finansów prowadzą „psychologiczną wojnę”, komentując poziom inflacji.

REKLAMA

Minister Nureddin Nebati wezwał nawet obywateli, by za tę wojnę i straszenie skutkami inflacji pozywali ekonomistów. Brzmi jak political-fiction, ale to się naprawdę dzieje i czysto teoretycznie ma sens.

I tak sobie myślę, że i w Polsce właściwie mogłoby się wydarzyć. Całkowity zakaz mówienia o inflacji w mediach i social mediach? To byłaby cenzura. Ale jestem w stanie wyobrazić sobie pomysł, by pozywać ekonomistów za zbyt wysokie prognozy inflacji - o ile oczywiście się nie spełnią. Ostatecznie to nakręcanie spirali oczekiwań, samospełniające się proroctwo i działanie na szkodę Polaków. Taaaak, widzę, jak biuro prasowe NBP, które ostatnio dość oryginalnie postrzega swoją rolę, zajmuje się monitorowaniem mediów i przygotowywaniem pozwów. Wszystko w obronie Polaków.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA