REKLAMA
  1. bizblog
  2. Nieruchomości

Polacy koszą grubą kasę na wynajmie mieszkań. A wiecie, co z nią potem robią?

Słowo klucz: emerytura. Polacy wynajmujący mieszkania korzystają z hossy na rynku i odkładają pieniądze na spokojną starość. Z badań wynika, że to drugi największy program emerytalny w naszym kraju, zaraz po osławionym PPK. Dzisiaj dostaje im się od krwiopijców i wyzyskiwaczy, ale za jakiś czas

14.03.2023
15:24
podatek od pustostanów
REKLAMA

To prawda, która niezbyt chce się przebić do świadomości Polaków, ale osoby, które wynajmują mieszkania, to w przeważającej mierze drobni inwestorzy. Tak mali, że trudno nawet powiedzieć, czy można ich takim mianem nazwać.

REKLAMA

Polski rynek najmu składa się z pana Kowalskiego, który kupił trzy kawalerki, licząc na wzrost ich wartości i pani Nowakowej, która wynajmuje mieszkanie z myślą, by w przyszłości przekazać je synowi. Taka prawda. Mityczne fundusze inwestycyjne posiadają w puli lokale, których liczbę można szacować w tysiącach w całym kraju. Według PKO BP cały rynek najmu oferuje tymczasem 1,2 mln mieszkań.

Mówimy więc o zwykłych ludziach i zazwyczaj przyziemnych potrzebach. Od wynajmu dwóch albo trzech apartamentów nikt jeszcze nie został przecież krezusem, nawet jeżeli na polskie warunki można przytulić w ten sposób konkretne pieniądze. Dzięki badaniu Santander Consumer Banku dowiedzieliśmy się, na co idą te środki.

Wynajem mieszkania jak drugie PPK

To mało oczywiste, ale wygląda na to, że niemała część landlordów, jak złośliwie bywają nazywani wynajmujący, inwestuje we własną emeryturę. IBRiS zapytał ankietowanych o to, jak próbują zabezpieczyć się finansowo na starość i na wynajem mieszkania jako wskazało aż 26 proc. Polaków, którzy wcześniej zadeklarowali, że gromadzą kasę także poza obowiązkowymi składkami.

To drugi najwyższy wynik, bo palmę pierwszeństwa dzierżą rzecz jasna Pracownicze Plany Kapitałowe, na które głos oddało 38 proc. osób. Jeżeli chcecie zapytać znajomego, czy oszczędza dodatkowo na emeryturę, to w ciemno pytajcie o jedną z dwóch powyższych możliwości. Kolejne opcje są bowiem zdecydowanie mniej popularne.

Do przelewania pieniędzy na IKE przyznało się 15 proc., do IKZE 11 proc. Aż 13 proc. trzyma kasę na rachunku oszczędnościowym w banku, co wydaje się średnio rozsądnym pomysłem. Co dziesiąty Polak kupuje złoto albo obligacje. Do gry na giełdzie przyznają się nieliczni, raptem kilka procent. Przy okazji warto zauważyć, że wynajem jest raczej źródłem przychodów, a nie formą trzymania oszczędności. Możliwe więc, że część ankietowanych zagłosowała na dwie opcje jednocześnie.

Wiara w ZUS jest jednak silna

A może nawet nie tyle wierzymy w powszechny system emerytalny, co po prostu nie mamy z czego odkładać? W każdym razie odsetek Polaków, który przyznaje, że nie oszczędza pieniędzy i zamierza bazować na wypłatach z ZUS wzrósł przez rok z 76 proc. do 79 proc.

Wyjątkiem jest grupa 30-latków. Dodatkowe pieniądze na emeryturę znajduje tu 45 proc. osób, co jest wzrostem z 26 proc. z 2021 r. Skąd ten pęd? Można się tylko domyślać, ale do odkładania kasy z pewnością mobilizują takie newsy, z jakimi zapoznaliśmy się w ubiegłym roku.

REKLAMA

Okazało się, że stopa zastąpienia dla tej grupy wiekowej wyniesie w granicach 18 proc. ostatniej pensji. To oznacza, że emerytury będą naprawdę głodowe, a nie jest przecież powiedziane, że ten odsetek jeszcze nie spadnie. Do niedawna mówiło się przecież o 25 proc.

Mieszkania są więc dla części Polaków inwestycją we własną starość, na którą reszta nie chce, albo nie może sobie pozwolić. Zapytałbym, czy nie jest wam teraz głupio, że wyzywacie landlordów od najgorszych, ale nie muszę. Przecież wiem, że jest.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA