REKLAMA
  1. bizblog
  2. Podatki /
  3. Felieton

Cieszysz się, że bogaci Polacy zapłacą wyższe podatki? To zobacz, w kogo tak naprawdę uderzy skarbówka

Już od 2022 r. będziemy mieli nowy system podatkowy. Biedni zapłacą niższe stawki, bogaci wyższe. Ale bogaci to wcale nie milionerzy, a raczej klasa średnia. Problem w tym, że w Polsce klasa średnia to ci, którzy zarabiają między 1,5 tys. a 4,5 tys. zł miesięcznie.

01.04.2021
8:33
nowy podatek
REKLAMA

To pewne, od 2022 roku czekają nas zmiany w podatkach

– zapowiedział minister finansów Tadeusz Kociński.
REKLAMA

Pewne są dwie rzeczy, mają być neutralne dla budżetu, a więc państwo na zmianach nie zarobi, ani się do nich mnie dorzuci oraz to, że biedniejsi zapłacą mniej niż obecnie, a bogaci więcej.

Najważniejsze pytanie brzmi: 

Z całą pewnością nie są to tylko milionerzy, bo ci już płacą wyższe podatki w ramach daniny solidarnościowej i gdyby to właśnie z ich kieszeni sfinansować choćby 30 tys. zł kwoty wolnej od podatku, która może być elementem zmiany podatkowej od przyszłego roku, osoby zarabiające milion złotych rocznie, których mamy w Polsce zaledwie ok. 30 tys. musieliby zapłacić daninę solidarnościową 20-krotnie wyższą, nie 4 proc. jak obecnie, a 80 proc. - wylicza Sławomir Dudek, główny ekonomista Fundacji FOR na łamach „Rzeczpospolitej”.

To raczej nie wchodzi w grę.

Według informacji „Rzeczpospolitej” na tej rewolucji podatkowej, którą PiS przedstawi w ramach Nowego Ładu, skorzystać ma nawet ok. 17 mln osób. PIT płaci ok. 26 mln, z czego 24,3 mln płaci podatki w pierwszym progu podatkowym, zarabia więc nie więcej niż 85 tys. zł rocznie, 7,1 tys. zł brutto, to przy etacie 5,1 tys. zł netto.

To oznacza, że skoro 17 mln najuboższych Polaków ma zyskać na zmianie podatkowej, 9 mln na niej straci, z czego 7,3 mln to osoby, które nawet nie „wpadają” dziś w drugi próg podatkowy.

To oczywiście ogromne uproszczenia, bo nie wiadomo, na czym zmiany w systemie podatkowym będą polegały. A należy zakładać, że nie chodzi wcale o same podatki, a generalnie o system podatkowo-składkowy i tzw. klin podatkowy będzie od 2022 r. zmniejszany dla uboższych raczej właśnie składkami niż samymi podatkami.

Zapłacą nie bogaci, a klasa średnia

Na resecie straci znienawidzona przez polityków klasa średnia

pisze w felietonie dla Interia.pl prof. Robert Gwiazdowski

Tylko kim w Polsce jest klasa średnia? Według prof. Gwiazdowskiego jest ona:

określana nie tylko na podstawie wysokości dochodów, ale także ich źródeł. Klasa średnia to ci, którzy swoje dochody osiągają dzięki decyzjom konsumentów - sprzedając im swoje towary lub usługi - a nie decyzjom swoich przełożonych - politycznych lub biznesowych

A więc to mali i średni przedsiębiorcy najczęściej prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą. Ale to subiektywna ocena klasy średniej.

Określenia nieco bardziej obiektywnego podjął się w 2019 r. Polski Instytut Ekonomiczny, zakładając, że klasa średnia pod względem zarobków to „od 2/3 do dwukrotności medianowego ekwiwalentnego dochodu do dyspozycji dla członka gospodarstwa domowego”.

To zrozumieją ekonomiści. Dla laików liczą się wyniki tych obliczeń. A PIE z tych obliczeń wyszło, że polska klasa średnia zarabia pomiędzy 1,5 tys. a 4,5 tys. zł miesięcznie i stanowi 54 proc. osób w wieku 24-64 lata. Zarabiający powyżej 4,5 tys. zł to już klasa wyższa, stanowiąca 16 proc.

Zszokowani? Słusznie. Pewnie dlatego, że klasa średnia kojarzyła nam się z osobami bardziej zamożnymi niż mniej, posiadającymi chociaż własne mieszkanie, samochód i jeżdżącymi na zagraniczne wakacje przynajmniej dwa razy w roku. O pracownikach zarabiających 1,5 tys. zł raczej tego powiedzieć nie można.

Nie można tego też raczej powiedzieć o tych, którzy mieszczą się w medianie, a więc dokładnie połowa osób w ich grupie zarabia więcej, połowa mniej. Według wyliczeń PIE mediana dochodu rozporządzalnego netto przypadająca na członka gospodarstwa domowego wśród osób przynależących do klasy średniej to 2,5 tys. zł.

4-5 tys. zł na rękę robi z ciebie bogatego Polaka

Raczej ciężko byłoby rządowi przemycić narrację, że reformując podatki, obniżają je dla najsłabiej zarabiających, jeśli koszt tej obniżki mieliby ponieść pracownicy zarabiający 1,5 czy nawet 2,5 tys. zł.

Zakładam jednak, że to nie klasa średnia poniesie koszt reformy podatkowej, a raczej klasa wyższa. Tylko że ta, według metodologii PIE zaczyna się gdzieś niewiele powyżej przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw, które w lutym 2021 r. wyniosło 5568,82 zł brutto, a więc ok. 4 tys. zł netto.

Zarabiacie tyle? Jesteście gotowi na podwyżki podatków? Nie?

REKLAMA

No dobrze, to jeszcze odrobinę bardziej pocieszających danych: według opublikowanych w tym roku danych Ministerstwa Finansów (niestety dotyczących 2017 r.) żeby wejść do grona 10 proc. najlepiej zarabiających Polaków, wystarczyło zarabiać 7222 zł brutto miesięcznie, to niecałe 5,2 netto tys. zł na umowie o pracę.

Na kogo ma spaść koszt reformy podatkowej, jeśli nie na 10 proc. najlepiej zarabiających?

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA