REKLAMA
  1. bizblog
  2. Zakupy /
  3. Podatki

Branża handlowa się wścieknie. PiS chciał uderzyć w media, a oberwie się marketom. Znowu

Gazetki promocyjne wydawane regularnie przez duże sieci marketów, to też prasa, więc ich wydawcy również zapłacą podatek reklamowy. Zapewne nie taki był plan rządu, ale wyszło jak zwykle. Branża handlowa się wścieknie, bo dopiero co władza nałożyła na nią nowy podatek, a tu kolejny cios. A zapłacą za to, jak zwykle konsumenci, szczególni ci, którzy lubią Colę.

13.02.2021
11:46
Podatek od mediów. Znowu oberwie się marketom
REKLAMA

Wydawało wam się, że sieci handlowe zajmują się sprzedażą? Otóż nie tylko. To rownież wydawcy prasy, choć to raczej ich uboczny produkt. Ale w świetle prawa prasa to każda publikacja periodyczna, która ukazuje się nie rzadziej niż raz do roku, a w dodatku opatrzona jest stałym tytułem albo nazwą, numerem bieżącym i datą.

REKLAMA

I nagle okazuje się, że „Okazje tygodnia” wydawane co tydzień przez Biedronkę czy „Katalog od poniedziałku do soboty”, który drukuje Lidl to prasa jak się patrzy. Dlatego sieci handlowe wydające tego typu gazetki reklamowe również zapłacą podatek reklamowy, o który w ostatnich dniach toczy się awantura - zwraca uwagę „Rzeczpospolita”.

Bo to nie jest tak, że markety same sobie wymyślą, jakie produkty będą w danym tygodniu promować w swojej gazetce. To dostawcy poszczególnych towarów płacą sieci za promowanie właśnie tego czy innego produktu. No i jest reklama jak nic. A od reklamy należy się podatek.

Zapłacą go pewnie ci najwięksi, bo podatek obejmie te podmioty, które z publikowanych na swoich łamach reklam uzyskują co najmniej 15 mln zł. Jeśli wpływy nie przekroczą 30 mln zł, stawka to 2 proc. wpływów reklamowych. Powyżej tego progu stawka wzrośnie do 6 proc. No, chyba że w gazetce znajdą się farmaceutyki - wtedy stawka wyniesie 4 proc., albo słodkie napoje - wtedy to już 12 proc.

Cola będzie jeszcze droższa?

Wyraźnie widać, że słodkie napoje znów są na cenzurowanym i albo nie będą reklamowane w gazetkach promocyjnych sieci, albo jeszcze bardziej podrożeją, bo jak to zwykle bywa, dodatkowe koszty producent przerzuci na konsumentów.

A dopiero co na słodkie napoje został nałożony inny podatek - podatek cukrowy wprowadzony od 1 stycznia 2021 r. Z jego powodu ceny napojów mocno skoczyły. Jak podawała niedawno agencja badawcza CMR, ceny napojów produkowanych przez koncerny Coca-Cola i Pepsico wzrosły o 23 proc., a słodkie napoje gazowane sprzedawane pod markami własnymi sieci handlowych zdrożały nawet o 45 proc.

Przy okazji z powodu wyższych cen spadła sprzedaż, więc raczej wątpliwe, że producenci zrezygnują z reklamowania się.

To już drugi cios w handel

Handel może być szczególnie wściekły, że dostaje rykoszetem przy okazji ciosu wymierzonego w media, bo on swój cios już dostał. Sieci handlowe już wcześniej znalazły się na celowniku fiskusa, który szuka dodatkowych pieniędzy i od 1 stycznia 2021 roku płacą swój własny podatek handlowy. Zresztą długo wyczekiwany, bo były z nim same kłopoty. 

PiS od dawna chciał opodatkować wielkie sieci handlowe, jednak danina ta została na cztery lata zawieszona, bo zakwestionowała ja Komisja Europejska. W końcu się udało i od początku roku handel, który notuje miesięczne przychody ze sprzedaży powyżej 17 mln zł (to kwota wolna od podatku), płaci 0,8 proc. od tego, co ponad tę kwotę. Stawka obowiązuje jednak tylko do 187 mln zł przychodów, powyżej rośnie ona do 1,4 proc.

W tym roku nowy podatek handlowy ma przynieść budżetowi 1,5 mld zł. Ale jak widać, duże sieci handlowe pewnie będą musiały dorzucić coś jeszcze do budżetu z przychodów z reklam. Chyba że w Ministerstwie Finansów ktoś jednak zmięknie i odpuści sklepom, bo przecież nie taki był plan, by dowalić im, chodziło o to, by dopaść media.

Oberwą też kluby sportowe

Nie tylko markety dostają rykoszetem przy okazji polowania na prasę. Dostanie się też kubom sportowym, które przecież podczas meczów emitują reklamy swoich sponsorów. I to wcale nie są małe kontrakty, opiewają one często na miliony złotych, a podatek reklamowy zapewne sięgnie nie tylko najbogatszej Ekstraklasy, ale też niższych lig czy w ogóle innych dyscyplin sportowych.

I nie chodzi jedynie o emisje reklam na wielkich telebimach na stadionach, ale zewnętrznym nośnikiem reklamy mogą być też przecież koszulki sportowców.

REKLAMA

Efekt to poważny finansowy cios w sport. "Rzeczpospolita" wyliczyła, że sama Legia Warszawa musiałby oddać fiskusowi z tytułu nowego podatku reklamowego aż 7 mln zł. To dla takiego klubu olbrzymia kwota, to ok. 1,5 mln euro, a dla porównania Legia w tym sezonie na transfery wydała zaledwie jedną trzecią tej potencjalnej kwoty nowej daniny.

Ciekawe, czy teraz w Ministerstwie Finansów są dumni z siebie, że przez przypadek wymyślili tak „wielofunkcyjny” podatek, czy jednak trochę się martwią, że z powodu włączenia do niego handlu będzie kłopot z inflacją i jeszcze przy okazji zarżną sport.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA