REKLAMA
  1. bizblog
  2. Podróże
  3. Podatki

Ekolodzy chcą zdelegalizować darmowe mile i nałożyć podatek na tych, którzy często latają

Jeden lot rocznie z niską stawką podatku, reszta opodatkowana słono, żebyśmy nie wrócili do zwyczajów przedpandemicznych - złych zwyczajów, które zatruwają środowisko naturalne. Co wy na to? Bo ekolodzy zacierają ręce i próbują wykorzystać sytuację, żeby bogatą, uprzywilejowaną grupę latających po świecie dla przyjemności w tę i we w tę usadzić w końcu na miejscu. I to na zawsze.

06.04.2021
14:03
Podatek od lotów. Według ekologów latanie po świecie to przywilej wąskiej grupy bogatych
REKLAMA

Miliony ludzi na świecie po ponad roku od wybuchu pandemii aż skręca, żeby znów gdzieś polecieć - zagraniczne wakacje w dalekich krajach, city break, cokolwiek. Też tak macie? To znaczy, że należycie do wąskiej, uprzywilejowanej grupy społeczeństwa, której się w dodatku w głowie poprzewracało i najwyraźniej ma w nosie ślad węglowy, jaki zostawiają samoloty.

REKLAMA

Trzeba was więc takich brzydkich zwyczajów oduczyć. A przynajmniej sprawić, żeby kusiły mniej, bo będą znacznie bardziej bolesne dla portfela.

Kto tak naprawdę buja się po świecie samolotami?

Według organizacji ekologicznej Possible latanie po świecie to przywilej wąskiej grupy bogatych. Za 66 proc. wszystkich lotów w USA odpowiada jedynie 12 proc. obywateli. W Wielkiej Brytanii 15 proc. mieszkańców odpowiada za 70 proc. przelotów, a we Francji tylko 2 proc. społeczeństwa generuje aż połowę ruchu lotniczego. W Chinach jest jeszcze lepiej: 1 proc. ludności odpowiada za 54 proc. podróży lotniczych.

To oznacza, że nieliczni podróżują bardzo dużo i należałoby to ukrócić, ponieważ transport lotniczy odpowiada bardzo dużą część emisji gazów cieplarnianych - uważa stowarzyszenie Possible.

To oznacza też ogromne społeczne nierówności.

Niewielka mniejszość osób często podróżujących ma największy udział w lataniu. Najbiedniejsze społeczności już odczuwają skutki ocieplenia klimatu, a korzyści płynące z takiego wysokoemisyjnego stylu życia mają tylko nieliczni

– podkreślała niedawno w BBC Alethea Warrington z grupy kampanii klimatycznej sondującej pasażerów linii lotniczych.

Jeden lot rocznie tanio, reszta powinna uderzyć po kieszeni

A pomysłem, jak to zrobić, jest nałożenie na podróże lotnicze nowego podatku. Jego stawka miałaby być progresywna - jeden lot w roku byłby obłożony minimalną stawką, by nie blokować ludziom możliwości wyjazdu na wymarzone wakacje raz na jakiś czas.

Latanie na drugi koniec świata raz na miesiąc to jednak przesada, więc każdy kolejny lot w roku miałby być obłożony coraz to wyższą stawka podatkową. Zyski natomiast miałyby być przeznaczane na inwestycje prośrodowiskowe.

Ten pomysł popiera też Greenpeace, który dodatkowo chciałby się rozprawić z programami lojalnościowymi.

Opodatkowanie osób często podróżujących samolotem to dobry pomysł. Musimy też coś zrobić z milami lotniczymi. Ten sposób promocji nagradza bowiem osoby często latające. To jest szczególnie nieprzyzwoite w czasie kryzysu klimatycznego i należy to powstrzymać

– twierdzi John Sauven, dyrektor wykonawczy Greenpeace. 

Podatek od luksusu - PiS-owi może się to spodobać

Myślicie, że polskiemu rządowi taki pomysł się spodoba? Właściwie można by go nawet ładnie sprzedać, nazywając podatkiem od luksusu, skoro latanie to przywilej bogatych. A to spójne z polityką obecnego rządu.

Szczególnie, że podatek od latania to nie jest zupełnie nowy pomysł w Europie. W Wielkiej Brytanii właśnie trwają konsultacje w sprawie reformy podatku lotniczego, który już tam funkcjonuje.

REKLAMA

Podatek lotniczy obowiązuje już również w Niemczech i Francji, a Holandia zdecydowała się go wprowadzić dopiero co - pod koniec 2020 r. z okresem obowiązywania od 2021 r. I to mimo że linie lotnicze są przecież jedną z najbardziej poszkodowanych przez pandemię branż.

Ciekawe, że Holendrzy mieli taki pomysł już w 2008 r., został on jednak szybko wycofany, bo zaszkodził gospodarce, a pasażerowie zaczęli wybierać lotniska w innych krajach, przez co Holandii ubyło nawet 1 mln pasażerów.

Ale w 2008 roku żyliśmy jednak w innym świecie. Ekolodzy uznawani byli za świrów przywiązujących się do drzew. Natomiast dzisiejszy świat w 2021 r. zaczyna ich rozumieć.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA