REKLAMA
  1. bizblog
  2. Biznes /
  3. Technologie /
  4. Podatki /
  5. Prawo

Bójcie się, Facebooki i inne Netflixy. Polska wyciąga na was podatkowy bat i nie zawaha się go użyć

Z informacji RMF FM wynika, że Ministerstwo Finansów wróciło do prac nad specjalną daniną przeznaczoną dla globalnych firm internetowych. Podatek cyfrowy ma wynieść 3 procent. Ale tym razem ma nie chodzić o zastrzyk gotówki do budżetu, którego powoli socjal rozwala na szwy. Plan jest inny.

22.07.2019
9:55
split payment listopad
REKLAMA

Obłożenie takich gigantów jak Facebook, Google, Twitter, Spotify, czy Netflix daniną ma przynieść do budżetu raptem kilkaset milionów złotych. Biorąc pod uwagę rozszerzenie programu 500+, kolejną edycję programu “Dobry start”, trzynastki dla emerytów, ale też mrożenie cen prądu - to kropla w morzu potrzeb.

REKLAMA

Do tego dochodzi łatwa do przewidzenia reakcja Stanów Zjednoczonych. Podatek cyfrowy nie od dzisiaj nie jest w smak amerykańskiemu prezydentowi Donaldowi Trumpowi, który widzi w tym cios wyprowadzony w amerykańskiej firmy. Chce się sprawie bliżej przyjrzeć, co grozi z kolei, że stosunki handlowe między USA a UE ulegną jeszcze dodatkowemu pogorszeniu. 

Po co wprowadzać podatek cyfrowy?

Dlaczego więc premier Mateusz Morawiecki decyduje się w ogóle na takie ryzyko? Przecież Amerykanie już wcześniej mieli okazję grozić palcem PiS-owi i byli w tym zabójczo skuteczni. Po co narażać się, że znowu to zrobią i trzeba będzie zawijać własny ogon, czego nawet najtwardszy elektrorat może nie zrozumieć? Jakby jeszcze faktycznie budżet wyraźnie zyskiwał i te pieniądze można byłoby kierować - rzecz jasna w jak najjaśniejszym świetle fleszy - na kolejne programy socjalne. To wtedy może gra byłaby warta jeszcze świeczki. 

Tylko, że sam resort finansów wylicza, że bój jest raptem o kilkaset milionów złotych, które żadnej różnicy przy tak rozbudowanej już polityce socjalnej po prostu nie zrobią. 

Bo też za taką a nie inną decyzją o podatku cyfrowym mają stać bardziej słupki wyborcze niż te finansowe. Nie jest przypadkiem, że temat wraca prawie na początku parlamentarnej kampanii wyborczej, która już za rogiem. A sam podatek miałby być ustalony już w tym roku. Wrażenie propagandowe ma być odpowiednie. Że rząd szukając pieniędzy, co by Polakom było tylko lepiej - nawet nie zawaha się tyrpnąć tych największych, którzy śmią nad Wisłą zarabiać sporo pieniędzy, a podatki płacą jak kot napłakał. 

Europejska moda

Ale podatek cyfrowy absolutnie nie jest wymysłem polskiego rządu. O takie daninie myśli się w Europie już od dawna. Wprowadzenie takiego obciążenia dla największych rozważane jest jak najbardziej poważnie w Austrii, Włoszech, Hiszpanii i Belgii. W kwietniu 2020 r. podatek cyfrowy - w wysokości 2 proc. - ma wejść w życie w Wielkiej Brytanii

Danina skierowana wobec największym graczom internetowego rynku czeka tylko na zatwierdzenie we Francji. Będzie obowiązywać z mocą wsteczną - od 1 stycznia 2019 r. Ma wynieść 3 proc. i dotyczyć tych firm, które mają globalne przychody w wysokości co najmniej 750 mln euro. Nad Sekwaną dotyczyć miałby w sumie ok. 30 firm. W większości z USA, ale też z Chin, Niemiec, Wielkiej Brytanii i też samej Francji. 

Prezydent Francji Emmanuel Macron uważa, że obecny system podatkowy jest mocno archaiczny i do obecnej, cyfrowej w wielu przypadkach rzeczywistości ma się jak pięść do nosa. Za wprowadzenie takiej daniny przemawiają również wyliczenia Komisji Europejskiej, która wskazuje, że światowe firmy technologiczne płacą średnio 9,5 proc. stawki podatkowej w porównaniu z 23,2 proc. dla firm tradycyjnych.

Czy nowa danina nie ogranicza handlu z USA?

Podatek cyfrowy nie może być w smak Donaldowi Trumpowi, który uparcie chce być lojalny wobec swojego przedwyborczego jeszcze hasła “America first!”. Tym samym USA chcą grać pierwsze skrzypce także w światowym handlu. Chociaż ostatnio cały efekt psuje melodia chińska. A teraz jeszcze dyskredytowana od paru dobrych lat Europa wyskakuje z podatkiem cyfrowym. 

REKLAMA

W czasie kiedy Francja dopinała na ostatni guzik ustalenia dotyczące nowej daniny, w USA przedstawiciel handlowy Robert Lighthizer rozpoczął badanie w celu ustalenia, czy ów podatek cyfrowy jest “dyskryminujący czy nieracjonalny i obciąża lub ogranicza handel Stanów Zjednoczonych”.

Dochodzenie może potrwać nawet rok. Podstawą prawną jest sekcja 301 amerykańskiej ustawy handlowej z 1974 r. Dokładnie ten sam legislacyjny instrument, którego prezydent Donald Trump użył do nałożenia taryf na towary chińskie z powodu rzekomej kradzieży własności intelektualnej. Można więc się spodziewać, że USA w odwecie za podatek cyfrowy sięgnie po taryfy odwetowe i inne ograniczenie handlowe skierowane przeciwko Francji. Żeby też pokazać innym krajom europejskim planującym iść tą drogą - w tym Polsce - że to wyjątkowo ryzykowna decyzja.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA