REKLAMA
  1. bizblog
  2. Felieton

Poczta szykuje rewolucję, o jakiej od dawna marzyliśmy. Przetestowałam to epokowe rozwiązanie

Nienawidzisz kolejek na poczcie, w których stoisz czasem nawet godzinami? Tak, to zło, które wzbudza najgorsze instynkty. Poczta Polska pracuje nad tym, żeby kolejkę móc sobie zająć online, właśnie testuje nowy system w jednej z placówek w Warszawie. I wszystko byłoby spełnieniem marzeń, gdyby…

04.12.2020
15:19
Poczta szykuje rewolucję, o jakiej od dawna marzyliśmy. Przetestowałam to epokowe rozwiązanie
REKLAMA

Duży, czynny całą dobę urząd pocztowy przy ul. Targowej 73 w Warszawie. Na początku nie wiadomo za bardzo, o co chodzi. Na wejściu, jeszcze przed automatem do pobierania numerków przejmuje mnie miła dziewczyna, mówiąc, że robią testy nowego systemu kolejkowego i może zechcę z niego skorzystać, a ona mi wszystko pokaże. Ok.

REKLAMA

Wpisuję swoje imię, zostaje mi przydzielony numer, który muszę po prostu zapamiętać, bo bilecik nie jest drukowany, a miła dziewczyna mówi, że wkrótce mój numer z imieniem wyświetli się na tablicy i mam podejść do okienka numer 3, które dedykowane jest do obsługi klientów tylko z tego testowego systemu.

Rewolucja cyfrowa czy oszczędność papieru?

Nie za bardzo rozumiem, w czym nowy system ma być lepszy od starego. Że wyświetli moje imię na tablicy?

Jest bardziej przyjazny środowisku, bo nie drukuje numerków, nie marnuje więc papieru

– słyszę w odpowiedzi.

Aha.

No to czekam. Ale przecież nikt, nie gap się w tablicę, czekając, kiedy przyjdzie czas na jego numer. Spogląda na nią tylko na chwilę, kiedy usłyszy charakterystyczny dźwięk. Orientuję się, że w nowym systemie nic nie „pika”, kiedy zmienia się numer. Więc pytam.

Okazuje się, że jednak muszę się wgapiać w tę tablicę non-stop, żeby nie przegapić swojej kolejki. Cześć numerków jest „pusta”, bo ludzie zrezygnowali, wiec przelatują dość szybko i łatwo przegapić swoją kolej.

Ale dalej nie chce mi się wierzyć, że Poczta zainwestowała w nowy system kolejkowy tylko po to, żeby zaoszczędzić na papierze.

Wracam więc do miłej dziewczyny, z którą pracuje równie miły pan i próbuję zrozumieć, o co w tym chodzi, ale oni sami chyba nie do końca wiedzą. W końcu, Eureka! Nowy system pozwala zająć sobie kolejkę z domu, online, żeby nie stać godzinami w urzędzie. Jestem zachwycona, szczególnie, że w tym urzędzie kolejki są zawsze nieziemskie.

Naprawdę czuję, że rewolucja cyfrowa w końcu dotarła również na pocztę. Mija nawet lekkie zirytowanie tym, że tablica wyświetla małe litery i ledwo je widzę, mimo że okularów na co dzień raczej nie noszę, tym, że muszę się w tę tablicę wgapiać, bo nie sygnalizuje dźwiękowo zmiany numeru oraz tym, że testerzy systemu nie do końca ogarniają, jak podzielić ruch klientów i w efekcie biorąc udział w teście mam przed sobą jeszcze jakieś sześć osób, a tuż obok ktoś pobiera numerek ze starego systemu kolejkowego, który nadal działa równolegle i natychmiast podchodzi do wolnego okienka. Naprawdę im to wybaczyłam, choć bardzo się spieszyłam.

I nagle mój zachwyt Pocztą Polską szlag trafia

Proszę, żeby miła dziewczyna wyjaśniła mi dokładnie, jak to działa. Ona zachwycona pokazuje mi na tablecie (swoją drogą zbyt małym, żeby napisy były czytelne i łatwe w obsłudze dla osób starszych), że wystarczy zeskanować kod QR albo wejść na „dedykowaną” stronę www, żeby zarezerwować sobie kolejkę.

Tylko że tę kolejkę rezerwuję sobie, wybierając jeden z czterogodzinnych przedziałów czasowych. Czyli że co? Zarejestruję sobie wizytę w urzędzie w godzinach 16.00-20.00 i i tak będę musiała przyjść na 16. i czekać do 20.?

Owszem, dostaję informację, ile osób jest przede mną, ale zwykle w tym urzędzie jest ich kilkadziesiąt, część w trakcie czekania się poddaje, więc w praktyce z 60 numerów, które poprzedzają mój, do okienka podchodzi 30. Jak tu oszacować, kiedy przyjść, żeby trafić swoją kolej? Nie da się. Wychodzi na to samo. Przychodzisz i czekasz.

Poczta nie informowała jeszcze publicznie o testach nowego systemu, wygląda na to, że prowadzi je tylko w jednym urzędzie właśnie przy ulicy Targowej. Strona www, na której można zarezerwować wizytę nie wyszukuje się w przeglądarkach, trzeba wpisać dokładny adres, żeby się na nią dostać. Pracownicy obsługujący test nie mówią o tej możliwości, bo najwyraźniej sami nie rozumieją, co jest sednem tego systemu. Zatem nikt o tym nie wie i dziś rzeczywiście można elegancko zaklepać sobie kolejkę online.

Wchodzę na stronę, rejestruje się w przedziale godzinowym 16.00-20.00 i widzę, że jestem jedynym klientem w kolejce, więc mogę spokojnie przyjść na 16.00 i nie czekać. System informuje mnie, że:

„Wybrany przedział godzinowy uprawnia Państwa do pierwszeństwa obsługi w wybranym okresie czasu. Po przyjściu do placówki pocztowej prosimy o potwierdzenie przybycia na urządzeniu znajdującym się na sali obsługi. Zostaną Państwo obsłużeni bez oczekiwania bądź w możliwe najszybszym terminie.”

Czyli rozumiem, że mam pierwszeństwo przed tymi, którzy zarejestrowali się w systemie już na miejscu? To nie jest jasne, bo biuro prasowe najwyraźniej jest zaskoczone pytaniami o nowy system kolejkowy i od dwóch nie mogę uzyskać odpowiedzi na podstawowe pytania. Nie mówiąc o tym, żeby porozmawiać z kimś, kto system zna i odpowiada za jego wdrażanie.

Pytanie, jak elektroniczna kolejka zadziała, kiedy ludzie zaczną z niej masowo korzystać? Cześć zaklepie kolejkę, ale nie przyjdzie. Wtedy ci, którzy mają dalsze numery źle oszacują, kiedy powinni stawić się w placówce i przyjdą spóźnieni. Czy mimo to zostaną wpuszczeni, czy będą musieli na miejscu pobrać numer raz jeszcze i czekać jak zwykle?

I jak zaklepać kolejkę, jeśli pracuję do 17.00 i chciałabym przyjść po pracy? Nie da się, muszę liczyć, że w tym samym przedziale godzinowym zarejestruje się wystarczająco dużo osób, żebym mogła przyjść trochę później i być za nimi. A jak nie? No to muszę wybrać kolejny przedział od 20.00 do 23.00.

A może to dopiero złe dobrego początki?

A może czterogodzinne sloty są tylko na razie? Może zostaną skrócone w kolejnej fazie testów choćby do jednej godziny? Tego nie wiadomo. Doniosę, jak tylko biuro prasowe postanowi odpowiedzieć na moje pytania.

A może jednak system będzie sugerował dokładniejszą godzinę przyjścia w ramach tego czterogodzinnego przedziału? Teraz trudno to stwierdzić, bo nikt online go nie testuje. Pewnie dlatego, że nikt o takiej możliwości nie wie.

No i wychodzi jak zwykle. Pracownicy poczty nie rozumieją, co w zasadzie mają testować i w efekcie system, który naprawdę może zrewolucjonizować placówki pocztowe, na razie jest testowany jako narzędzie, które oszczędza papier.

Mimo to szczerze trzymam kciuki za Pocztę Polską. Może po prostu na razie jeszcze testują, czy system w ogóle wyświetla na tablicy imię wpisane na tablecie? Może. Liczę, że w kolejnych fazach testów dojdziemy to tego, co ważne. I w końcu Poczta Polska przestanie kojarzyć się nerwami.

REKLAMA

A! I obiecuję, że napiszę, jak tylko dowiem się, ile Pocztę ten nowy cud-system kosztował.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA