REKLAMA
  1. bizblog
  2. Biznes

PiS miesza w PKO BP jak diabeł w kotle. Wiemy, jak długo porządzi nowa prezes

Iwona Duda dostała zielone światło od Komisji Nadzoru Finansowego na objęcie funkcji prezesa PKO BP. Największy bank w Polsce zmienia ostatnio liderów jak rękawiczki, choć przez długi czas opierał się czystce, jaką PiS rozpoczął w spółkach Skarbu Państwa tuż po wygraniu wyborów.

27.01.2022
15:16
PiS miesza w PKO BP jak diabeł w kotle. Wiemy, jak długo porządzi nowa prezes
REKLAMA

Iwona Duda to obecna wiceprezes PKO BP, odpowiedzialna za kierowanie pracami zarządu. Stanowisko objęła w październiku ubiegłego roku, po tym jak rezygnację z funkcji prezesa banku złożył Jan Emeryk Rościszewski.

REKLAMA

Była prezes Alior Banku czekała w czymś w rodzaju poczekalni na moment, w którym formalną zgodę na zajęcie miejsca Rościszewskiego udzieli jej nadzór. I mimo że owa zgoda właśnie się pojawiła, pytaniem, które ciśnie się na usta jest: Ile Iwona Duda wytrzyma na nowym stanowisku?

Karuzela w PKO BP

Największy bank w Polsce dotknęła choroba pozostałych spółek Skarbu Państwa. Prezes PiS Jarosław Kaczyński zaczął ją wykorzystywać do równoważenia wpływów głównych koterii w swojej partii.

PKO BP się temu opierał. Ba, była jedyną dużą spółką, w której tak długo utrzymała się osoba wybrana na stanowisko jeszcze za czasów rządów Platformy Obywatelskiej.

Stało się tak dlatego, że kierujący bankiem od 2009 r. Zbigniew Jagiełło był bliskim przyjacielem Mateusza Morawieckiego, a także byłym działaczem Solidarności Walczącej w czasach PRL. Z taką kartą i plecami trudno go było odwołać, nawet jeśli początki jego prezesury sięgały okresu, gdy premierem był Donald Tusk.

W razie potrzeby Morawiecki nie wahał się zresztą osłaniać Jagiełłę własną piersią. Gdy w 2015 r. PiS wygrał wybory przyszły premier postawił ultimatum: jeśli Zbyszek straci posadę, nie wchodzę do rządu. Jagiełło utrzymał się w siodle do maja 2021 r. Choć za czasów jego prezesury PKO BP notowało dobre wyniki finansowe, a bank był chwalony za tempo cyfryzacji, wierchuszka PiS postanowiła ukrócić wpływy Morawieckiego. Efekty pracy nie miały znaczenia. PiS musiał tylko znaleźć pretekst.

Owym pretekstem, jak uważa Agata, mógł okazać się styl, w jakim PKO BP rozwiązał problem frankowiczów. Bank zdecydował się pójść na ugody z osobami zadłużonymi we frankach, nie czekając na rozstrzygnięcie Sądu Najwyższego.

To miało się nie spodobać Ministerstwu Aktywów Państwowych, któremu przewodzi Jacek Sasin, jeden z najbardziej wpływowych przeciwników Morawieckiego w rządzie.

Rynek ocenił to bardzo pozytywnie, ale politycy wręcz przeciwnie. Dlaczego? Emocje i urażona duma. Jak to możliwe, że to nie ministerstwo napisało scenariusz wydarzeń w państwowym banku?

– zauważyła Agata

„Gazeta Wyborcza” twierdzi natomiast, że czarę goryczy przelała decyzja Jagiełły o zaszczepieniu najważniejszych pracowników banku. Zapadła ona w momencie, w którym dostawy szczepionek spływały bardzo powoli, a opinia publiczna nie zdążyła jeszcze ochłonąć po aferze związanej z przyjęciem przez część polskich celebrytów dawki poza kolejką.

Ruch PKO BP mógł zostać odczytany podobnie. PiS obawiał się, że wyborcy pomyślą, że władza dba tylko o siebie.

Los Zbigniewa Jagiełły był przesądzony

Niedługo po jego dymisji z banku zniknął także Zbigniew Hajłasz przewodniczącym rady PKO BP i członek rady nadzorczej Piotr Sadownik, W ich miejsce pojawili się ludzie Sasina – Bogdan Szafrański i Tomasz Koczur.

Na czele PKO BP zasiadł Jan Emeryk Rościszewski. Decyzja o jego powołaniu mogła zostać podjęta bezpośrednio przez Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS na przed oficjalnym ogłoszeniem wyboru rzucił w wywiadzie dla Interii, że będzie to człowiek zasiadający w zarządzie, który nie jest związany z rządzącą partią.

Nie oznaczało to jednak, że nowy prezes banku nie miał z polityką nic wspólnego. Kaczyński znał go jeszcze z czasów Porozumienia Centrum, czyli pierwszej partii prezesa PiS. Rynek przyjął te decyzję z zadowoleniem, ale nastrojów w partii to nie uspokoiło. Rościszewski w przeciwieństwie do Jagiełły był uważany za „swojego”, ale wciąż członka ekipy Morawieckiego. A chodziło przecież o to, by ograniczać wpływy urzędującego premiera, a nie zachowywać status quo.

Rościszewski wytrzymał na stanowisku nieco ponad cztery miesiące. W październiku złożył rezygnację, a wraz z nim poleciały głowy kolejnych ludzi Morawieckiego – wiceprezesów Rafała Antczaka i Jakuba Papierskiego. Tym razem przeciwnicy szefa rządu dopięli swego.

Na następcę wyznaczona została Iwona Duda, wcześniej prezes Alior Banku, gdzie cieszyła się dobrą opinią. trudno jednak ukryć, że to nie ten fakt zadecydował prawdopodobnie o jej nominacji. Lepszym pytaniem będzie natomiast: kto na tym skorzystał?

Wygląda bowiem na to, że mimo usilnych starań Jacka Sasina o zmierzających do podmiany ludzi Morawieckiego na swoich, wyścig o PKO BP wygrał obóz Beaty Szydło. Duda jest podobno protegowaną Henryka Kowalczyka

W grudniu ekipa premiera dostała kolejny cios

W PKO BP pojawiła się była doradczyni ds. PR Beaty Szydło Anna Plakwicz. I za cel dostała kontrolę wydatków banku na marketing, dział, za który odpowiadał Mariusz Chłopik, jeden z doradców Morawieckiego.

REKLAMA

Niezależnie od tego, komu przypadł ostateczny łup, cel wydaje się zrealizowany. „Newsweek” twierdzi, że w PiS zawiązała się koalicja, w skład której wchodzi m.in. ekipa Sasina, Szydło i tzw. zakon Porozumienia Centrum. Celem jest osłabienie pozycji Morawieckiego i przekonanie Jarosława Kaczyńskiego, że czas obecnego premiera w rządzie dobiegł końca.

Zgodnie z tą logiką Iwona Duda powinna chwilę w PKO BP porządzić. Przynajmniej dopóki Morawiecki nie poda się do dymisji. Wtedy walka o pozycję w partii rozgorzeje na nowo, a fotel prezesa największego banku w Polsce znów stanie się łakomym kąskiem dla zwalczających się nawzajem pisowskich koterii.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA