REKLAMA
  1. bizblog
  2. Biznes
  3. Podatki /
  4. Felieton

PiS nas oszukuje, bo… jest odpowiedzialny

Prezydent Andrzej Duda obiecywał pomoc frankowiczom, a potem odwrócił się do nich plecami. Rząd obiecywał, że obniży podatki, a potem zrobił coś dokładnie odwrotnego, zabierając z naszych portfeli dodatkowe 14 mld zł. Czy to źle? Ależ nie, to znaczy, że można oszukiwać społeczeństwo, ale na koniec dnia trzeba być przecież odpowiedzialnym! Brawo PiS! Wiwat Cymański!

16.02.2020
10:34
Sejm PiS podatki
REKLAMA

„Jeżeli mamy dylemat po wyborach, czy wybrać słowność, czy odpowiedzialność, to wolę tych, którzy wybierają odpowiedzialność” - powiedział w porannej rozmowie Roberta Mazurka w RMF FM Tadeusz Cymański, polityk Solidarnej Polski i poseł klubu PiS.

REKLAMA

To à propos obietnicy prezydenta Andrzeja Dudy, który w 2015 r. obiecał, że złoży projekt ustawy, która rozwiązałaby problem frankowiczów. Prezydent Duda naobiecywał i tego nie zrobił. A Cymański się cieszy, bo to byłoby nieodpowiedzialne. Nie dość, że się z tym zgadzam, to jeszcze chyba zaraz zostanę psychofanką pana Cymańskiego. Za jego szczerość. Mało który polityk pozwala sobie na to, żeby powiedzieć wprost: okłamujemy Was i co z tego?

Ale nie, to nie tak, że czepiam się pana prezydenta za frankowiczów.

Nie tylko prezydent, ale rząd też jedno mówi, drugie robi. PiS obiecywał, że będzie obniżał podatki. „Nie planuję żadnych nowych podatków. My podatki obniżamy” - tak w 2017 r. mówił w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” premier Mateusz Morawiecki

Tymczasem, jak wyliczyła „Rzeczpospolita”, premier sięgnął do naszych kieszeni jeszcze głębiej, wyjmując z nich dodatkowe 14 mld zł. Jak to możliwe? Tylnymi drzwiami.

No to podliczmy, uwzględniając daniny, które wprowadził dotąd w Polsce PiS, albo planuje je wprowadzić w tym roku.

Podatek bankowy przyniesie w 2020 r. budżetowi 4,87 mld zł. Mówicie, że to nie Wy płacicie, to banki! Akurat. Ktoś jeszcze wierzy, że banki nie przenoszą tych opłat na klientów? Do tego opłata emisyjna to kolejne 1,98 mld zł, opłata recyklingowa - 1,49 mld zł, danina solidarnościowa, a więc podatek, który w tym roku po raz pierwszy zapłacą najbogatsi Polacy zarabiający ponad 1 mln zł rocznie - kolejne 1,15 mld zł do budżetu. To w sumie 9,49 mld zł.

Ale są też podatki, których jeszcze nie ma, ale lada chwila zostaną uchwalone: podatek cukrowy (od słodkich napojów i tzw. małpek) i podatek od sprzedaży detalicznej. Oba wejdą w życie dopiero mniej więcej w połowie roku, dlatego w 2020 r. przychody z nich będą połowę mniejsze, ale w stosunku rocznym konsumenci oddadzą rządowi dodatkowe 3,6 mld zł tytułem opłaty cukrowej i 1,07 mld zł tytułem podatku handlowego.

Tak oto uzbierało się 14,16 mld zł.

„Rzeczpospolita” podkreśla, że między innymi dzięki nałożonym przez PiS daninom po raz pierwszy w historii Polska będzie miała zrównoważony budżet, czyli wydatki nie będą wyższe od przychodów. Ale do tej listy podatków, które to umożliwiają, ja dodałabym jeszcze jedną pozycję: inflację. Właśnie poznaliśmy najnowsze dane GUS. Inflacja znowu wystrzeliła i w styczniu 2020 r. wzrosła z 3,4 do 4,4 proc.

Przypomnijmy, że cel inflacyjny NBP to 2,5 proc. z możliwym odchyleniem maksymalnie o 1 proc. zarówno w jedną, jak i drugą stronę. Przeskoczyliśmy zatem widełki, których powinna pilnować Rada Polityki Pieniężnej. Co więcej, po ostatnich, również zaskakujących odczytach rosnącej inflacji, ekonomiści spodziewali się, że wzrost cen przekroczy 4 proc. A to książkowo powinno oznaczać, że czas na podniesienie stóp procentowych, żeby inflację przyhamować. 

Tymczasem co robi RPP? Ustami przewodniczącego Rady Adama Glapińskiego zapowiada, że ani myśli o podwyżkach i prędzej stopy jeszcze obniży. Dziwne? Ani trochę. Wysoka inflacja to wyższe dochody do budżetu. To nieoceniona pomoc w tym, by zrównoważony budżet nie stracił jednak równowagi i się nie przewrócił. To zwyczajnie kolejne sięgnięcie do naszych kieszeni.

REKLAMA

„Jest prawdą, że każdy polityk w kampanii czyni różne obietnice i zobowiązania. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek było tak, że ktoś zrobił 100, albo 120 procent obietnic” - wyjaśniał Cymański na antenie RMF. A ja rozumiem to mniej więcej tak: opowiadamy ludowi różne rzeczy, ale przecież każdy tak robi.

Zapamiętajcie to, bo idą wybory i ta lekcja może się społeczeństwu bardzo przydać.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA