REKLAMA
  1. bizblog
  2. Transport

Pesa spóźnia się z dostawą tramwajów dla Gdańska. I to tak bardzo, że kilka z nich miasto dostanie za darmo

Pesa w pewnym sensie słynnie już z konkretnych spóźnień w realizacji zamówień. Pół biedy, gdy są one krótkie i nie biją po kieszeniach bydgoskiej spółki z racji kar umownych. W Gdańsku zaległości sięgają już jednak wielu miesięcy i wygląda na to, że miasto kilka tramwajów dostanie za darmo.

30.07.2019
11:02
Pesa spóźnia się z dostarczeniem tramwajów do Gdańska. Miasto część dostanie za darmo
REKLAMA

fot: Jakub Murat (Muri)/wikipedia/CC BY-SA 4.0

REKLAMA

Sprawa dotyczy kontraktu podpisanego między Gdańskiem a Pesą jeszcze w lutym 2018 r. Bydgoszczanie zobowiązali się w nim do dostarczenia 15 dwukierunkowych tramwajów Jazz Duo za 138 mln zł (później miasto powiększyło to zamówienie do 30 sztuk).

Zgodnie z umową Pesa powinna dostarczyć 5 pierwszych pojazdów w styczniu tego roku. Biorąc pod uwagę wstęp nie będzie pewnie niespodzianką jeżeli napiszę, że pierwszy tramwaj miał dotrzeć do Gdańska w nocy z 29 na 30 lipca 2019. Jedna sztuka – donosi Transport Publiczny. Co z resztą? Tego na 100 procent jeszcze nikt nie wie.

A kary umowne lecą.

Za każdy niedostarczony w terminie tramwaj Pesa płaci 8,8 tys. zł brutto.

Za niedostarczenie w terminie pakietu specjalistycznego – kolejne 5,5 tys. zł brutto. Pesa zapowiada, że kolejne 3 tramwaje dojadą w sierpniu. To oznacza, że spóźnienie sięgnie 7 miesięcy. A jednocześnie zacznie się odliczać nowe, bo sierpień to jednocześnie miesiąc, w którym bydgoszczanie powinni podesłać kolejne 10 sztuk. Te mają się pojawić nad morzem dopiero między wrześniem a listopadem. Według szacunków Gdańskich Autobusów i Tramwajów (GAiT) suma kar umownych powinna pokryć koszt zakupu 2 z 15 tramwajów.

Spółka tłumaczy te problemy zawirowaniami z końca ubiegłego roku. Pesa miała dostać finansowanie programu restrukturyzacji w czerwcu 2018 r., a dostała je dopiero w listopadzie. Gdy pieniądze już się pojawiły, okazało się natomiast, że nie ma wolnych mocy przerobowych. W rozmowie z Pulsem Biznesu przedstawiciele firmy deklarowali, że trzeba będzie okresowo zatrudnić 500 osób.

Powtarza się więc niestety scenariusz, który swego czasu omal nie doprowadził Pesę do bankructwa.

Dostawca nie był w stanie wywiązywać się z kolejnych umów, kary szły w miliony, a banki nie chciały rolować kredytów. Największą porażką okazał się prestiżowy kontrakt w Deutsche Bahn. Umowa na dostawę 72 pociągów za 1,2 miliarda złotych omal nie zakończyła się… 600 mln karą. Przez problemy z homologacją spóźnienie przekroczyło 2 lata. Spółka poinformowała już, że dogadała się z DB w sprawie kar umownych. Nie podała dokładnych kwot, do wspomnianych 600 mln miało być jednak bardzo daleko.

REKLAMA

Później pojawiły się kolejne problemy. Poza Gdańskiem na swoje tramwaje czeka dzisiaj Częstochowa (termin 15 maja zostanie przekroczony co najmniej o 4 miesiące), a województwo śląskie żąda od Pesy milionów złotych za opóźnienia przy dostarczaniu pociągów. Po drodze spółka przegrała też walkę o duży kontrakt w Warszawie. Pokonał ją Hyundai, który na tym polu jest w zasadzie nowicjuszem.

Pewnym pocieszeniem może być to, że Pesa zarezerwowała w budżecie na ten rok 300 mln zł na opóźnienia. Spółka była chyba przygotowana, że część maszyn odda za darmo.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA