Szef zawraca ci głowę non stop? Wydzwania po 18.00? Wysyła maile po 22.00? To nie tylko wkurzające, ale i bardzo szkodliwe dla naszych umysłów, które wciąż pozostają w napięciu. Parlament Europejski chce z tym skończyć i wzywa KE do uchwalenia dyrektywy, by zapewnić pracownikom prawo do bycia offline. A co na to nasza była premier? „Oj, panowie, przesadzacie, dajcie spokój” – w wolnym tłumaczeniu oczywiście.
21.00. Wychodzisz właśnie z kina, sięgasz po telefon, żeby z powrotem włączyć dźwięk, a tam nieodebrane połączenie od szefa. Pewnie coś ważnego, skoro dzwonił wieczorem, więc oddzwaniasz. Nic ważnego. Chciał zapytać, jaki masz plan pracy na jutro. Co z tego, że te plany wpisane są do oficjalnego grafika, więc dzwonić wcale nie trzeba?
Długi majowy weekend. Sobota. 1 w nocy. Nie spisz jeszcze, oglądasz film. Nagle dźwięk, że dostałeś wiadomość na Messengerze. Zerkasz, kto do cholery o tej porze? A to twój szef. Z awanturą, że robota, którą skończyłeś i oddałeś już kilka dni wcześniej jest do dupy, że to skandal, że błędy…
Stres. Nerwy, bo może rzeczywiście coś spieprzyłeś. Ale nie, dość tego, nie odczytujesz wiadomości. W końcu jest sobota, środek nocy. W poniedziałek się okazuje, że nic nie spieprzyłeś, tylko szef coś źle zrozumiał, recenzując twoją pracę akurat w weekend. Prosisz, żeby więcej tego nie robił, nie wypisywał wiadomości po nocach.
Prośba spływa jak po kaczce. Poza tym podwładny nie będzie mu mówił, co ma robić. Kolejny wieczór, wiadomość o 2 w nocy: „świetna robota!”. Niby miło, ale o 2 w nocy?! Tym razem poszedł na rekord.
Znacie to? Niejeden pracownik zna. A pandemia, która wypchnęła wielu na home office, przez co jeszcze bardziej zatarły się granice pomiędzy życiem prywatnym a zawodowym jeszcze mocniej te granice naruszyła.
30 proc. Europejczyków na pracy zdalnej. A tam stres, niepokój, bezseność
Od początku pandemii COVID-19 częstotliwość pracy zdalnej wzrosła o prawie 30 proc. - wynika z badań Europejskiej Fundacji na rzecz Poprawy Warunków Życia i Pracy (Eurofund). I wielu pracowników jest zachwyconych. Ale jednocześnie, jak pokazują badania, osoby pracujące z domu dwa razy częściej przekraczają zapisany w prawie unijnym maksymalny 48-godzinny tydzień pracy w porównaniu do tych, którzy nadal pracują stacjonarnie w firmie. 27 proc. osób pracujących zdalnie przyznaje, że zdarza im się pracować w czasie wolnym codziennie albo przynajmniej kilka razy w tygodniu, podczas gdy to samo zdarza się mniej niż 5 proc. pracowników „biurowych”.
Efekt? Stres, zaburzenia snu, zmęczenie, niepokój, bóle głowy, kręgosłupa i oczu.
To dlatego Parlament Europejski uznał, że pracownikom należy zapewnić wiekszą ochronę i wezwał w czwartek Komisję Europejską, by ta przygotowała dyrektywę wpisującą prawo do bycia offline do unijnych przepisów Unii Europejskiej.
Beata Szydło: a po co?
Bardzo trudno jest wyłączyć się w czasie wolnym. Wszyscy znamy to poczucie, kiedy jesteśmy pod ciągła presją. Człowiek czuje, że musi ciągle sprawdzać maile, wiadomości związane z pracą martwiąc się, że wymaga się od nas natychmiastowej reakcji. Wszyscy byliśmy w takiej sytuacji, kiedy przychodziły do nas telefony z pracy i czuliśmy się zobligowani, żeby odpowiedzieć, chociaż mieliśmy wolne
– przekonywał poseł sprawozdawca Alex Saliba z grupy socjaldemokratów.
Nadszedł czas, aby zaktualizować prawa pracowników do nowych realiów ery cyfrowej
– dodał Saliba.
Musimy zachować równowagę między rozwojem cyfryzacji, a zasadami prawa które chronią ludzi
– mówił Komisarz UE ds. miejsc pracy i praw socjalnych Nicolas Schmit.
Takie przepisy na własną rękę przygotowała już w 2017 roku Francja, dzięki czemu tamtejsi pracownicy ustalają z pracodawcami zasady korzystania ze służbowego maila, także godziny i dni, w których mogą czuć się zwolnieni z obowiązku sprawdzania skrzynki e-mail, bez obaw, że szef będzie miał pretensje, że są za mało zaangażowani. Belgia też ma już takie przepisy. Eurodeputowani uznali, że taka ochrona należy się w końcu wszystkim.
To znaczy nie wszyscy eurodeputowani. Była premier Beata Szydło uważa, że pomysł PE to typowy przykład unijnej nadregulacji.
Mamy przecież w UE odpowiednie przepisy, w tym dyrektywę o czasie wolnym z 2003 r., są też odpowiednie przepisy krajowe
– mówiła Szydło.
Może i do niej Jarosław Kaczyński nie dzwonił po 17.00, kiedy pełniła urząd premiera. Ale reszta Europejczyków nie jest w tym względzie chroniona. Istnieją unijne dyrektywy, które regulują czas pracy i prawo do urlopu, ale większość powstała przed erą cyfryzacji dzisiaj mają się nijak do rzeczywistości. No, chyba, że ktoś nie korzysta z poczty elektronicznej, a komórka to stara Nokia 3310 bez dostępu internetu – wtedy rzeczywiście może po pracy mieć szefa w nosie.