REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka

Polska wydała fortunę. Miliardy idą na gaz, węgiel i ropę

Znacie taką bajkę? Dzięki embargu na paliwa kopalne z Rosji stajemy się coraz bardziej niezależni energetycznie i też już nie wydajemy fortuny na ich import. Niestety, mam dla was przykrą wiadomość. To opowieść od początku do końca zmyślona. A rzeczywistość jest zgoła inna. Jak wykazuje to Forum Energii w swojej analizie, na sprowadzanie z zagranicy gazu, węgla i ropy Polska cały czas wydaje górę pieniędzy. Nawet większą niż wcześniej.

27.12.2022
7:33
wegiel-miks-energetyczny-OZE
REKLAMA

Jako jedni z pierwszych wprowadziliśmy embargo na węgiel z Rosji, obiema rękami podpisaliśmy się też pod podobnym ograniczeniem dla ropy. Z gazem z kolei czujemy się już bardzo mocni, po uruchomieniu Baltic Pipe. I właśnie dzięki temu stajemy się coraz bardziej niezależni energetycznie. Takiej narracji od miesięcy trzyma się rząd. Nawet tonę węgla za 5000 zł w ten sposób tłumaczono. Szkoda tylko, że to wszystko nieprawda, a nasze uzależnienie od paliw kopalnych kosztuje nas coraz więcej. Dobitnie wykazuje to najnowsza analiza Forum Energii „Ile płacimy za uzależnienie od importu paliw kopalnych?” Odpowiedź na tak postawione pytanie, niestety nie jest zbyt optymistyczna. 

REKLAMA

W okresie styczeń-październik 2022 r. import paliw kopalnych kosztował nas 162 mld zł - to 136 proc. więcej niż średnie wydatki w latach 2000-2021 (69 mld zł) - wykazują eksperci FE.

Najwięcej w ciągu tych 10 miesięcy kosztował nas import gazu. Za sprowadzenie 13,1 mld m sześc. zapłaciliśmy ok. 80 mld zł. Na drugim miejscu jest ropa naftowa. Na zakup 20,7 mln ton tego surowca wydaliśmy ok. 64 mld zł. Najmniej, bo ok. 19 mld zł, daliśmy za import 14 mln ton węgla.

Paliwa kopalne: ich import kosztuje Polskę fortunę

Do tej pory import gazu nie kosztował Polskę więcej niż 30 mld zł w skali roku. Ale w ostatnich dwóch latach ta reguła przestała mieć jakiekolwiek znaczenie. W 2021 r. import gazu kosztował nas już 45,4 mld zł. A teraz jest jeszcze drożej. I pierwszy raz w historii za sprowadzenie gazu zapłaciliśmy - tylko w okresie od stycznia do października - aż 79,6 mld zł, czyli więcej niż za import ropy.

Względem średniej z lat 2000-2021 (17,8 mld zł) koszty wzrosły blisko 3,5-krotnie (o 346 proc.) - wylicza FE.

Ale sprowadzanie z zagranicy ropy też wcale tanie nie było. Koszt importu w pierwszych 10 miesiącach 2022 r. wyniósł 64,2 mld zł i tym samym był o 38 proc. większy niż średnia z ostatnich 20 lat (46,6 mld zł). Rekordowe wartości ma też import węgla, który do października kosztował nas 18,6 mld zł. Czyli aż o 180 proc. więcej niż w całym 2021 r. (6,6 mld zł). Patrząc zaś na średnią z lat 2000-2021 to wzrost o 333 proc. Sumując to z wydatkami na paliwa kopalne w 2021 r., kiedy kryzys energetyczny już nabierał tempa, wychodzi, że przez prawie dwa ostatnie lata na import paliw kopalnych w sumie wydaliśmy ponad ćwierć biliona złotych: 265 mld zł.

Rosja głównym dostawcą w pierwszych miesiącach roku

Wcześniej polscy górnicy wszczynali awantury za zbyt duży, ich zdaniem, import węgla. Szczególnie bolało ich to, że czarne złoto sprowadzaliśmy do tej pory głównie z Rosji. Czy coś się ostatnio zmieniło w tej sprawie? Od stycznia do kwietnia Rosja ciągle wiodła pod tym względem prym. W tym czasie kupiliśmy stamtąd ok. 2,5 mln t węgla (z pozostałych kierunków to było ok. 2,2 mln t). Potem nastało polskie embargo i import z Rosji spadł do 0,6 mln t w maju i do 0,9 mln t w czerwcu. W sumie od maja do października sprowadziliśmy 9,2 mln t węgla. Głównie z Australii (22 proc.), Kazachstanu (19 proc.), RPA (17 proc.), Kolumbii (14 proc.) i Indonezji (9 proc.). 

A jak to się ma z gazem ziemnym? Podobnie, jak w przypadku węgla: od stycznia do kwietnia największym dostawcą była Rosja (45 proc.). Od maja jednak ten kurek jest całkowite zakręcony. Polska od tego czasu sprowadza gaz przede wszystkim ze Stanów Zjednoczonych (36 proc.), z Niemiec (33 proc.), Kataru (19 proc.), Litwy (7 proc.) i Danii (3 proc.). Żadnych przerw w dostawach z Rosji nie było za to w przypadku ropy naftowej. Tym samym Moskwa odpowiada za większą część (51 proc.) importu do Polski tego surowca. Na pozostałych miejscach plasuje się Arabia Saudyjska (28 proc.), Norwegia (8 proc.), Wielka Brytania (5 proc.), Stany Zjednoczone (4 proc.) Kazachstan (3 proc.) oraz Gujana i Nigerią (po 1 proc.).

Ucieczka od rosyjskich paliw kopalnych uzależnia nas od innych

Jak wykazują to analitycy FE tym samym ucieczka od rosyjskich surowców, która dzisiaj jest priorytetem dla polskiego rządu, oznacza obecnie większą zależność od surowców z innych części świata. I wychodzi na to, że nowymi dostawcami w ostatnich miesiącach są głównie kraje niedemokratyczne. 

To jeden z powodów, dla których trwający kryzys powinien być bodźcem do jak najszybszego odejścia od paliw kopalnych, a nie tylko zmiany szlaków dostaw. To działanie, które zwiększy nasze bezpieczeństwo energetyczne - przekonują eksperci FE.

REKLAMA

Inna sprawa, że wydatki na import paliw kopalnych osiągają niespotykaną do tej pory skalę. Te 162 mld zł to kwota, która znacznie przewyższa koszty pozbycia się smogu w Polsce emitowanego przez 3 mln kopciuchów i termomodernizacji 3 mln domów w ramach programu Czyste Powietrze (budżet to 103 mld zł).

To również kwota, która pokryłaby koszty rozbudowy sieci elektroenergetycznej w najbliższej dekadzie, konieczne do integracji nawet 50 GW źródeł odnawialnych (130 mld zł) - czytamy w analizie FE.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA