REKLAMA
  1. bizblog
  2. Zdrowie

Palacze kosztują budżet 10 mld zł. Rząd wciąż nie ma pomysłu, jak zniechęcić Polaków do papierosów

Puszczanie dymka przynosi Skarbowi Państwa niemałe dochody w związku z akcyzą, ale leczenie chorób związanych z paleniem kosztuje nas o wiele więcej. Ministerstwo Zdrowia chciałoby pomóc w rzuceniu palenia milionom Polaków, ale poza straszeniem oklepanymi hasłami nie wie, jak się do tego zabrać. Tegoroczny Światowy Dzień Rzucania Palenia powinien być okazją do zastanowienia się, jaki kierunek działań powinniśmy podjąć w walce z nałogiem, którego powszechności sprawiła, że mówi się o nim jako o pandemii.

17.11.2022
9:30
Palacze kosztują budżet 10 mld zł. Rząd wciąż nie ma pomysłu, jak zniechęcić Polaków do papierosów
REKLAMA

Pesymistyczny wstęp nie powinien przesłonić faktu, że walce z paleniem świat odnosi pewne sukcesy. Światowy Dzień Rzucania Palenia obchodzony jest od prawie 50 lat. Przełomowym momentem w myśleniu o papierosach jako o używce okazał się rok 1964, w którym Amerykanie opublikowali badania dowodzące, że wzrost liczby zachorowań na raka płuc ma związek ze wzrostem liczby palaczy.

REKLAMA

Antypapierosowa krucjata przynosi efekty. WHO szacuje, że w latach 2000-2018 z nałogiem zerwało 60 milionów osób na całym świecie. Skąd więc to malkontenctwo? Ano stąd, że papierosy wciąż pali ok. 1,3 mld osób. Palenie zabiera rocznie 7 mln istnień, a co siódmy zgon jest wywołany tzw. biernym paleniem. Mimo wzrostu świadomości odnośnie skutków puszczania dymka statystyki wciąż są więc porażające.

Największy odsetek palaczy znajdziemy w Europie

To właśnie Stary Kontynent jest niechlubnym papierosowym liderem. Według statystyk WHO z nałogiem zmaga się 29 proc. mieszkańców Europy, czyli 209 mln osób. Polacy plasują się delikatnie poniżej tej średniej. W naszym kraju fajki kupuje 7,6 mln osób, czyli 26 proc. populacji powyżej 15 roku życia. Etap sukcesów w walce z paleniem mamy jednak dawno za sobą. W ciągu ostatnich lat odsetek osób uzależnionych od palenia tytoniu pozostaje na dość podobnym poziomie.

Plany Ministerstwa Zdrowia pozostają mimo tego niezmienne. Resort chciałby, by do 2030 r. Polska stała się krajem wolnym od tytoniu. To bardzo ambitne założenia biorąc pod uwagę, że Unia Europejska analogiczny cel wyznaczyła sobie na 2040 r.

Samo snucie planów to jednak trochę za mało. Do terminu „zero” zostało tylko osiem lat. Oznacza to, że rocznie z nałogiem powinno żegnać się prawie milion Polek i Polaków. To potężna liczba. W jaki sposób Ministerstwo Zdrowia do tego dąży? Cóż, jednym z głównych narzędzi pozostają kampanie mające zniechęcać naszych rodaków do papierosów. W ubiegłym roku z okazji Światowego Dnia Rzucania Palenia na profilu na Twitterze pokazała się taka oto grafika:

Zaprezentowane na niej hasło „Palenie przyspiesza starzenie” z pewnością stanowi argument za rzuceniem papierosów, ale sama koncepcja straszenia Polaków za pomocą obrazków i haseł wydaje się mocno wyeksploatowana. Co polskie państwo może zaoferować palaczom poza dobrymi radami? Pisząc w dużym skrócie: niewiele.

Nad Wisłą funkcjonuje pięć poradni antynikotynowych. O powodach takiego stanu rzeczy kilka lat temu rozpisywały się media. Okazało się, że brakuje chętnych do pracy w takich miejscach. Za godzinę pracy lekarz miał otrzymywać 15 zł. W efekcie z poradni korzysta około 800 palaczy rocznie, w dodatku prawdopodobnie mówimy tu głównie o mieszkańcach większych miast.

Reszta mogłaby radzić sobie na własną rękę stosując na przykład leki wspomagające rzucanie papierosów. Kuracja farmakologiczna jest jednak dość droga i nie podlega refundacji. Środki zawierające wareniklinę czy bupropion kosztują w granicach 160 zł za opakowanie.

Najbardziej niepokojące jest jednak to, że Polacy niechętnie podejmują próby rzucania fajek. Według Eurobarometru walkę z paleniem podejmuje 12 proc. naszych rodaków. W Unii Europejskiej jesteśmy pod tym względem w samym ogonie.

Ten fakt powinien martwić nie tylko wspominane Ministerstwo Zdrowia, ale również polskiego fiskusa. Dlaczego?

Krytykowanie osób palących papierosy za to, jakie koszty generuje ich leczenie może wydawać się trochę małostkowe. Chodzi przecież o ludzkie życie, które trudno przeliczać na złotówki. Trudno jednak tę kwestię całkowicie pomijać. Prawda jest taka, że bilans w przypadku fajek jest dla Skarbu Państwa skrajnie niekorzystny.

Policzmy – rocznie do budżetu z tytułu akcyzy od wyrobów tytoniowych wpadają 23 mld zł. Koszty leczenia szacuje się na 18 mld zł. Do tego dochodzą straty gospodarcze liczone na 15 mld zł. Wychodzi na to, że Polska traci co roku przez palaczy około 10 mld zł. To mniej więcej tyle, ile w 2022 r. rząd zamierza wydać na dopłaty do ogrzewania. Za takie pieniądze można byłoby też spłacić długi wszystkich emerytów w kraju.

Jak widać jest się po co schylać. Póki co rząd powinien się jednak skupić na jeszcze jednym rosnącym problemie  - popularnością papierosów wśród nastolatków. WHO Polska wskazuje, że nasz kraj jest w czołowej piątce pod względem popularności fajek wśród nieletnich. Dane mówią, że zaciągać może się nawet 180 tys. najmłodszych Polaków.

Jest to spowodowane m.in. niskimi cenami papierosów. Najtańsze paczki można dostać w sklepie już za 13,50 zł. Trudno znaleźć w Unii Europejskiej kraj, może poza Bułgarią, w którym da się zrobić takie zakupy taniej. To w zasadzie podsuwa pierwsze, chyba najprostsze rozwiązanie tego problemu – wystarczy podnieść ceny papierosów.

REKLAMA

Rząd przyjął Mapę Akcyzową, która zakłada, że akcyza od papierosów będzie rosnąć w tempie 5 proc. rocznie. W momencie uchwalania przepisów wydawało się, że nie jest to mała wartość. Obecnie, w dobie szalejącej inflacji, widać jednak, że papierosy drożeją nieporównywalnie wolniej od innych produktów, ale także od wynagrodzeń Polaków. Fajki stają się więc de facto coraz bardziej dostępne dla przeciętnego mieszkańca naszego kraju. W takiej sytuacji najrozsądniejszym wyjściem wydaje się skorygowanie tempa wzrostu akcyzy – na przykład dodając do niego kolejne 5 punktów procentowych, tak by podatek ten rósł w tempie 10 proc. rocznie. Mogłoby to przynieść budżetowi dodatkowy miliard złotych.

To oczywiście tylko jedno z możliwych rozwiązań. Warto jednak zainaugurować taką dyskusję, aby Światowy Dzień Rzucania Palenia stał się czymś więcej niż kolejnym dniem do odhaczenia w kalendarzu. Bo tak jak nie da się posprzątać planety w Międzynarodowy Dzień Sprzątania Świata, tak samo jeden dzień rzucania palenia w roku nie wystarczy, by globalnie pozbyć się problemów z tym nałogiem raz na zawsze.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA