REKLAMA
  1. bizblog
  2. Społeczeństwo

Przed uczniami koszmar, a nie nowy rok szkolny. Ośmioklasiści znowu będą mieli pod górkę

Na nowy rok szkolny szykuje się tłok, który może zachwiać całym systemem edukacji w Polsce. Bo będziemy mieli do czynienia z niezwykłą kumulacją. Związek Nauczycielstwa Polskiego uważa, że Ministerstwo Edukacji Narodowej mogło się do tego znacznie lepiej przygotować, gdyby w ostatnich tygodniach nie koncentrowało się głownie na przepchnięciu lex Czarnek.

29.03.2022
12:54
nowy-rok-szkolny-problemy
REKLAMA

To będzie wyjątkowo rok szkolny. Do szkół średnich trafi półtora rocznika: cały 2007 i połowa 2008 po tym, jak PO-PSL, nie bacząc na protest rodziców i zebrane przez nich podpisy, wysłał urodzonych w 2008 r. (od stycznia do czerwca) obowiązkowo do szkoły w wieku 6 lat. A do tego wszystkiego trzeba też doliczyć uczniów z Ukrainy, których jest w Polsce z tygodnia na tydzień więcej.

REKLAMA

Szacujemy, że ok. 700 tys. osób przekraczających granicę polsko-ukraińską to dzieci w wieku szkolnym - stwierdził na antenie Polskiego Radia minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek.

Przyznał, że do polskich szkół dobowo przyjmowanych jest nawet 10 tys. uczniów z Ukrainy, w większości na etapie podstawówek. Czarnek uważa, że polski system edukacji jest na to dobrze przygotowany. Organizowane są kursu języka polskiego, a przeznaczone dodatkowe 180 mln zł na dodatkowe godziny zajęć z psychologami może być też spożytkowana przez dzieci uchodźców. Niestety, szef Związku nauczycielstwa Polskiego Stanisław Broniarz ma zgoła odmienną ocenę. I przestrzega przed bałaganem jaki nam się szykuje w związku ze startem nowego roku szkolnego 1 września 2022 r.

System edukacji padnie, bo klasy nie są z gumy

Przewodniczący ZNP, na antenie radia Zet, przekonywał że owa kumulacja uczniów, z jaką nam się przyjdzie zmierzyć w związku z inauguracją nowego roku szkolnego za 5 miesięcy będzie dla wszystkich kolosalnym problemem. Nie do udźwignięcia dla naszego systemu edukacji.

Pomieszczenia nie są z gumy. To nie jest tak łatwo, jak się panu ministrowi wydaje, że dostawimy kilka ławek i krzeseł i wchłoniemy te dzieci - nie owija w bawełnę Broniarz.

Ale to nie będzie tylko kłopot z przepełnionymi klasami i tłokiem na szkolnych korytarzach. Takie wyjątkowe nagromadzenie dużej liczby uczniów wykaże również problem z nauczycielami, którzy już teraz - jak przekonuje Broniarz - mają uginać się pod naporem nowych obowiązków, przy bardzo kiepskich zarobkach.

Nowy rok szkolny można było lepiej przygotować?

Dariusz Piontkowski, wiceminister edukacji i nauki, w rozmowie z Wirtualną Polską News, na pytanie jak dobrze polskie szkoły są przygotowane na ukraińskich uchodźców odpowiada, że to zależy od każdej szkoły i każdej gminy. I przyznaje, że dzieci uchodźców ze wschodu będzie w polskich szkołach coraz więcej. Stąd też zgoda resortu na zatrudnianie tzw. pomocy nauczyciela, co ma pozwolić na zatrudnianie w szkołach Ukraińców. 

Nie stawiamy żadnych warunków, nie musi być to nawet nauczyciel - przypomina Piontkowski.

Stanisław Broniarz aż tak różowo tego jednak nie widzi. Uważa, że nie dość, że polski nauczyciel jest jednym z najgorzej wynagradzanych nauczycieli w Europie, to w dodatku pojawienie się tak licznie uchodźców z Ukrainy oznacza dla nich nowe obowiązki. I owszem, można zatrudniać ukraińskich nauczycieli, ale to wcale nie jest takie proste.

REKLAMA

Jest duża liczba nauczycieli, którzy do nas docierają, szukają pracy jako nauczyciele, ale polski system na razie im na to nie pozwala. Koszt nostryfikacji dyplomu to ok. 3 tysięcy złotych. To także czas - tłumaczy szef ZNP.

Broniarz uważa, że ministerstwo mogło się do tego wszystkiego zdecydowanie lepiej przygotować. Gdyby pan minister edukacji w styczniu, lutym mniej skupiał się na wprowadzanie w życie na siłę „lex Czarnek”, a bardziej przygotowywał się do tego, że wojna jest za pasem, to bylibyśmy o 2-3 tygodnie lepiej przygotowani - twierdzi.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA