REKLAMA
  1. bizblog
  2. Podatki /
  3. Felieton

Nowy Ład to nowe progi podatkowe? Drżyjcie, wszystko zostanie ujawnione już w sobotę

Nie będzie zwiększenia poziomu stawek podatków CIT, VAT i PIT - obiecał minister finansów, Tadeusz Kościński. Ale wielka zmiana w podatkach będzie. A żeby zwiększyć wpływy z podatków, nie trzeba wcale zwiększać stawek, można na przykład pomanewrować przy progach podatkowych. 

16.03.2021
8:48
pit
REKLAMA

Doskonale pokazuje to przykład drugiego progu podatkowego, który obecnie wynosi 85 528 zł. Kto w ciągu roku zarobi więcej, od nadwyżki płaci podatek dochodowy w wysokości 32 proc.

REKLAMA

Ciekawe, że próg ten nie był zmieniany od 2009 roku, a więc od momentu jego wprowadzenia, a nasze płace urosły w tym czasie o kilkadziesiąt procent. W efekcie o ile w 2009 r. na drugi próg podatkowy załapało się 388 tys. Polaków - 2,2 proc. aktywnych zawodowo, o tyle dekadę później już 1 mln 234 tys. podatników - 7,5 proc.

To oznacza, że nic nie trzeba było robić, żeby prawie 850 tys. Polaków płaciło wyższe podatki. Nic dziwnego, skoro w tym czasie przeciętna płaca w Polsce wzrosła z 3102,96 zł do 4918,17 zł, czyli o 58 proc. 

To, że minister finansów obiecuje, że nie ruszy stawek podatkowych, jeszcze zatem nic nie oznacza.

A gdyby tak ulżyć bogatej klasie średniej?

Znamienne, że o zmianie progów podatkowych w wywiadzie dla bussinesinsidera wspomina też Piotr Arak, szef Polskiego Instytutu Ekonomicznego, który jest przecież publicznym think-tankiem. Trudno uwierzyć, że progi podatkowe miałyby zostać urealnione, a więc podniesione w czasie, kiedy w kasie państwa hula wiatr. W drugi próg wchodzą bowiem najbogatsi, a to oni powinni się raczej dokładać więcej do wspólnej kasy zamiast mniej.

Czyżby więc czekało nas wręcz obniżenie progów? Dziś w drugi próg wpada ktoś, kto zarabia 7,1 tys. zł brutto miesięcznie. Tymczasem średnia płaca to 5536,80 zł brutto. Może drugi próg nie powinien być dla bogatych, ale tych, którzy po prostu są powyżej średniej? Dla bogatych jest za to trzeci próg podatkowy, dla niepoznaki nazywany daniną solidarnościową. Dziś obejmuje on osoby osiągające roczny przychód w wysokości miliona złotych. Gdyby obniżyć ten próg do 500 tys. zł nadal nikt nie miałby wątpliwości, że na biednego nie trafiło.

Chociaż… A gdyby tak rzeczywiście podnieść drugi próg podatkowy? Symbolicznie, żeby pokazać, że rząd nie chce wcale zdzierać z każdego, tylko działać rozsądnie. To, co szykuje nam ministerstwo finansów, nie będzie przecież prostą podwyżką podatków tylko ma być ich „uszczelnieniem”, jak powiedział w poniedziałek Tadeusz Kościński.

„Uszczelnianie”, czyli wielka reforma bez podwyżek

A gdzie podatki „wyciekają”? W umowach o dzieło, zlecenie, w jednoosobowych działalnościach gospodarczych, które tylko udają firmy. Tam właściwie wyciekają nie tyle podatki, ile przede wszystkim składki, które powinny trafiać do systemu ubezpieczeń społecznych, a nie trafiają.  Bardziej prawdopodobne jest więc podniesienie składki zdrowotnej i objęcie nią wszystkich po równo, sprawiedliwie.

Choć to ciągle jedynie doniesienia medialne, pracodawcy już się chyba z tym pogodzili i sami proponują, jak to przeprowadzić: podwyżka składki zdrowotnej o 0,25 proc. co rok aż do 2024 roku. To propozycja Federacji Przedsiębiorców Polskich, która, jak pisze „Rzeczpospolita”, miałaby przynieść systemowi ochrony zdrowia 2,7 mld zł już w pierwszym roku, a docelowo od 2024 r. 8,6 mld zł.

To w kwestii wysokości składki. Ale równie ważne, od kogo będzie ona pobierana. A wciąż podkreślana „sprawiedliwość” systemu nakazuje myśleć, że nadchodzi kres uciekania w umowy śmieciowe czy firmy, choć wykonywana praca spełnia wszelkie warunku umowy o pracę. A więc na horyzoncie jawi się jednolity kontrakt i jednolita danina.

Do tego dorzućmy jeszcze zmniejszenie klina podatkowego np. poprzez zwiększenie kwoty wolnej od podatku albo ewentualnie podniesienie kosztów uzyskania przychodu.

Kaczyński jest wściekły

Jest tylko jeden problem: Jarosław Gowin. Wicepremier od dawna jest wrogiem choćby likwidacji umów o dzieło. Nie chce zgodzić się też na podniesienie składki zdrowotnej dla przedsiębiorców. „Gazeta Wyborcza” pisze, że Jarosław Kaczyński jest na Gowina wściekły za to, że ten wkłada kij w szprychy wielkiej reformy podatkowo-składkowej.

REKLAMA

Czym to się skończy? Coś czuję, że negocjacje będą trwały do ostatnich godzin. Wielkie widowisko już w najbliższą sobotę.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA