REKLAMA
  1. bizblog
  2. Biznes

Wspieraj ulubionego biznesmena jak youtubera. Polak stworzył innowacyjną platformę do inwestowania

A gdyby można było dać podziwianemu przez nas przedsiębiorcy pieniądze w taki sam sposób, w jaki robimy to w przypadku twórców internetowych? Teraz staje się to mozliwe, bo na polskim rynku pojawiła się platforma Neweconomy, która daje możliwość zainwestowania w wybraną firmę lub startup na zasadzie equity crowdfundingu, Kickstartera, albo w formie mecenatu. - Bazując na doświadczeniu Patronite postanowiliśmy sprawdzić, czy internauci będą też chcieli wspierać fajne inicjatywy biznesowe - opowiada w rozmowie z bizblog.pl twórca Neweconomy Przemysław Pyziel.

30.06.2019
8:39
Powstał Patronite dla przedsiębiorców. Dla startupów to szansa na znalezienie inwestora
REKLAMA

Adam Sieńko, bizblog.pl: Eksperci podkreślają, że na rynku jest mnóstwo pieniędzy dla startupów, a wy uruchamiacie kolejny projekt, który pozwoli je zdobywać. Dlaczego?

REKLAMA

Przemysław Pyziel: Swoje doświadczenie czerpiemy od Patronite, który powstał 4 lata temu jako eksperyment społeczny. Celem projekt  było sprawdzenie, ile warty jest lajk w internecie oraz czy użytkownicy będą  w stanie wspierać finansowo projekt, które są dostępne w internecie za darmo? Wówczas nie wiedzieliśmy,  jaki będzie wynik tego eksperymentu. Okazało się, że Patronite odniósł ogromny sukces – dzisiaj ma 250 tys. zarejestrowanych użytkowników i 4,5 tys. artystów.

Część z nich mogłaby się utrzymywać wyłącznie z  niego….

Najlepsi twórcy zbierają po 80 tys. miesięcznie od swoich społeczności. Bazując na doświadczeniu Patronite postanowiliśmy sprawdzić, czy internauci będą też chcieli wspierać fajne inicjatywy biznesowe.

W jaki sposób mogą to zrobić?

Nasza platforma ma 3 nogi – kupowanie udziałów, kupowanie produktów w przedsprzedaży i wspieranie spółkek na zasadzie mecenatu. Z tej ostatniej opcji można skorzystać wpłacając nawet 10 zł , ponieważ nie chcemy wydawać od razu 400 zł za udział, ale uważamy, że projekt jest na tyle wartościowy, że chcemy być jego częścią. W skrócie można więc powiedzieć, że jesteśmy połączeniem equity crowdfundingu, Kickstartera i wsparcia projektów biznesowych na zasadzie mecenatu. Chcemy teraz zobaczyć, która z tych nóg najbardziej zaskoczy i która będzie dla przedsiębiorców najlepszą drogą pozyskiwania pieniędzy.

Startupowcy mogą też pozyskiwać pieniądze dzięki programom PFR-u. Neweconomy będzie dla nich wygodniejsze?

Skorzystanie z plarformy jest na pewno mniej sformalizowanym  i szybszym projektem. Decydując się na finansowanie przez instytucje trzeba m.in. pokazać historię finansową.Sądzę, że to dwie różne drogi rozwoju, ale wraz z PFR-em widzimy  pole do współpracy. Startupy mogą walidować swój pomysł u przyszłych klientów i zapewnić sobiepoczątkowy wkład własny., Po tym okresie PFR może być dobrym miejscem do szukania finansowania na dalszy etap rozwoju. Fundusz nie będzie już zmuszony do oceny potencjału projektu na podstawie twardych wskaźników, bo startup będzie wiedział, jak jego produkt odbierany jest na rynku przez klientów oraz społeczność

W jaki sposób?

W długofalowej perspektywie chcemy dostarczać analizę sentymentu spółki, tzn jak klienci reagują na nowe produkty spółki oraz jak wypowiadają się o niej w internecie.

Rozumiem, że to właśnie na klientów liczycie najbardziej w kontekście inwestycji?

Tak jak fani przychodzą za youtuberami na Patronite, tak klienci firm mają możliwość  stać się częścią przedsięwzięcia w szerszym wymiarze, niż tylko kupując jego produkty. Doskonały przykład to firma House of April założona przez Basię Kwiecień i prodkująca wyjątkową biżuterię dla kobiet Wchodząc na naszą platformę spółka zaprasza do współpracy wszystkie swoje dotychczasowe klientki w liczbie kilku tysięcy.

Na rynku jest już kilka portali crowdfundingowych. Odbierasz je jako konkurencję?

Osobiście uważam że Neweconomy jest podmiotem komplementarnym dla np. Beesfund’u. Beesfund obsługują spółki kapitałowe, których założenie wymaga 100 tys kapitału zakładowego. To dojrzałe firmy. My celujemy w mniejsze przedsięwzięcia., chcemy dać spółkom możliwość wystartowania . Myślę jednak, że nasze startupy po pewnym etapie inkubacji i rozwoju będą z czasem przechodzić na Beesfund.  Z ich punktu widzenia emisje po kilkadziesiąt tysięcy złotych są za małe. Dla nas  milionowe mogą się okazać nie do zdobycia, biorąc pod uwagę etap rozwoju spółek, na których się skupiamy.

Mamy zresztą jeden wspólny mianownik - najważniejsza jest dla nas praca edukacyjna. Chcemy przekonać szeroką społeczność, że  nabywanie udziałów w spółkach poprzez equity crowdfunding  jest bezpieczne. Jeżeli uda nam się tu odnieść sukces, to wszyscy będziemywygrani.

Wydaje mi się, że to powoli następuje. Zbiórka pieniędzy na ratowanie Wisły Kraków okazała się wielkim sukcesem.

Tak samo jak zbiórki Tomasza Sekielskiego albo Krzystofa Gonciarza na Patronite. Każda taka sytuacja pokazuje, że możemy mieć wpływ na treść w internecie, pomagać swoim ulubionym klubom sportowym lub być częścią inicjatyw, z którymi się identyfikujemy. Przy odpowiednim angażowaniu społeczności każdy na tym zyskuje.

Ulubiony twórca albo klub to jednak co innego niż biznes. Szczególne, że na dźwięk słowa startup część Polaków wciąż reaguje alergicznie, bo kojarzy się z beztroskimi 20-latkami w drogich samochodach kupionych za cudze pieniądze. Myślisz, że ten wizerunek udało się odczarować?

Uważam że rynek startupowy bardzo dorasta i się cywilizuje. Twórcy czują się coraz bardziej odpowiedzialni wobec inwestorów za swoje działania. Pojawiają się też polskie startupy, które odniosły już globalny sukces. Dobrym przykładem jest CD Projekt RED, który zatrudnia dzisiaj 400 osób tylko przy jednej grze. Ludzie rozumieją, że wzrosty w tym obszarze są bardzo duże, większe niż przy firmach tradycyjnych. Ale muszą rozumieć, że wiąże się z tym dużo większe ryzyko. Na naszej stronie bardzo szczegółowo to tłumaczymy. Nie można inwestować w początkujące spółki wszystkich oszczędności. To raczej sposób na dywersyfikację portfela.

REKLAMA

Inwestor wykładają pieniądze przez waszą platformę może czuć się bezpiecznie?

Mamy pewien wystandaryzowany zestaw dokumentacji – umowę inwestorską i umowę przekazania udziałów. To zapewnia porządek i bezpieczeństwo prawne. Nie mamy jednak wpływu na sukces spółki i jej działania po zakończeniu emisji. Jeżeli jej się nie powiedzie, nie mamy żadnych instrumentów by chronić inwestorów. To oni sami muszą ocenić, czy warto podejmować ryzyko.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA