REKLAMA
  1. bizblog
  2. Felieton
  3. Środowisko

Sojusznicy zdradzają Polskę. Czy Warszawa ulegnie i również zgodzi się na neutralność klimatyczną?

Estonia wyłamała się ze wspólnego frontu krajów sprzeciwiających się na czerwcowej Radzie Europejskiej dążeniu do osiągnięciu przez UE neutralności klimatycznej do 2050 r. Węgry wysyłają podobne sygnały. Sojusznicy odwracają się od Polski, która wciąż utrzymuje sprzeciw wobec zaostrzającej się polityki klimatycznej. Pytanie, na jak długo?

05.10.2019
9:25
szczyt klimatyczny ONZ Madryt COP25
REKLAMA

Fot. Tony Webster/Flickr.com/CC BY 2.0

REKLAMA

W czerwcu Polska, Czechy, Węgry i Estonia zablokowały osiągnięcie przez Radę Europejską konsensusu politycznego, który miał dać zielone światło dla dalszych prac osiągnięciem neutralności klimatycznej przez Unię Europejską w 2050 r. Zgodnie z dobrym obyczajem panującym we Wspólnocie dopiero wspólna decyzja krajów członkowskich pozwoli na rozpoczęcie prac w Komisji Europejskiej. W efekcie będzie możliwe przekucie idei zbilansowania emisji gazów cieplarnianych z ich naturalnym bądź technologicznym pochłanianiem na konkretną legislację.

Neutralność klimatyczna UE języczkiem u politycznej wagi

Dla krajów Zachodnich, które inwestują w technologie niskoemisyjne, dalsze zaostrzanie polityki klimatycznej to priorytet. Ma ona tworzyć pozytywny (odpowiedzialny) obraz Europy na świecie, generować innowacje i przewagi konkurencyjne (np. w ramach efektywności energetycznej), zamówienia eksportowe (sprzedaż odnawialnych źródeł energii), ale także, a może przede wszystkim, odpowiadać na społeczne zapotrzebowanie.

Również w Europie Środkowo-Wschodniej taka percepcja staje się coraz ważniejsza, ale z powodu zaszłości historycznych uzależnia się jej realizację od dodatkowego wsparcia finansowego z Unii Europejskiej. O te pieniądze toczy się gra, to one zdefiniowały stanowisko Polski, Czech, Węgier i Estonii w czerwcu. Ale to nie jedyny czynnik.

Po okresie coraz większych napięć pomiędzy szybko rozwijającą się północą Starego Kontynentu i pogrążającym się w kryzysie południem znów powraca niekorzystny dla naszego kraju układ wschód-zachód. Tę zmianę doskonale odzwierciedla kwestia praworządności, próba powiązania z nią dystrybucji środków finansowych UE, brak wysokich stanowisk dla Europy Środkowej w nowym europejskim rozdaniu czy odrzucenie przez Parlament Europejskich kandydatów na komisarzy z Węgier i Rumunii (prawdopodobnie także z Polski). Kwestia polityki klimatycznej to tylko element narastających różnic, które chwilowo uśpił kryzys finansowy w 2008 r. i kryzys migracyjny.

Ochrona klimatu. Macron nawołuje do marszu na Warszawę

W tym kontekście sprzeciw Europy Środkowo-Wschodniej na Radzie Europejskiej, która miała dać zielone światło dla poszukiwania sposobu na osiągnięcie neutralności klimatycznej krajów członkowskich do 2050 r. musiał być dla Starej Unii bardzo irytujący. Słowa prezydenta Francji Emanuella Macrona, który wezwał młodzież do marszu na Warszawę, są tu bardzo wymowne.

„Jeżeli chcecie protestować na rzecz zmian w podejściu do ochrony klimatu, jedźcie do Polski i przekonajcie tych, których ja przekonać do reform nie umiem”.

Emanuell Macron

Odpowiedź ambasady RP w Paryżu była niemal natychmiastowa i brzmiała:

Polska jest jednym z niewielu krajów UE, które przy tak dynamicznym rozwoju gospodarczym (obecnie średnio 5% rocznie) znacznie zmniejszyły emisję CO2 w latach 1988-2017 (około 30%). Życzymy naszym partnerom podobnych wyników!”

Każda z przytoczonych wyżej kwestii ma drugie dno. Macron uderzył w Polskę, ponieważ to ona stoi na czele grupy państw, które zablokowały prace na rzecz neutralności klimatycznej. Polityk używa sobie na władzach w Warszawie jednak i z innych przyczyn, chodzi między innymi o zablokowanie kontraktu na dostawy śmigłowców Caracal. Polska dla odmiany odpowiedziała, przytaczając dane, które nie są argumentem w sporze europejskim dotyczącym klimatu, ponieważ skala redukcji CO2 naliczana jest nie od 1988 r., ale od 1991 r. Poza tym ograniczanie emisji wynikało nad Wisłą z transformacji systemowej i upadku przemysłu, a nie rozwoju nowych technologii.

Budapeszt i Tallin chcą budować zielony ład w UE

Dużo ważniejsze od utarczki słownej Macrona z polską ambasadą w Paryżu jest realny układ sił, który jest coraz bardziej niekorzystny dla naszego kraju. Nie znamy szczegółów zachęt, w wyniku których kolejne kraje, które wsparły władze w Warszawie w czerwcowym sprzeciwie na Radzie Europejskiej teraz zmieniają zdanie, ale wspólny środkowoeuropejski front wyraźnie się kruszy.

We wrześniu prezydent Węgier Janos Ader na spotkaniu gospodarczym w Nyiregyhaza, podkreślił że jego kraj ma szansę na osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 r. Słowa te są odczytywane jako początek wolty władz w Budapeszcie.

Początek października to wypowiedź premiera Estonii Jüri Ratasa, który stwierdził, że estoński rząd jednogłośnie poparł cel UE w zakresie osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 r. i dodał, że wspieranie europejskiego zielonego ładu jest najważniejszym celem strategicznym Unii na przyszłość". Tallin znalazł się więc formalnie po drugiej stronie sporu.

REKLAMA

Pole manewru polskiego rządu wydaje się więc coraz bardziej ograniczone. Zgoda Warszawy na dołączenie do klimatycznego peletonu w jakim ścigają się kraje Starego Kontynentu jest już w zasadzie pewna i powinna zapaść do końca roku. Pytanie czy w zamian uda się uzyskać satysfakcjonującą rekompensatę finansową?

Piotr Maciążek: publicysta specjalizujący się w tematyce sektora energetycznego. W 2018 r. nominowany do najważniejszych nagród dziennikarskich (Grand Press, Mediatory) za stworzenie fikcyjnego eksperta Piotra Niewiechowicza, który pozyskał wrażliwe informacje o projekcie Baltic Pipe z otoczenia ministra Piotra Naimskiego. Autor książki "Stawka większa niż gaz" (Arbitror 2018 r.), współautor książki Młoda myśl wschodnia (Kolegium Europy Wschodniej 2014 r.). Obecnie pracuje nad kolejnym tytułem – tym razem dotyczącym polskich służb specjalnych.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA